Dni mijały a uczniowie, zwłaszcza piątego i siódmego roku, ledwo mieli czas na odpoczynek. Nauczyciele wyciskali z nich siódme poty nie rozumiejąc, że ktoś zemdlał ze zmęczenia na najważniejszym przedmiocie. Ether była systematyczna przez co jako jedna z nielicznych, w czasie gdy inni zalewali się łzami nad wypracowaniem z transmutacji, wychodziła na błonia lub rozmawiała z dyrektorem szkoły - Dumbledorem. Był on dla niej jak ojciec, którego kiedyś straciła, było to jednak tak dawno temu, że nawet nie pamiętała jego twarzy. Profesor zawsze zapraszał ją na herbatę i opowiadał o jej rodzicach - Rose i Davidzie Daft. Ojciec był z domu węża jednak matka należała do Gryffindoru, mimo że z pozorów powinni się nienawidzić (jak na lwa i węża przystało) to połączyła ich prawdziwa i szczera miłość. Zawsze opowiadał o jej oczach - tak podobnych do obu rodziców. Była to praktycznie jedyna pamiątka jaką zostawili po śmierci od jednego z Zaklęć Niewybaczalnych, gdy sprzeciwili się Czarnemu Panu. A ona, ocalona przez pewnego kota, przeżyła i siedziała przed dyrektorem zajadając się cytrynowymi dropsami.
- Masz pewnie teraz sporo nauki, prawda? - zapytał starzec.
- Jak przez ostatnie cztery lata - zmarszyła nos. - Jednak w tym roku, rzeczywiście, jest jej więcej. W końcu przyszedł czas na SUMy.
Wzięła delikatnie białą filiżankę w dłonie i upiła łyk cytrusowej herbaty. Albus często zastanawiał się czy ona robi coś innego oprócz uczenia się w bibliotece i picia ciepłego napoju.
- Profesor Snape poskarżył mi się, że z niewyjaśnionych przyczyn byłaś ostatnio poza dormitorium po ciszy nocnej. Razem z panem Potterem.
Ether przełknęła ślinę. Nie lubiła się kłócić ze starcem, jednak czuła, że to ten moment, w którym będzie jej wytykał, że jest nieodpowiedzialna.
- Tak -przyznała. - Byliśmy razem u Hagrida i późno wyszliśmy, a ja jako prefekt chciałam go odprowadzić.
- Byliście tam razem? - uśmiechnął się. - Masz w końcu nowego przyjaciela.
- W zasadzie to była nasza pierwsza dłuższa rozmowa. Częściej rozmawiam z kimś innym.
Starzec zmarszczył brwi. Martwił się o dziewczynę, traktował ją jak własną córkę, więc wolał żeby zadawała się z kimś zaufanym. Wiedział jednak, że jest nastolatką - niedługo wkroczy w dorosłość i chciał wykorzystać czas jaki został jej, jako praktycznie jeszcze dziecko, na dbanie o jej kruchą dusze.
- Więc kto ma zaszczyt przyjaźnić się z Ether Daft? - zapytał.
Dziewczyna lekko się zawstydziła. Rozmawiała z Cedrikiem dopiero kilka razy. Bała się, że starzec z nadopiekuńczości może postanowić przeprowadzić rozmowę z chłopakiem, co wystraszyłoby go a ona straciłaby szansę na pierwszą przyjaźń.
- Cedrik Diggory - wymamrotała, ledwo słyszalnie dla jej samej.
- Mogłabyś powtórzyć?
Westchnęła i nabrała powietrza. Nie mogło być tak źle.
- Cedrik Diggory - powiedziała i szybko dodała. - Prefekt i należny do mojego domu. Jesteśmy na tym samym roku.
Z opowieści jej współlokatorek mogła spokojnie opisać pół jego życiorysu. Cud chłopiec Hufflepuffu, niezwykle przystojny i dodatkowo gra w Quidditcha. Anioł nie człowiek.
- Diggory - zastanowił się chwilę. - To dobry chłopak, dodatkowo bardzo mądry. Ale uważaj, nawet za najpiękniejszym diamentem może czaić się podstęp.
Ether zajęczała cicho - rozumiała, że starzec martwił się o nią, w końcu robił to nieustannie od piętnastu lat, jednak za rok będzie pełnoletnia, a on dalej ostrzegał ją przed wszystkim co się rusza. Jakby już nie była wyjątkowo ostrożna nie rozmawiając praktycznie z nikim i spędzając pół życia w bibliotece.
YOU ARE READING
Herbata 》Cedrik Diggory
FanfictionEther Daft, jako puchonka piątego roku, oprócz bycia (zbyt łagodnym jak niektórzy uważali) prefektem, idealną uczennicą specjalizującą się w magicznych zwierzętach i maniaczką cytrusowej herbaty, posiadała dar wpadania w kłopoty. Jej niezwykle zdoln...