Powrót do Hogwartu

4K 115 46
                                    

Przechadzała się powolnym krokiem po Ulicy Pokątnej szukając odpowiedniego sklepu. Od czasu do czasu spotykała jakiegoś znajomego czarodzieja, szybko, ale kulturalnie się z nim witała i szła dalej szukając. Gdy dotarła do sklepu z napisem "Esy i Floresy", weszła pewnym krokiem, przywitała się z pracownicą księgarni i udała się w stronę konkretnego działu szukając odpowiednich książek. Nie zajęło jej długo znalezienie odpowiednich tytułów przez co była tam krótko, bo po kupieni książek od razu wyszła.

Szybko wróciła do domu, po czym spakowała się, postawiła trzy walizki obok siebie, upewniła się, że zamknęła dom, odczekała chwilę i nagle obok niej pojawił się skrzat, który od razu zabrał jej walizki i po kilku minutach wrócił, podał jej rękę i razem przeteleportowali się do Hogwartu. Pojawiła się przed masywnymi drzwiami. Nagle skrzat odezwał się:
- To jest panienki komnata. Znajduję się tam sypialnia, salon oraz łazienka. Walizki są w środku.
- Dziękuję. - skrzat wzdrygnął się na słowa podziękowania, po czym odszedł.
Kobieta otworzyła drzwi i weszła do swojego salonu. W kominku trzaskał miło ogień, obok niego stała kanapa oraz fotele. Salon najwyraźniej był też jej gabinetem, ponieważ pod kolejną ścianą stało duże masywne biurko, a obok niego dużo szafek z książkami. Meble były w odcieniach ciemnego brązu oraz z ciemno zielonymi elementami. Następne drzwi, które otworzyła ukazały jej sypialnie. Duże podwójne łóżko stało pod ścianą oraz masywna szafa na przeciwko niego. Obok łóżka stały jej walizki. Następne drzwi ukazały dużą łazienkę. Cofnęła się do sypialni i otworzyła wszystkie walizki. Wyciągnęła różdżke z kieszeni, machnęła kilka razy i jej rzeczy zaczęły przenosić się w wyznaczone miejsca. Gdy skończyła podeszła do jednej szafki i spojrzała na zdjęcia. Nagle ktoś zapukał do drzwi jej salonu, a raczej jedynych, które prowadziły do środka. Szybko je otworzyła i jej oczom ukazała się starsza kobieta z kapeluszem na głowie i siwymi włosami. Od razu, gdy ją zobaczyła krzyknęła:
- Minerwo !
- Jane ! Miło cie widzieć. Słyszałam, że będziesz uczyć w Hogwarcie.
- Tak to prawda.
- Zawsze wiedziałam, że masz talent.
- Już nie przesadzaj.
- Albus przysłał mnie, abym cię zaprowadziła do jego gabinetu.
- Już idę z tobą.
Ruszyły powolnym krokiem przez korytarze Hogwartu. Już za tydzień miał się rozpocząć nowy rok szkolny. Gdy dotarły do gabinetu dyrektora, McGonagall zostawiła Jane samą. Ona weszła do ów gabinetu.
- Dzień dobry dyrektorze. - powiedziała niepewnie.
- O, Panna Rose.
- Jane, Albusie znamy się już dosyć długo.
- Dla mnie będziesz zawsze panną Rose.
- Po co rozpamiętywać ?
- Wspomnienia i przeszłość są bardzo ważne.
- Być może. Jednak nie przyszłam tu, aby wspominać, ale uczyć.
- Twój charakter się nie zmienił.
- Nic na to nie poradzę. - wzruszyła ramionami.
- Niektórych nauczycieli tu znasz, bo nawet ciebie kiedyś uczyli, ale drugiej połowy nie znasz, albo nie kojarzysz.
- Przez ten tydzień, do rozpoczęcia będę miała czas, aby ich poznać.
- Dobrze już nie będę zajmować ci więcej czasu. Pewnie jesteś zmęczona.
- Dowidzenia. - odparła i wyszła.
Gdy wracała przez korytarze obok niej przeszedł mężczyzna o czarnych włosach do ramion, ciemnych oczach oraz czarnych szatach, które przypominały jej nietoperza. Przechodząc obok niej tylko leniwie na nią spojrzał i poszedł dalej. Musiała przyznać, że zaciekawił ją jego wygląd. Ona też bardzo lubi kolor czarny jednak ubiera czasami jakieś inne kolory, a on wygląda na takiego, który ma same czarne rzeczy. Pomyślała, że to jakiś nauczyciel, bo za bardzo innej opcji nie było. Wróciła do swoich komnat i zaczęła czytać książkę, aby trochę zabić czas.

Gdy stwierdziła, że już nie ma ochoty czytać, postanowiła przejść się po korytarzach Hogwartu. Zastanawiała się czego mógł uczyć nauczyciel którego mijała. Gdy tak chodziła akurat go spotkała. Podeszła do niego i nim zdążyła coś powiedzieć, on zaczął:
- Wiedz, że nie potrzebujemy tutaj więcej nauczycieli, którzy nie umieją uczyć oraz kolejnych z Gryffindoru.
- Jestem świadoma swoich umiejętności, profesorze...
- Severus Snape. - popatrzył na nią z pogardą.
Odwróciła się na pięcie i gdy miała już iść powiedziała w jego stronę:
- Byłam w Slytherinie, profesorze. - po czym poszła, a on prychnął.
Wróciła do swych komnat trochę poirytowana zachowaniem nauczyciela, ale postanowiła, że nic jej nie wytrąci z równowagi.

Zapach różWhere stories live. Discover now