II

15 2 0
                                    

 Obudziłam się z silnym bólem głowy. Prawie zapomniałam jak to mieć kaca. Wstałam leniwo z mojego łóżka jedynie po tabletki. Założyłam moje kapcie i ruszyłam po moje wybawienie. P o drodze do kuchni wywnioskowałam że Lola albo jeszcze śpi, albo nie wróciła do domu. Druga opcja wydawaje się bardzie prawdopodbna. Po wzięciu leków i kilku paczek chipsów ruszyłam powrotem do mojego pokoju. Rzuciłam moję łupy na łóżko i skierowałam się do łazienki chociaż trochę się dporawdzić do porządku. Wzięłam przy okazji jakieś szorty i bluze. Po umyciu zębów i przebraniu się stwierdziłam że nie było ze mną aż tak źle, więc szybko wróciłam do mojego królestwa by oglądać filmy i seriale. Nie wiem ile tak leżałam ale długo wnioskując po zachodzącym słońcu, tylko ja potrafiłam oglądać od rana do wieczora obżerając sie słodyczami.

- Dobra Triana ruszaj to tłuste dupsko- mruknęłam sama do siebie wstając z łóżka. Postanowiłam iść na spacer, bo oczywiście Lola nadal nie wróciła.

Chodzę juz z jakieś 30 min i postanowiłam zajść do mojej ukochanej kawiarni.

- Witam naszą stałą klientkę – zostałam przywitana z wielkim uśmiechem przez panią Brook. Jest starszą miła panią i to chyba przez nią lubię tu przychodzić - to co zawsze?

- Dzień dobry – odpowiedziałam równie szczerząc się jak głupia na samą myśl mojego kochanego torciku czekoladowego – oczywiście że to co zawsze. Wasz torcik czekoladowy to miód na moje serce.- rozmażyłam sie

- Prosze – podała mi moje zamówienie. Usiadłąm na moim miejscu, czyli przy wiekiej oszkolonej ścianie. Miałam idealny widok na centrum Nowego Yorku.

- ....... i herbatę – usłyszałam głos. Skądś go kojarzyłam, ale z kąd. Odwróciłam się w stronę lady, ale to był mój bład. To ten sam facet z klubu. Odwrócił się w moją strone szukając pewnie wolnego stolika, a nasze spojrzenia się skrzyżowały. Czułam się jakby cała krew odpłynęła z mojej głowy. Odwróciłam szybko twarz mając nadzieję że mnie nie poznał. Niestety poznał. ON SIĘ KURWA DO MNIE DOSIADŁ. Boże jakie ja mam szczęście.

- Cześć mała – mrugnął do mnie

- Ymmm hej – chciałam wstać ale złapał mnie za nadgarstek zmuszając mnie do ponownego zajęcia miejsca. Nastała niezręczna cisza.

- Co słyszałaś wczoraj na zapleczu? - spytał spokojnie popijając herbatę

- Nic – skłamałam, bo co miałam mu powiedzieć "tak koleś słyszałam strzały i prawdopodobnie kogoś zabiłeś" nie jestem jeszcze taka głupia

- Jestem Ivan

- Triana – spojrzałam na niego zdezorientowana

- Wiem jak masz na imię – zaśmiał się przerażająco a ja straciłam ochotę na moje ciasto

- Ja już pójdę – ponownie wstałam

- Nie dokończyłaś – zauważył i kiwnął głową na mój talerzyk z nietkniętym ciastem. No sory koleś ale jesteś zbyt przerażający, abym mogła coś przy tobie zjeść.

- Straciłam ochotę – wzruszyłam jedynie ramionami i skierowałam się do wyjścia. Jak na moje nieszczęście zaczęło padać, a ja nie miałam nawet kaptura. Pobiegłam szybko w stronę przystanku autobusowego, aby zadzwonić po taksówke. No ale jak na moje szczęście przystało mój telefon się nadzwyczjnie w świecie rozładował. No cóz jedyne co mi pozostało to spacer i przemoknięcie do suchej nitki. Zajebiście.

Idąc tak w deszczu moje myśli zajmował tajmniczy brunet. Czekajcie jak on miał. Ignacy? Nieee Ivan? Możliwe . Nie gniewajcie się na mnie moja pamięć do imion jest na niskim poziomie. Z moich rozmyślań wyrwał mnie klakson. Spojrzałam się na idiote który na mnie trąbnął.

- To chyba kurwa jakiś żart – powiedziałam do siebie. Ten koleś mnie ewidentnie śledził

- Wskakuj, bo się przeziębisz

- Nie – odpowiedziałam stanowczo i przyśpieszyłam kroku- nie jestem jeszcze aż taka głupia aby wchodzić do samochodu nienajomego

- Nie że coś ale ja nie jestem nieznajomym – uśmiechnął się szelmowsko – dobra nie rób scen mała i wskakuj

Po chwili namysłu weszłam do tego samochodu, bo jednak miałam spory kawałek do domu, a nie chciałam spędzić nastepnego tygodnia leżąc w łóżku w stercie chusteczek. Dopiero teraz mogłam mu się dokładnie przyjżeć. Był naprawdę przystojny.

- Gapisz się mała – spojrzał na mnie kątem oka i uśmiechnął się zadziornie

- Od tego mam oczy duży – wyraźnie zaakcentowałam ostatnie słowo. Irytowało mnie jak ktoś wypominał mi mój wzrost. Może i jestem niska, ale bez przesady.

- Masz racje jest duży – odpowiedział śmiejąc się z mojej miny. Okej ten śmiech był najpiękniejszy jaki słyszałam, aż sama się uśmiechnęłam

- Zabiłeś kogoś?- kurwa kurwa kurwa on miał nie wiedzieć że słyszałam. Błagam zaabijcie mnie jaką ja jestem idiotką. Brawo Triana. Twarz Ivana momentalnie spoważniała i przybrała przerażający wygląd.

- Ja? I to nie raz-jego głos był oschły – Nie ładnie tak kłamać skarbie

Zadziwiające jak człowiek mógł tak szybko się zmienić z miłego na tak przerażającego. Postanowiłam więcej już się nie odzywać. Bałam się go jak cholera. On też chyba postanowił się nie odzywać, dzięki czemu droga minęła nam w ciszy.

-Dzięki – powiedziałam cicho wysiadając z auta.  

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

I kolejny rozdział za nami. Mam nadzieję że nie jest aż tak źle z tym opowiadaniem. Miłych koronaferii moi kochani całuje                                                                                                                                              XX

BREATH// w trakcieWhere stories live. Discover now