Rozdział 4

379 14 18
                                    

- Trzy razy Caramelowe Macchiato proszę- złożyłam zamówienie i wyciągałam z kieszeni telefon. Za piętnaście minut miałam znaleźć się w pracy.

- Proszę bardzo. Miłego dnia!- ekspedientka uśmiechła się do mnie szeroko i podała trzy kubki na papierowej podstawce. Posłałam jej uśmiech i pędem wyszłam z pomieszczenia. Gdybym mogła biegłabym, jednak moje wysokie czarne szpilki niezbyt ułatwiały mi to zadanie, no i oczywiście taca gorących napojów. Dość sprawnie przebierałam nogami zostawiając za sobą tylko stukot obcasów. Znalazłam się w budynku, jak co dzień witając się z miłą, starszą kobietą w recepcji i ruszając w stronę windy, która na szczęście była pusta. Urządzenie zatrzymało się na ósmym piętrze i otworzyło swoje metalowe wrota. Weszłam do pokoju a dziewczyny pierwsze co spojrzały na zegarek na ścianie. Idealnie.

- Wow dziewczyno. Dałaś radę- Vanessa patrzyła na mnie z podziwem. Udałam ukłon i podeszłam do nich rozdając im kawy.- Obstawiałam dwu minutowe opóźnienie, Natalia pięcio - upiła łyk swojej kawy a ja zawieszałam swój płaszcz na wieszaku.

- No ale później z tego zrezygnowałam- brunetka podkręciła głową dmuchając w napój aby przypadkiem się nie sparzyć. Jednak sama uważam, że podczas mojego maratonu na odcinku Starbucks- Biuro napoje zdążyły zrobić się letnie.

- Jutro kawę stawia Natalia - Van wskazała na brunetkę z stanowiska naprzeciw jej. Dziewczyna lekko się skrzywiła po czym na jej twarz wbił szeroki uśmiech.

Spojrzałam na swoją kartę zadań. Wykonałam już wszystkie zadania i obowiązki a była dopiero środa. Obróciłam kartę na drugą stronę lecz tam też nic nie było.

- Zaraz wracam. Idę do Elżbiety.- wstałam od stanowiska i za potwierdzeniem moich koleżanek, że rozumieją wyszłam z gabinetu kierując się na sam jego koniec. Zapukałam lekko do drzwi i dopiero jak usłyszałam ciche proszę weszłam do środka. Za biurkiem siedziała kobieta po czterdziestce w ślicznych blond włosach do ramion z okularami na nosie. Szeroko uśmiechała się w moją stronę. Wstała od biurka poprawiając górną część swojego garnituru. Odziana była w białe długie spodnie, zwykłą czarną bluzkę a na to miała zarzuconą marynarkę. Stała na podobnie takich samych czarnych szpilkach lecz jej były pokryte lakierem a moje były zamszowe.

- Dzień dobry- powiedziałam na tyle słyszalnie aby kobieta mnie usłyszała- Mam mały problem.

- O witaj witaj. Siadaj i opowiadaj- Uśmiechła się ciepło i wskazała na krzesło po drugiej stronie biurka a sama usiadła na swoim poprzednim stanowisku. Usiadłam wygodnie i pokazałam kobiecie kartkę.

- Chodzi o to, że ja już wszytko skończyłam i zastanawiam się czy zapomniano mi czegoś dopisać czy miałam bardziej rozwinąć tamte prace- powiedziałam a kobieta przeczytała tytuły prac z kartki.

- Nie, nie ty miałaś tyle pracy na ten tydzień. Widziałam twoje prace i są świetne i dobrze zrobione. Skoro miałaś tylko tyle to oznacza to, że masz wolne do końca tygodnia - oznajmiła ciepło. Zdziwiona popatrzyłam na nią - Uporałaś się szybko ze swoimi pracami. Wydaje mi się, że możesz spokojnie iść na urlop. Od początku zawsze byłaś systematyczna i oddawałaś prace na czas. No więc życzę ci miłego weekendu- Kobieta ciepło się do mnie uśmiechła.- Jednak miałabym do ciebie proźbę. Mam praktykantke i jej praca była dobra lecz jest tu kilka błędów. Mogłabyś je poprawić i mi wysłać na e-mail? Byłabym ci wdzięczna. - powiedziała wskazując na pracę.

- Nie ma sprawy zajmę się tym- powiedziałam i przyjęłam od kobiety kartkę.

- Oj bardzo ci dziękuję. Jak skończysz to jesteś wolna. Widziamy się w poniedziałek!- oznajmiła radośnie a ja stałam już przy drzwiach.

Kilka tamtych dniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz