✎4✐

348 35 7
                                    

seonghwa pov.

Siedziałem zrezygnowany na fotelu, trzymając twarz w dłoniach. To byłoby ogromne niedopowiedzenie, gdyby powiedzieć, że gorzko płakałem. Pierwszy raz tak tęskniłem za młodszym, zawsze tutaj był, u mojego boku, wspierał mnie, a teraz... jak zwykle musiałem wszystko zepsuć. To nie jego wina, tylko moja i mojego irytującego "ja".  

Kiedy tak siedziałem, usłyszałem syreny policyjne, po  czym od razu przyszła mi do głowy pewna myśl. Nie chciałem się już bawić w kotka i myszkę, więc wyszedłem na pobliski przystanek autobusowy. Z pomocą internetowej mapy udało mi się dotrzeć na posterunek policyjny, gdzie zgłosiłem zaginięcie Kanga. Jeszcze kilka formalności i mogłem udać się do apartamentu. W głowie powtarzałem wszystkie rzeczy wraz z drobnymi szczegółami, o których mówiłem posterunkowym. Rejestracja samochodu, nasza ostatnia rozmowa, cel podróży, miejsce zamieszkania, stosunki z bliskimi... wydaje się wszystko. Wracałem do apartamentu na piechotę, żeby przemyśleć sobie to wszystko. Kiedy tak szedłem, na parkingu mignęła mi znajoma rejestracja. Gdy miałem już tą pewność, zadzwoniłem na numer, który dostałem na komendzie w razie jakichś podejrzeń lub poszlak. Zaledwie kilka chwil później przyjechali owipolicjanci, z którymi później wszedłem do budynku hotelu. Po pokazaniu odznaki recepcjonistka podała nam kartę do pokoju Yeo oraz jego numer. Udaliśmy się więc do wskazanego pokoju. Był to nieduży hotel, więc szybko znaleźliśmy właściwe drzwi. Otworzyliśmy je i...

Nic tam nie było. Żadnych jego rzeczy, zupełne nic. Po sprawdzeniu wszystkich pomieszczeń zajrzałem na parking.

Yeosang odjechał.

___

Ekhem sorki że gówniane i krótkie, ale nie miałam na to pomysłu, a ta książka już zdążyła pokryć się internetowym kurzem i no

attention ¦ seongsangWhere stories live. Discover now