Porwanie

1.2K 71 21
                                    


Nastąpił kolejny atak na ucznia. Co ciekawe atakowani są tylko mugolaki. Może to tylko przypadek, ale Komnata Tajemnic była stworzona przez Salazara Slytherina, który ich nienawidził. Zresztą każdy ma inną teorię na ten temat i nie którzy nawet zdradzają między sobą te teorię spiskowe.

Jane nie należała do takich osób. Za bardzo tym wszystkim się nie przejmowała, bo miała wrażenie, że to się skończy, jednak mimo wszystko jest czujna.

Nastały święta, a co za tym idzie, przerwa świąteczna. Jane w tym roku wraca na święta do swojego domu, chociaż będzie tam sama, bo o ile wie to nie ma żadnej rodziny.

Niestety nie udało jej się pożegnać z Severusem, ale tym się nie przejęła.

Gdy tylko była już w domu  za pomocą zaklęcia wyczarowała choinkę i w miarę ozdobiła cały dom. Za oknem zaczął prószyć śnieg.
Wpadła na naprawdę głupi pomysł, aby wysłać nietoperzowi z lochów życzenia świąteczne przez sowę.
Chwyciła pergamin oraz pióro i zaczęła pisać:

Witaj Severusie,
Jak zapewne się domyśliłeś na święta wróciłam do domu. Zgaduję, że i tak pewnie to wyrzucisz albo w ogóle nie przeczytasz, ale można powiedzieć, że zaryzykuję. Chciałabym Ci życzyć Wesołych Świąt.
Nie oczekuję od Ciebie odpowiedzi, bo wiem, że nie odpiszesz.
Jane Rose

Przeczytała życzenia, a raczej list, jeszcze raz i dała w dziób swojej czarnej jak smoła sowie, która od razu z nim wyleciała przez okno.
Rozprostowała się i ruszyła na górę do swojej sypialni. Usiadła na swoim łóżku i zaczęła czytać książkę.
Gdy zapadł wieczór, a śnieg nieźle już przyprószył, wstała i udała się do łazienki żeby zrobić sobie odprężającą kąpiel.
Nalała wodę do wanny i gdy była pełna, wyciągnęła z szafki lawendę i ją wrzuciła. Zapach pięknie unosił się w powietrzu.
Ściągnęła ubrania i zanurzyła się.
- Tego było mi trzeba - stwierdziła.
Leżała dobre pół godziny, a kiedy wyszła i ubrała szlafrok, wzięła ręcznik i zaczęła pocierać swoje włosy. Mogłaby je wysuszyć za pomocą czarów, ale wolała, aby same wyschły.
Gdy tak je suszyła, weszła do swojej sypialni i dostrzegła, że jej sowa stuka w okno. Natychmiast je otworzyła i sowa wleciała do pomieszczenia, a potem od razu do swojej klatki. Tak jak podejrzewała, Snape nie wysłał jej żadnej odpowiedzi.
Zachciało jej się spać, więc położyła się i niemal od razu zasnęła.

Śnił się jej jakiś mężczyzna w miarę przystojny w dosyć ubogich ubraniach o jasną brązowych włosach. Na twarzy miał kilka blizn, jakby od pazurów.
To dziwne, ale nigdy go nie widziała, całkowicie nie rozumiała tego snu. Jego aura była jakaś dziwna.
Gdy tylko się obudziła, chwyciła jakąś kartkę i go narysowała, co wyszło jej całkiem nieźle. Niby powinna użyć magii, aby zachować to wspomnienie, ale nie chciała.
To dziwne, bo pomimo, że był nawet przystojny to ona tak nie uważała.
Dlaczego w tej chwili pomyślała o Severusie, tego nie wiedziała.

Całe święta minęły jej w przyjemnej atmosferze mimo tego, że spędzała je sama.

Po powrocie do Hogwartu, gdy wracała z pierwszych zajęć po świętach, złapał ją Lockhart na korytarzu. Próbowała mu uciec, ale nie udało się.
- Witaj Jane ! - chciał pocałować wierzch jej dłoni, ale wyrwała mu się. - Wybacz, że nie złożyłem ci życzeń, ale nie znałem twojego adresu.
Czy on zdawał sobie sprawę, że sowa sama wie gdzie ma lecieć ? Najwyraźniej nawet na to jest za głupi.
- Myślę, że powinniśmy się wybrać na jakąś randkę niedługo - szczerzył się jak głupi do sera.
- Ja... no cóż - zobaczyła Snape'a na korytarzu. - Muszę teraz porozmawiać z Severusem ! - szybko uciekła i podbiegła do niego.
- Czego chcesz Rose ? - zapytał chłodno.
- Ja... no więc - nie wiedziała co powiedzieć.
Podeszła do niego tylko żeby Lockhart się odczepił.
- Już rozumiem - wyjrzał za jej ramię. - Widzę, że nie potrafisz sobie poradzić z takimi prostymi "sprawami" - przeciągnął ostatnie słowo i uśmiechnął się szyderczo.
- Nic nie mów. Przez te kilka dni zapomniałam o jego istnieniu - prychnęła.
Gilderoy, gdy tylko zobaczył, że Jane rozmawia z Severusem prawie od razu sobie poszedł w swoją stronę.
- Udało się - westchnęła zrezygnowana.
- Mam nadzieję, że nie masz zamiaru uprzykrzać mi życia rozmawiając ze mną dalej - spojrzał na nią z wyższością.
- Masz szczęście, bo właśnie mam zamiar iść do siebie.
Już bez słowa wróciła do siebie i zaczęła sprawdzać wypracowania uczniów.

Zapach różOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz