20

7 0 0
                                    

A szpilki, igły, pieniądze (na wszelki wypadek), ubrania zimowe, trzeci komplet butów, jedzenie co najmniej na tydzień, termos z ciepłą herbatą, zestaw kosmetyków, suknia wyjściowa?

Zuzia tylko pokręciła głową.

Zanim mama skończyła się pakować, udało nam się już urządzić piknik i zjeść kanapki z pomidorem na śniadanie, a nawet trochę ciasteczek na drugie. Z czekoladką. Zuzia wypiła herbatkę, a Zombik po prostu siedział na kocyku i miętosił w rękach swój czerwony pompon. Na samą myśl o flincie taty kolanka zaczynały mu dygotać.

– Julka! Robert! – Mama stała obok sterty walizek wciśniętych do starej przyczepki samochodowej, skonstruowanej przez dziadka. Tata trzymał zaczep, wyraźnie niezadowolony. – Ruszamy – uśmiechnęła się promiennie. 

Słonko też raźno świeciło.

Izarowscy: Apokalipka czyli Julka Dziwadełko i przygody z potworamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz