Przegrana walka ze sobą.

233 24 8
                                    

Dobry wieczór! Dzisiaj dłuższy rozdział niż poprzedni, specjalnie dla osoby, która ostatnio tego oczekiwała. Mam nadzieję, że wam się spodoba. <3


Od kilku dni Alec chodził nerwowy. Oczywiście wmawiał sobie, że to przez zmęczenie. Trenował i mało sypiał to wpływało na jego złe samopoczucie. Jednak prawda była zupełnie inna. Wiedział to. Wciąż obwiniał się za ostatnią sytuację. Nie powinni tak go to boleć, lecz on od dziecka był wrażliwy. Nie chciał krzywdzić innych i patrzeć na ich krzywdę. Magnus był taki miły i interesujący. I to dlatego tak postąpił. Chciał go chronić...przed takim potworem. Podejrzewał, że tak właśnie zostałby nazwany i nie dziwiłby się. Sam się za takiego uważał.

Ale nie potrafił sobie odpuścić jednego. Patrzenia. Gdy tylko nadarzała się okazja obserwował chłopaka. Mógł tylko podziwiać pięknego mężczyznę. Raz nawet zwabiony odurzającym zapachem zaszedł w okolice jego domu. To była już przesada, wiedział to, ale nie potrafił odpuścić.

Chodził smętnie po lesie. Nie miał ochoty z nikim rozmawiać. Jego wzrok przykuł wędrujący mężczyzna. Po chwili rozpoznał w nim Magnusa. Chłopak miał na sobie jedną z wzorzastych koszulek i nieprzyzwoicie opinające spodnie. Jego ruchy były pełne gracji i seksapilu. Nawet chodząc w lesie wyglądał jak bóstwo. Alec nie mógł oderwać od niego wzroku. 

Nagle poczuł zapach innej istoty. Nie wilka tylko czegoś o wiele gorszego. Rozejrzał się po otoczeniu. Jego oczom ukazały się dwa średniej wielkości osobniki. Wilkołaki. Jego źrenice powiększyły się gdy zorientował się, że ci czają się na nic nieświadomego chłopaka.

Podjął szybko decyzję. Biegiem ruszył ku przeciwnikom. Oczy Aleca zajarzyły się gniewem. Niebieska barwa przerodziła się krwisto czerwoną. Jego łapy głośno uderzały w ziemię. Wiatr rozwiewał czarne błyszczące w słońcu futro. Nim wilki się zorientowały, Alec wgryzł się w ciało jednego z nich. Ten Zapiszczał z bólu i próbował się wyrwać. Czarnowłosy rzucił go daleko od Magnusa. Stanął przed chłopakiem zasłaniając go przed wilkołakiem, który nie miał zamiaru odpuścić. Zawarczał ostrzegawczo, lecz na niego nie zrobiło to wrażenia. Wkrótce dołączył do niego drugi. Alec wciąż zaciekle wpatrywał się w nich gniewnym spojrzeniem. Nie odpuści.

Magnus nie mógł się ruszyć przez przeszywający strach. Obserwował stracie wilków. Nie mówił uwierzyć, że czarny go...broni. Na to wyglądało.

Nagle dwa wilki skoczyły na Aleca. Jeden wbił się w plecy, a drugi próbował dosięgnąć gardła. Alec potrząsnął grzbietem w ten sposób wilk poleciał i uderzył w pobliskie drzewo. Próbował się podnieść, lecz ból był zbyt silny. Opadł z zmęczenia z powrotem na ziemię.

Pozostały osobnik czując, że nie wygra, skulił się w sobie. Podszedł czujnie do szarego wilka, sprawdzić jakie ma obrażenia. Po chwili obaj poddali się i zniknęli z oczu. Czerwone tęczówki odzyskały swój naturalny kolor.

Alec powoli obrócił się w stronę przestraszonego chłopaka. Stał on nieruchomo z szeroko otwartymi oczami. Oddech miał przyspieszony, a bicie serca Alec z tej odległości doskonale słyszał.

Magnus ocknął się i dokładniej przyjrzał się wilkowi. Nie wyglądał na takiego co ma złe zamiary. I jeszcze oczy. Niebieskie, takie które widział tylko u jednej osoby. Pomysł, który wpadł mi do głowy wydawał się mu absurdalny. Osoby, które zmieniały się w wilki to baśnie jakie czytał za młodu. Nie były one prawdziwe.

Zdziwił się kiedy wilk powoli podszedł w jego stronę. Dziwiąc się samemu sobie, kucnął i wyciągnął dłoń ku zwierzęciu. Ten zawahał się przez chwilę i pozwolił się dotknąć. Futerko było miękkie i gładkie. Magnus czuł jakby dotykał najdelikatniejszy jedwab.

Wilczy Instynkt II MalecWhere stories live. Discover now