Ty... Nie jesteś chory..

265 8 10
                                    

Zaczął się kolejny, zwykły dzień. Dr. Pio zaczął swoja pracę bardzo wcześnie. Miał dziś nadzorować test nad SCP-4335. Podczas tego testu SCP-4335 przełamał zabezpieczenia, ale na szczęście udało się go znowu zabezpieczyć. Po jego zakończeniu Pio zajął się papierkową robotą. Doktor już kończył robotę, gdy nagle usłyszał głos z głośnika.,, UWAGA! NASTĄPIŁ WYŁOM PRZECHOWAWCZY! POWTARZAM, WYŁOM PRZECHOWAWCZY! WSZYSTKIE SCP KLASY KETER I EUCLID SĄ NA TERENIE CAŁEGO OŚRODKA! PROSZĘ NAUKOWCÓW O SCHRONIENIE SIĘ W NAJBLIŻSZYM SCHRONIE. NIEDŁUGO DO OŚRODKA WPIE-"- Ah fuck.... - Powiedział zdenerwowany całą sytuacją doktor. Sam nie wiedział, czy jest zdenerwowany przez wyłom, czy przez to, że jego cała praca poszła się aktualnie jebać. Do jego gabinetu wszedł ochroniarz.- Doktorze! Niech pan idzie za mną, odeskoruję pana.- Dobrze. Obydwoje zaczęli iść szybkim krokiem w stronę najbliższego schronu. Nagle zza rogu wyszedł SCP-049. Ochroniarz nie zdążył nawet zareagować, bo był już martwy. Dr. Pio upadł na podłogę. Patrzył się na SCP-049, który zaczął się do niego zbliżać. Był gotowy na swój koniec, gdy nagle doktor plagi stanął przed nim. Mimo iż nie widać jego twarzy, można było się domyślić, że jest zaskoczony.- Czemu mi nic nie robisz? - Zapytał się zdziwiony, a zarazem przestraszony Pio.- Ja... nie wyczuwam u ciebie plagi. - Odparł Plagus, ewidentnie zaskoczony sytuacją.- Ale jak? - Na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć. - Po czym zaczął rozmyślać. - Jeżeli nie jesteś chory na plagę, to znaczy, że coś nas łączy. Pomogę ci. Pomogę tobie wydostać się z placówki.- Ja myślałem, że ty zabijasz wszystkich.- W twoim przypadku tego nie zrobię, to jak, zgadzasz się na moją pomoc, czy chcesz, aby inny SCP ciebie rozdupczył? - Po tych słowach 049 wyjął rękę w kierunku doktora.- Dobrze, a jak będę mógł się tobie odwdzięczyć? - Po czym chwycił jego rękę.- Nie daleko jest przechowalnia mojego kolegi, który potrzebuje ciała, aby funkcjonować. Pomożesz mi zanieść tam zwłoki tego ochroniarza, dobrze?- No okej. A mogę wiedzieć o kim mówisz?- SCP-035. Powinieneś go znać. - Coś tam o nim słyszałem, ale nie czytałem jego raportu.- Rozumiem. Chodźmy już, zanim przyjdzie MTF. Pio szedł za 049. Po tym, jak go oszczędził przestał się go bać. Polubił go. Podróż skończyła się, gdy już zauważył plakietkę informującą o przechowalni 035. Po otworzeniu drzwi, Pio zauważył szklaną gablotę, w której znajdowała się maska. 049 podszedł bliżej szyby, aby ją rozbić. Następnie założył maskę na leżące obok zwłoki. Te nagle podniosły się. Pio lekko się przestraszył, ale nie chciał tego pokazywać.- O! Eluwina 049! Dawno się nie widzieliśmy.- Siema 035. Jak tam życie mija?- Jakoś mija. - SCP-035 w tym momencie skierował wzrok na doktora, który oglądał całą tą konwersację - A ten debil to kto? - To jest dr. Pio. Pomógł mi się do ciebie dostać.- A czemu go nie zabiłeś? Przecież mogłeś go zabić, zamienić w zombie i wziąść jego kartę.- Ale on nie jest chory.- Że co?! Jak niby?- Na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć.- Emm... nie chcę nic mówić, ale zaraz MTF tu wbije. - Wtrącił się Pio.- A mamy jakąś broń? - Zapytał się 035.- Nie daleko znajduje się skład z bronią. Dotrzemy tam w kilka minut. - Odparł Pio- No to ruszamy. Wszyscy zaczęli iść w stronę składu. Pio zauważył, że 035 dziwnie się patrzył na niego i 049. W pewnym momencie podszedł do niego i szepnął mu na ucho ,,Dobrana z was para, więc nie spierdol tego". Pio był lekko zdziwiony, ale stwierdził, że jebać. Może tylko robił z niego bekę. Zanim się obejrzał, znajdowali się pod drzwiami. Gdy tam weszli, od razu próbowali powstrzymać się od śmiechu. Oprócz nich znajdował się tam również SCP-106, który wymachiwał bronią w każdą możliwą stronę krzycząc ,,RED! ZARAZ CI PRZYJDĘ WPIERDOLIĆ! SZYKUJ SIĘ!" Wydawało się, że staruszek jest pijany, ale było to niemożliwe. A może jednak było? Postanowili jednak nie przeszkadzać mu. Wzięli broń, po czym szybko wyszli. Nie wierzyli w to, co widzieli. Gdy oddalili się wystarczająco, zaczęli się głośno śmiać. Niestety grupka czterech MTF usłyszała ich. Z pośpiechem zaczęli szukać źródła dźwięku. Gdy dotarli na miejsce osłupieli. Nie wierzyli własnym oczom. Dr. Pio śmiał się w niebo głosy razem z 049 i 035. Nie wiedzieli jak mają zareagować, gdy nagle jeden z nich wpadł w panikę, przez co wydał ich. Niedawno co wesoła grupka stała się poważna. 035 bez wahania zaczął strzelać do wrogów. Po chwili 049 i Pio dołączyli do niego. Dwóch z nich dostało w głowę, jeden jest ciężko ranny, a ostatni uciekł po pomoc. Wydawało im się, że walka będzie lekko trudniejsza, ale się mylili. Postanowili jednak o tym nie myśleć i dalej szukać wyjścia. Szukanie go zajęło prawie godzinę. Udało im się jakimś cudem przemsknąć obok MTF i dostać się do helikoptera. 035 poprosił, aby zostawić go na jakiejś bezludnej wyspie, bo mówił, że nie chce przeszkadzać doktorom w [USUNIĘTO], a 049 i Pio ukryli się w Rosji. Po miesiącu Plagus oświadczył się doktorowi, na co ten odpowiedział bez wahania tak. Następnie po 3 miesiącach 049 zaszedł w ciążę. Wszystko układało się bardzo dobrze, lecz pewnego dnia fundacja odkryła ich. Złapali 049, a dr. Pio udało się uciec. Po tym incydencie 049 urodził w fundacji dziecko, które zostało oznaczone mianem SCP-049-J, a Pio wyjechał do Polski i założył kanał o nazwie ,Piofli' , który miał informować wszystkich o fundacji. Obydwoje mimo tego, iż zostali rozdzieleni nie zapomnieli o sobie i wiedzieli, że kiedyś się spotkają.


(Część dalsza nastąpi. A może nie?)

Ten jedyny - Pio x 049Onde histórias criam vida. Descubra agora