Rozdział 18

113 15 2
                                    


Wzdłuż ciemnych, kamiennych korytarzy rozchodził się tupot małych, pracowitych nóżek. Bose stopy, skórzane pantofle i łapy zwierzęce przemierzały schody i niezliczone zakręty, zanim dotarły do właściwych drzwi, za którymi czekała znudzona do granic możliwości Kurara. Z wyciągniętymi rękoma leżała w wannie z czymś, co do złudzenia przypominało krew. Różnica nieuchwytna dla ludzkiego oka zawierała się subtelnie w gęstości cieczy, pieszczotliwie otulającej całe ciało jednej z kochanek króla, i minimalnie ciemniejszym odcieniu roztworu. Dookoła rozstawiono świece i słoiki skrywające pod szczelnie zakręconymi pokrywkami najpiękniejsze zapachy znane na całym świecie, które tylko czekały na to, aby kościste palce zacisnęły się na metalowym wieczku i uwolniły je z ciasnych ścian szklanego więzienia, by wznieść się niczym wolny ptak w przestworza, obdarzając mijane rzeczy cudowną, hipnotyczną wonią.

Kurara nie zadawała sobie trudu związanego z pielęgnacją własnego ciała. Sama wolała zanurzyć się i czerpać dłonią krwistą ciecz, by potem spływała jej między palcami, powracając do reszty. Zupełnie jak małe dziecko, które przesypuje w ten sposób piasek na plaży. Mycie pozostawiała dla swojej służby, nie ułatwiając im zadania nawet w najmniejszym stopniu. Gdyby ktoś zasugerowałby jej wczucie się w rolę swoich podwładnych, wyśmiałaby go i zrównała z błotem. Nie dlatego, że była aż tak nieczuła i rozpieszczona przez dostatek. Ona doskonale wiedziała, jak to jest, ale o tym wiedzieli nieliczni. Wszyscy coś tam słyszeli o jej przeszłości, ale nikt na tyle dokładnie, by stworzyć ze strzępków informacji spójną historię, co Kurarze było niezwykle na rękę.

Chociaż nie chciała się przed tym nikomu przyznać, w taki sposób leczyła swój kompleks niskiego urodzenia. Odkąd sięgała pamięcią, karmiła się opowieściami starych demonów o dostatnim życiu, jakie prowadzono na dworze. Uczty, zaszczyty, potyczki oraz władza, którą mała dziewczynka pragnęła zdobyć. Wszystko to stawało się przed jej oczami tak naturalne i rzeczywiste, jak żadna inna rzecz w zasięgu jej drobnych, dziecięcych dłoni. Wiedziała, że kiedyś zbierze w sobie odwagę i zawalczy o własne marzenia. Na samym początku próbowała o tym porozmawiać z bratem lub matką, ale w swoim środowisku spotkała się wyłącznie z brakiem zrozumienia, dlatego bardzo szybko nauczyła się, że jest to rzecz, którą nie warto dzielić się z otoczeniem. W przeciwnym razie wybijano jej to z głowy siłą pięści. Z takim nastawieniem wstawała każdego ranka, po czym biegła do lustra wody, aby zmyć z siebie nierealne nocne mrzonki. Nie ważne, jak mocno tarła twarz, one nie chciały odejść, zbyt mocno ta idea zakorzeniła się w jej umyśle, by tak po prostu przejść nad nią do porządku dziennego. Codziennie budziła się z tą myślą, spędzała całe dnie na mozolnym przybliżaniu się do upragnionego marzenia i zmęczona zasypiała, wśród krzyków i smrodu dzielnicy, w której spędziła wystarczająco dużo czasu, by na zawsze ją znienawidzić.

Zabiła własnego brata, aby zbliżyć się do upragnionego celu. Na chwilę znowu przeniosła się do tamtych dni. Rozgrzany piasek na arenie od emocji, rozentuzjazmowany tłum skandujący coś, co nie do końca rozumiała. Podarte spodenki i krótka bluzeczka na ramiączkach. Dookoła niej ciała tych, którzy nie mieli tyle szczęścia. Jedyną zasadą obowiązującą na tych grach, bestialskich, prymitywnych grach rankingowych, to brak zasad. Wszystko zależało od tego, jakie wrażenie wywrze uczestnik na widowni, a w oparciu o to, jaką decyzję podejmą królowie, przyporządkowując ich ostatecznie do hierarchii, jaka panowała w piekle. Jedyny sposób dla takich jak ona na awans. I nie zamierzała tego przepuścić między palcami.

Zapach potu i strachu. Szczęk broni. Krzyk rannych i poległych. Strzępki wspomnień, które niechciane wracały i przelatywały jej przed oczyma. Czy wtedy coś czuła? Pamięta wiatr smagający jej drobną twarz, chęć mordu, ale czy jakieś uczucia? Czy gdy zobaczyła twarz przebrzydłego stworzenia, które ją wykorzystywało i poniżało, czuła coś oprócz ulgi, gdy jego odrąbana głowa potoczyła się do jej stóp?

Wspomnienia demonów | KuroshitsujiWhere stories live. Discover now