Muszę stąd uciec...🐺

113 5 0
                                    

 
                                                          Maraton 3/5

            Biegnę przez ciemny las, nigdy wcześniej tu nie byłam. Kieruję się dźwiękiem, były to okropne krzyki. Dalej biegnę, potykam się kilka razy o wystające gałęzie jakiegoś drzewa. W pewnym momencie stanęłam i wyostrzyłam swój wzrok oraz słuch gdy ujrzałam ze to kłótnia pomiędzy dwoma osobami. Przyjzalam się im. Oczy jednego z nich były takie jak moje.. to ten mężczyzna którego widziałam w poprzednim śnie. Drugi dużo młodszy chłopak na oko, miał pomarańczowe oczy. To musi cos oznaczać i ja się dowiem co. Moj słuch postanowił mnie nie zawieść i po chwili słyszałam dokładnie  każde ich pojedyncze słowo.

- To Derek powinien ją szkolić a nie Ty, jedyne co potrafisz to zabijać! -wykrzyknął młodszy.
- Nie wiesz co mówisz Scott -wiem przynamniej jak ma na imię pomaranczowooki..- Tylko ja mogę wprowadzić ją w ten świat, jestem jej..- w tym momencie tajemniczy głos mu przerwał.

Musisz stąd uciekać. Peter Cię znajdzie, weź ze sobą Safe. Będziesz musiała udać się laskiem do domu swojej babci tak żeby nikt Cię nie zauważył. Musisz się pospieszyć, rodzice chcą Cię wywieźć poza stan do ośrodka z którego już nie ma odwrotu. Powodzenia Blue.

W tym momencie się obudziłam. Nie musiałam się zastanawiać żeby wiedzieć co mam zrobić. Odrazu wstałam, ubrałam na siebie moją za dużą niebieską bluzę z napisem I need a pack, im lonely (niespotykane xd) czarne rurki, przeczesałam swoje białe włosy, umyłam zęby i popatrzyłam się w lustro. Mimo mojego koloru włosów, rzęsy miałam ciemne, gęste i długie przez co nie musiałam ich malować. Podkreśliłam delikatnie moje brwi i wyszłam z łazienki.

Chwyciłam za moj plecak i zaczęłam pakować do niego najpotrzebniejsze rzeczy takie jak szczoteczka i pasta, trochę jedzenia i picia, kilka ciuchów na zmianę, bieliznę, szczotkę do włosów, kilka bandaży i teoretycznie byłam już gotowa na ucieczkę, jednak brakowało najważniejszej rzeczy.. Planu.

Po dłuższej chwili namysłu moj plan prezentował się tak.

O 00:00 muszę po cichu rozwalić wszystkie zabezpieczenia na moim oknie i jak najdelikatniej otworzyć je i przez nie wyjść.
Nie będzie tak łatwo, gdyż mieszkam na 2 pietrze, mimo tego jestem zwinna i wiem, ze jakoś mi się to uda.
Nie musze wracać się i siłować z drzwiami, ponieważ dzisiaj rodzice zostawili Safe na noc na podwórku i nie musiałam martwić się, ze ucieknę bez niej. Czułam, ze Ona wie o moim planie.
Następnie musze udać się znanym mi ze snu laskiem na wybrzeże miasta i pójść do domku Babci Zofii, wiedziałam gdzie on się znajduje, byłam tu kilka razy jak miałam około 2/3 lat. Niby nie możliwe ale pamietam wszystko doskonale, Do tego ten sen...

    O godzinie  23:40, postanowiłam zacząć wdrążać swój plan w życie.

Hi my pack! 3 cześć maratonu, niestety 4 i 5 pojawi się dopiero jutro, ale ważne ze się pojawi. Jeśli macie jakieś uwagi albo pomysły to pisze tutaj albo na pv chętnie wdrążę do opowiadania nowe wątki.
Wyśpijcie  się wataho! 🐺❤️

Girl with a PackWhere stories live. Discover now