Mentally unstable

131 7 0
                                    

O kurwa. Miałem to cały czas przed oczami. Jestem takim debilem. On żyje. Jeryho żyje. A ja tego nie zauważyłem. A teraz stoję wprost przed tym szalonym chujem. Oni wszyscy byli nie przytomni. Ale to nie znaczyło że nie wygram i nie zmuszę tego sukinsyna do zapłaty za wszystkie szkody jakie wykonał. Przełączyłem moje pałki na maximum i wysunąłem sztylety. Musiałem je trochę dobracować i efekt był wyjątkowo zadowalający.
- nie zabiłem twojego syna a ty go więdziłeś w sobie przez 5 lat. Co ty sobie niby myślisz Slade? W co ty porywasz?- spytałem patrząc mu prosto w oczy. Mężczyzna nic nie odpowiedział, tylko przyjął pozycję do walki. Westchnąłem i polowałem głową ale również przyjąłem pozycję do walki.

- jeśli chcesz mnie zabić, to poddam się ale nic im nie rób. Inaczej to ja zabiję ciebie- powiedziałem na co ten się zaśmiał.
- zabiję was wszystkich dzieciaku- powiedział i ruszył na mnie. Zaczęliśmy od razu od porządnego sparingu, raz ja dostawałem a raz on. Podparłem się na jego ramionach i zrobiłem salto nad nim przy okazji wywalając go na ziemię. Zaraz potem wstał i wyciągnął katanę na co ja zareagowałem błyskawicznie wyciągając moje pałki i czekając aż mężczyzna wykona swój ruch. Długo nie czekałem bo on zaraz ruszył wymachując kieszeń w moją stronę. Wykonałem knock out techniczny zamieszając się na nim nogami i wykorzystując grawitację zaraz skoczyłem na nogi a Slade poleciał na ziemię. Szybko podbiegłem do moich przyjaciół których obudziłem delikatnym kopnięciem prądu.
- spierdalajcie dopóki jest jeszcze nie przytomny, a znając jego zaraz wstanie- powiedziałem i wziąłem Jason'a i Rachel pod ramię. Reszta jak i ja wyszliśmy z budynku i weszliśmy na pojazdy lecz ja po chwili zszedłem z mojego motoru. Jeryho. Muszę mu pomóc.
- Jeryho, on żyje. Muszę mu pomóc- powiedziałem co spotkało się z niezrozumieniem.
- Dick, on umarł 5 lat temu. Widziałam zwłoki, a teraz szybko- powiedziała Dawn na co ja zmrużyłem oczy.
- dzięki jego mocy przeniósł się do Slade'a. Muszę mu pomóc, wy jedźcie jesteście ranni. Wyciągnę go i wrócę, on już tyle wycierpiał aż jebane 5 lat. Nie spędzi tam ani sekundy dłużej.- powiedziałem na co reszta kiwnęła głowami.
- ale my zostajemy z tobą- powiedziała Donna- znam cię debilu. Gdzie się nie pojawisz to masz coraz to nowsze tajemnice, ale tym razem będziemy mieli wspólną tajemnicę.- powiedziała na co ja się uśmiechnąłem i razem z kobietą pobiegłem w paszczę lwa.

Co ja ze sobą robię? Powinienem kazać Donnie zostać i nienarażać jej, a zamiast tego pozwoliłem jej iść ze mną na pewną śmierć. No nic, wiem że jest Wonder Girl ale jest też ranna po walce z nim a teraz znów tam ze mną wraca. Zrobię wszystko żeby ją ochronić, ona nie zasłużyła na cierpienie w żadnym wypadku i ja tego dopilnuję.

Weszliśmy do tej samej sali w jakimś wieżowcu i obejrzeliśmy się po całym pomieszczeniu. Slade'a już nie było tam gdzie go obezwładniłem, moje serce momentalnie zabiło dużo szybciej. Popatrzyłem na Donnę dość spokojnym wzrokiem po czym wyszedłem na środek sali.
- no chodź tu Wilson, wiem że tu jesteś. Słyszę twój oddech- powiedziałem spokojnie i gdy się odwróciłem przede mną stał już Slade.
- puść go, bo nie skończy się to dla ciebie dobrze- powiedziałem wyciągając pałki i patrząc mu prosto w oczy.
- nie ma tak dobrze- powiedział śmiejąc się.
- Jeryho, kolego będziesz mi musiał pomóc- powiedziałem i ruszyłem na Slade'a.

Niemal natychmiast kopnąłem go w kolano i gdy uchylił skrawek skóry na szyi uderzyłem go w twarz i poraziłem prądem. Najgorsze jest to że ten sukinsyn nawet nie kichnął, jedynie cicho jęknął z bólu i tym razem to mi by się dostało gdybym nie odparł atakuje strony przeciwnej i tym razem uderzyłem go w szczękę za to on odpłacił mi się mocnym uderzeniem w głowę z tej jego twardej jak kamień maski. Potworny ból głowy rozlał się po całej mojej głowie. Potrząsnąłem głową  i znów naparłem na Slade'a robiąc kopnięcie z pół obrotu i uderzając go w brzuch. Mężczyzna delikatnie zgiął się w pół i wyciągnął swoje katany a ja wytarłem krew z mojej wargi patrząc na niego. I w tej chwili Slade został owinięty przez Donnę swoim lasso które zaraz z siebie zrzucił. I chwilę później walczyliśmy ramię w ramię z naszym wrogiem. Puściłem dziewczynie oczko a ona pokiwała głową i zaraz później podrzuciłem ją a ona wskoczyła na ramiona tego zjeba i z całej siły uderzała go w głowę. Slade przejechał po jej nogach kataną tym samym zacinając je po czym zrzucił ją z siebie i zamachnął się nad nią kataną.

Widziałem to jakby w zwolnionym tempie. W jebanym zwolnionym tempie. Po prostu z sekundy na sekundę poruszał się. Klatka po klatce. I ja nie mogłem nic zrobić. Tylko patrzyłem.

Wstrzymałem wdech i wbiegłem między nich odbijając katanę laską escrima. Mężczyzna odwrócił mnie plecami do siebie i wbił mi katanę pod rzebra zaciskając lewe ramię na mojej szyi.
-Moja zemsta w końcu się spełni.- szepnął.
-Nie jestem tego taki pewien.- szepnąłem łapiąc dłońmi koniec broni i pchając ją głębiej, do samego końca.
-Jeryho, teraz kolego.- powiedziałem i czując przepływ powietrza uśmiechnąłem się pod nosem. Slade powoli zsunął się z ostrza a ja sam wpadłem w ramiona Donny.
-Szlak.- powiedziałem i popatrzyłem w dół widząc katanę wbitą we mnie na wylot. Donna spojrzała mi w oczy cała blada ze strachu.
-Nie martw się, wszystko b-będzie dobrze.- powiedziałem wycierając krew ściekającą z moich ust. Donna delikatnie posadziła mnie na podłodze przy ścianie i znów poczułem przepływ powietrza.
-Stary musisz to przeżyć zaraz włączę alarm, oni ci pomogą.- powiedział Jeryho przez Donne i nacisnął guzik na bransolecie Donny.

Nie czułem bólu, wiedziałem że przy obrażeniach brzucha nie powinienem się ruszać a tym bardziej wyciągać miecza więc siedziałem przy ścianie i czekałem.
-I co teraz?- spytałem spluwając na ciało leżące przede mną krwią zmieszaną z śliną. Czułem ciepłą ciecz rozlewającą się po moim ciele, wiedziałem że się wykrwawiam. Ale mimo to nie mogłem zginąć. Jeszcze nie. Mam kilka niedokończonych spraw. Szybko zatamowałem jako tako krwotok i rzuciłem katanę wyciągniętą z rany przy ścianie. Zaraz po tym podbiegła do mnie Donna i Hank, którzy złapali mnie pod ramiona i już na skraju przytomności wrzucili gdzieś i zawieźli. Dalej widziałem tylko ciemność...

Nothing ends today|| Dick GraysonWhere stories live. Discover now