Rozdział XIII

1.5K 81 20
                                    


Zabawne, że myślisz,że to co robisz mnie rani...


Obudziłam się z mieszanymi uczuciami do jednego z przyjaciół Steve'a...

Clint.. on tam był... on był jednym z tych szpiegów na Syberii w 1998...

Clint pracuje w T.A.R.C.Z.Y jak reszta tych znajomych Steve'a...

Bo nie wierze, aby jego "znajomi" byli cywilami...

Rozglądnęłam się i stwierdziłam, że w moim pokoju jest ciemno jak w dupie murzyna ( nie mam nic do osób z ciemną karnacją). Skupiłam się na cieniach, które mnie otaczały i chwile później jeden z nich przyniósł mi moją torebkę. Przegrzebałam torebkę nieskończoności, a po chwili znalazłam w niej mój telefon i spojrzałam na jego wyświetlacz. Urządzenie pokazywało 22:30.

O chuj! Spałam prawie 10 godzin... okey trzeba się troszku ogarnąć i położę się jeszcze spać. (cała ja)

Właśnie w tym momencie usłyszałam syreny i szybkie jadące samochody. Szybko podbiegłam do okna i zobaczyłam dwa jadące wozy strażackie oraz jeden radiowóz policyjny.

Coś się stało

Jest radiowóz

Radiowóz równa się przestępca

Przestępca równa się szansa na to, że to są mordercy Jess i Willa.

Zapaliłam światło i szybko podbiegłam do szafy. Otwarłam ją i zaczęłam wywalać wszystkie ciuchy po kolei dopóki nie dostrzegłam srebnego dużego pudełka. Wyciągnęłam je i położyłam  na podłodze wpisując kod, aby odblokować sejf. Po wpisaniu magicznych liczb sejf się otworzył, a moim oczom ukazał się mój nowo zszywany strój. Szybko ściągnęłam to co miałam na sobie i założyłam ciuszki"superbohatera", przypięłam moją zabójczą broń do biodra, założyłam moje wszystkie bombo-naszyjniki, zahaczyłam o ucho przekaźnik i go uruchomiłam, a nanocząsteczki zaczęły tworzyć moją maskę. Sprawdziłam czy moje ostrza, które mam w butach reagują na moje przekaźniki na rękach, a kiedy wszystko już działało założyłam na głowę kaptur otworzyłam okno i przez nie wyskoczyłam.

Pomyślicie, że idiotka ze mnie, że ktoś mnie może zauważyć, ale otóż nie. Ponieważ moce, którymi obdarowała mnie H.Y.D.R.A umożliwiają mi wtapiać się w cień, a także się nimi poruszać. Więc nikt mnie nie widział jak wyskakiwałam z czwartego piętra i jak lądowałam w cieniu to nic mi się nie stało. Zaczęłam przemieszczać się między cieniami, którzy dawali mi ludzie czy samochody. Chwilę później stałam przed palącym się budynkiem. Strażacy próbowali gasić czteropiętrowy budynek, a policjanci rozmawiali z jakimiś ludźmi, którzy prawdopodobnie byli mieszkańcami. Wyłoniłam się z cienia obok czekoladowowłosego mężczyzny z, którym jako tako się znam.

- Podpalenie? - zapytałam głosem pozbawionych jakichkolwiek uczuć.

- Tiaa - powiedział mężczyzna nie odrywając wzroku od swoich notatek - Z tego co mówią świadkowie - pokazał głową na grupę przestraszonych ludzi - Mężczyzna około 40 szatyn. Prawdopodobnie... - nie dokończył zdania bo przerwała mu gruba starsza kobieta, która podbiegła i zaczęła ciągnąć mnie za ramię

- Proszę pomóż mi!! - powiedziała przez łzy, a w jej oczach można było wyczytać strach - M-mój wnuk on.. on został w mieszkaniu! Proszę ratuj go!! - krzyczała błagalnie kobieta - Strażacy nie chcą po nie-e go i-iść proszę!!

Poczułam coś co od bardzo dawna nie czułam...

Litość i żal

Popatrzyłam na kobietę, a potem na policjanta i zapytałam

Córka ZdrajcyWhere stories live. Discover now