2

477 37 14
                                    

Właśnie skończyłam małą domowkę i przypomniałam sobie, że istnieje to coś, dodaje na szybko, bez wiekszego zastanowienia.
Próbowalam raczej skupić się na tej parze, przesuwając łagodnie czas.

*^*
Harry nucił łagodnie, kiedy kierował się powoli w stronę stołów, szukając wzrokiem kogoś znajomego na sali. Wtedy zobaczył Zayna, który opychał się słodkościami.
Usiadł obok niego, podnosząc brwi, kiedy ten przysunął obronnie talerz ze słodkimi kuleczkami w swoim kierunku, patrząc oskarżycielsko na Harry'ego.

      — Opanuj się — powiedział loczek, śmiejąc się po chwili z zawziętej miny przyjaciela.

      — To najlepsze na świecie, kocham was za to, że zapraszacie mnie na te wasze tradycyjne imprezki- westchnął Malik, wsadzając sobie kolejny przysmak do buzi.

      —  Koniec z dietą? — dopytał, chwytając szklankę i nalewając sobie trochę wody.

      — Och, jeden dzień nic nie zmieni. Szkoda, że nie mogłem wziąć Liama— powiedział, a jego uśmiech nieco osłabł.

      — Wiesz co oni sądzą o nas — odpowiedział, pocierając jego ramie w akcie pocieszenia.

      — O nas? Pogodziłeś się w końcu? — dopytał, a Harry wzruszył ramionami, wzdychając.

      — Rozumiem, tak w ogóle ten cały Louis wbił do domu jak wichura. Jeszcze nigdy nie widziałem Lottie w takim tragicznym stanie. Ryczała równie głośno co w pierwszej klasie, kiedy złamałeś jej kredkę.

      — Niezłe porównanie. Muszę siku, zaraz wracam — zaśmiał się, wstając ze swojego miejsca i idąc w poszukiwaniu łazienki, kierując się przez korytarz, gdzie powoli dźwięki przeradzały się w cisze.
Wlepił wzrok w podłogę, kiedy wychodził zza rogu.
To był moment, w którym całe życie przebiegło mu przed oczami, bo jakiś koleś uderzył w niego jak rozpędzona ciężarówka, sprawiając, że runęli na podłogę.

Harry westchnął, pocierając swoje ramie, kiedy wlepił wzrok w winowajce.

Niebieskooki chłopak wydawał się znajomy, ale Harry zdążył jedynie przez chwile skupić się na jego twarzy, zanim słodka istota postanowiła otworzyć swoje usta.

      — Dziesięć lat i wciąż na mnie lecisz.

Życie Harry'ego było ciągiem nieszczęść, zdecydowanie. Jednak nie mógł zapytać o co właściwie chodziło temu kolesiowi; kiedy coś ponownie go uderzyło, tym razem... Całe szczęście jedynie metaforycznie.

      — Louis?— zapytał, mrugając zaciekle, czuł jakby śnił.

Tomlinson w odpowiedzi jedynie podniósł się i rzucił na niego, ponownie przygniatając do ziemi.

     — Ale urosłeś, muszę lecieć, bo mama zwariuje— odpowiedział, ściskając mocno Harry'ego, a potem wstał i pobiegł w stronę z której loczek przyszedł.
Jasna cholera, Harry pomimo oszołomienia był przynajmniej jednego pewien.

Był zdecydowanie gejem.
I Louis go rozpoznał, pamiętał.

Woah, nie mógł stwierdzić kiedy ostatni raz tak mocno się cieszył. Zachowywał się jak 13 letnia dziewczynka, ale zdecydowanie powinien wstać i iść się wysikać. Zdecydowanie, to wydawało się proste, ale jedynie dla dobrze działającego mózgu. Harry czuł jakby ten narząd mu wypadł, gdy Louis tak mocno w niego uderzył.
Coś mu się poprzestawiało... na bank.
*^*

     — Wszystko okej?- Zapytał Zayn, widząc jak Harry trzymał się za ramie.

     — Jasne, uczucie mnie uderzyło— wyjaśnił żartobliwie, zerkając na Lottie, która podeszła do nich siadając na poduszkach.

PromiseHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin