Nic nie boli tak bardzo, jak pobudka o siódmej rano w niedzielę.
Ciężko było mu się zwlec o tej porze z łóżka, tym bardziej, że był weekend. Ale prędzej nie wstałby do szkoły, niż kiedy przyjeżdzała Geunhye.
Ledwie otworzył oczy, a już poczuł, że jest paskudnie niewyspany. Mimo tego jednak szybko wstał i wyszedł do przedpokoju.
Po dźwiękach dobiegających z pokoi (chrapanie z lewej, odgłos bosych stóp plaszczących po panelach z prawej) szybko doszedł do wniosku, że Namjoon śpi, a Yerim nie.
Uchylił drzwi.
- Yerim-ah?
- Oppa! - podbiegła do niego, odrzucając na bok zabawki.
- Ćśśś, Namjoon jeszcze śpi. Wiesz, jaki dziś dzień? - podniósł ją, by ostatni raz wziąć na ręce.
- Jaki? - dziewczynka objęła go.
- Wracasz do domu.
Nie odpowiedziała, więc postawił ją z powrotem na podłogę.
- Dlatego musimy cię spakować. Zacznę, a ty idź obudzić Namjoona i poproś, żeby zrobił ci śniadanie. Powiedz, że ja kazałem.
Yerim od razu pobiegła do pokoju obok. Tymczasem Yoongi odrzucił pościel z jej łóżka i zabrał maskotkę, którą wcześniej jej pożyczył, po czym szybko poszedł do swojego pokoju i niedbale wrzucił ją do szafy.
Natknął się na nich w przedpokoju.
- Nie możesz sam sobie zrobić śniadania? - Namjoon wyglądał, jakby wciąż spał.
- To nie dla mnie, tylko dla Yerim. Poza tym możesz mi od czasu do czasu pomóc, dlatego weź ją ze sobą do kuchni. - Yoongi chciał mieć święty spokój, poskładać jej rzeczy, a potem pożegnać się i wyjść przed dziesiątą (Geunhye napisała mu wczoraj, że będzie wpół do jedenastej).
Pozbierał jej zabawki i ubrania w jedno miejsce, a potem zaczął się zastanawiać, jak to zmieściło się w jednej torbie. Geunhye chyba musiała upychać wszystko nogą.
Przy akompaniamencie rozmowy dochodzącej z kuchni poskładał ubrania w miarę swoich możliwości w kupki i wsadził do torby, która już pękała w szwach. Po krótkim namyśle postanowił, że po prostu wpakuje jej zabawki gdzie indziej. Znalazł jakąś reklamówkę, do której naładował niezliczoną ilość lalek i innych pierdół. Kiedy skończył, było kilka minut po ósmej.
Miał już wychodzić z pokoju, gdy przypomniał sobie, że przecież Yerim wciąż była w piżamie, więc otworzył z powrotem torbę i wyciągnął z niej pierwsze lepsze ubrania, by nie narozwalać za dużo.
- Yerim-ah!
Po chwili była już w pokoju.
- Zjadłaś już śniadanie?
- Tak.
- Masz tutaj, ubierz się - podał jej bluzkę i spódniczkę. - Powinienem ci wyjąć jakieś rajstopy?
- Nie chcę.
Nie chciała. Ale był środek października. Geunhye pewnie będzie zła.
- Wyjmę.
Jak powiedział, tak też zrobił. A Yerim rzuciła mu tylko spojrzenie złej kilkulatki, ale nic nie powiedziała.
***
Oglądała kreskówki, a oni siedzieli w kuchni. Zegar wskazywał dziewiatą trzydzieści osiem.
- Wszystko tam przygotowałem: ubrania, zabawki, wziąłem też jej rzeczy z łazienki, szczoteczkę do zębów, gąbkę, chyba o niczym nie zapomniałem. A jeśli zapomniałem to trudno. Generalnie wszystko leży w jednym miejscu, więc niech ona po prostu to weźmie i jedzie. Jak jej już nie będzie, to zadzwoń albo napisz do mnie.