Zupa grzybowa, pogawędka i tablica ogłoszeń

2.2K 103 69
                                    

Szrek stał na chodniku jeszcze przez godzinę, po czym załamany wrócił na swoje bagno.
Nie było z nim Roksany, bo Harry Styles ją zabrał.
'O KURDEBELE CIEKAWE CO ON JEJ TERAZ ROBI' - Pomyślał ogr.
Myślał jeszcze 5 godzin, aż w końcu coś wymyślił [przełom].

Miał w piwnicy zapas grzybów, które kiedyś dał mu jakiś typ na ulicy.
Postanowił ugotować zupę.

Mało kto o tym wie, ale Szrek jest prawdziwym WIRTUOZEM garnka i patelni. W końcu wygrał Masterchefa i miał niegdyś swoją własną sieć restauracji. Ahh, taaak... Cebulowy Zakątek, to było coś.
Wyjął grzyby (co prawda trochę zakurzone, ale to nie szkodzi) oraz najrozmaitsze przyprawy. Wyczyścił stary, zardzewiały gar i wziął się do roboty. Aromat słabej jakości, grzybowej zupki chińskiej roznosił się po całym domu. Wylał małą porcję na głęboki talerz i przystroił, jak na prawdziwego absolwenta technikum gastronomicznego przystało.
Zasiadł do stołu i począł rozkoszować się zupą. Była całkiem okej, tylko Szrekowi kręciło się od niej w głowie.
Gdy chciał iść postawić klocka, zemdlał...

Obudził się po kilku godzinach. Rozejrzał się, i wszystko wydawało się być okej, gdyby nie to, że pająk w rogu pokoju właśnie do niego coś gadał.

I wtedy Szrek przypomniał sobie o swoim dawnym przyjacielu. Skoro już zdobył umiejętność gadania ze zwierzętami, to czemu by nie skorzystać. Udał się więc do mini zoo.

Wszedłszy na wybieg osłów (bez wiedzy ochroniarzy, rzecz jasna), począł szukać swojego przyjaciela.

-SZREK, TO TY?????

Ogr odwrócił się. Tak to był on. Jego ukochany przyjaciel i były kochanek, Osioł.

-MATKO, OSIOŁ, JUŻ PRZESTAWAŁEM WIERZYĆ ŻE DALEJ TU SIEDZISZ!!!!

-No, siedzę. Ale spokojnie, ja i chłopaki niedługo spierdalamy z tego więzienia. Pies z pod śmietników kopie nam wyjście. Ale mniejsza z tym. Co cię tu sprowadza.

-NIE UWIEŻYSZ, MOJĄ MANIURĘ ZABRAŁ JAKIŚ POPAPRANIEC NA MOTORZE Z RUSKĄ MAFIĄ. NIE WIEM CO MAM ROBIĆ.

-O matko, a myślałem, że już zawsze będziesz singlem... Cuż, gratuluję. Ale chwila, typ wziął ją na motura i uciekł?

-No, tak było.

-Ej a może to tylko zabawkowy motor był. Dawaj, szukamy ich, może są w pobliżu. Że sztucznym motorkiem daleko by nie zajechali.

-Ok. - powiedział Szrek, po czym wyważył bramę do wybiegu. Wszytkie osły rozbiegły się w swoich kierunkach

-Dobra, to dawaj, lecimy.

Szukali całymi dniami. W krzakach, w toitoi'ach i nawet w fabryce piwa harnaś.
Nie znaleźli nawet śladu uciekinierów.

-JESTES POJEBNY, TO NIE BYŁA ZABAWKA TEN MOTUR.
-TO NIE JA JESTEM POJEBANY, TYLKO TEN TYP CO MIAŁ MOTUR, BO UCIEKŁ.
-Ej dobra trudno już o ten motur i wogule. Chodź musimy poszukać miejsca, gdzie możemy się przekonać.
-A no w sumie, trochę daleko od bagna jesteśmy.

Szli przed siebie, dopóki nie zobaczyli napisu "schronisko dla bezdomnych".
Weszli więc, zjedli zupkę chińską. A właściwie to tylko Szrek zjadł, bo zwierząt nie wpuszczali. Ale przyjacielska solidarność sprawiła, że Szrek wolał siedzieć na dworze wraz z Osłem.
Gadali o dawnych czasach.
-Ej obczaj, tam jest tablica ogłoszeń. - napomknął Osioł.

Oboje podeszli. Czytali ogłoszenia o wywozie śmieci, spotkaniu koła gospodyń wiejskich i o szczepieniu psów.
Aż wreszcie dostrzegli ogłoszenie o prywatnym detektywie.
-Ej patrz, jak se wynajmiemy, to zobaczymy kto to ten cały facet od motora. - rzekł osioł
-Dobra.
-Dzwonimy?
-No spoko.
-ALE TY MUWISZ.
-COOO NIEEE, TY MÓWISZ.
-No to ja zadzwonię a ty będziesz mówił.
-Ok. - zgodził się Szrek.

Wystukali numer na klawiaturze i zadzwonili.
Emocje tak gęste, że można je było łyżką kroić.

Pierwszy sygnał...

Drugi sygnał...

Trze-

-'Prywatny detektyw, Viki Gabor. W czym mogę pomóc?'

Szrekowizja | Shrek x Roksana WęgielWhere stories live. Discover now