~13~

281 22 13
                                    

Pov. Ameryka
Wczoraj zostawiłem Ruska w domu a sam poszłem do siebie. Oczywiście nikt się nawet nie zorientował że mnie nie było! WB i Francja siedzieli u siebie a Australia spał. Pamiętam że Kanada zawsze na mnie czekał. Co prawda tylko po to by mnie ochrzanić ale mimo wszystko. Brakuje mi go tak bardzo. Pobiegłem szybko do siebie. Brakuje mi starego domu. Ja i Kanada mieliśmy pokoje na dole. Jak miałem parę lat często miałem koszmary. Kanada zawsze pomagał mi wtedy zasnąć. Robił nam gorące kako. Do swojego dodawał sosu klonowego co zawsze mnie potwornie bawiło. Brakuje mi go tak bardzo że czasami zapominam że on jeszcze żyje. Że nie jest tylko wsponieniem. Mam nadzieję że kiedyś do nas przyjedzie. Te właśnie myśli ułożyły mnie do snu.
                            __________
                            Time skip
Pov. Ameryka
Usłyszałem melodykę z dzwonka do drzwi po czym ich otwieranie. I krzyk Francji. Chyba ojciec poszedł na dół. I więcej krzyków. Szybko zbiegłem na dół i zobaczyłem....


















To russia! Wbiegłem do przedpokoju nie zwracając uwagi na drących się na niego rodziców.
A- Rusek!
R- cześć amcia...
WB- ameryka co ty wyrabiasz?!
F- nie możesz się z nim zadawać to okropne towarzystwo!!!!
A- zaczekaj minutkę pójdę się ubrać i idziemy
Pobiegłem do sypialni i załorzyłem byle co. Zbiegłem na dół i zobaczyłem Francje próbującą wygonić ruskiego miotłą
A- uspokuj się do cholery!
F- nie możesz się z nim zadawać!
Przerzuciłem plecak przez ramię i wyszłem a ruske za mną
R- oni tak na codzienne?
A- mhm....
R- rozumiem dlaczego ich nie lubisz są strasznie głośni i tacy...
A- nietaktowni
R- właśnie! Jeszcze gorsi od mojego rodzeństwa!
I wybuchliśmy śmiechem
R- jak byłeś u siebie wyzywali mnie od komunistów....
A- a kogo obchodzi ich opinia!? To zadufali w sobie, popierdoleni, egoistyczni idioci!
R- muszę się zgodzić...
A- to gdzie idziemy?
R- o no tak! Japonia powiedziła że musimy coś zobaczyć a north chciał się z tobą zobaczyć. I musze iść po rzeczy do projektu ukrainy. No i do apteki
A- North?
R-mhm
A- to najpierw załatwiamy sprawunki. Ja muszę se jeszcze załatwić pare żeczy z sporzywczaka i zajść do southa... On jeszcze mieszka z northem czy nie?
R- nie ale niedaleko mnie to zajdziemy do niego po sprawónkach
A- spoczko!
Poszliśmy do papierniczego potem apteki i sporzywczaka. Oczywiście mimo nie posiadania dowodu rusek mógł kupić nam wódkę.
R-dobra zanosimy zakupy i idzemy do south'a
A-ok
Podczas drogi do domu ruska zatrzymaliśmy się przy jakimś żulowisku.
R- mam tu jedną sprawę do załatwienia
A- ymmm...
Weszliśmy. O dziwo żule wydawały się być jakoś inaczej nastawione. Karzdemu włorzyliśmy po 2 złote. Rusek zaciągną mnie na sam koniec tej dziwnej uliczki. Czekała tam jakaś postać która nie wyglądała na żula ale było nod niej czuć narkotyki... Brazylia! Rusek przywitał się z nim i dał mu coś w zamian za jakieś tabletki. Super.
B- a ten to kto?
R- Ameryka...
B-to my się już chyba znamy...
A- hej...
Jak zawsze miał przekrwione oczy i wyblaknięte spojrzenie.
R- to co idziemy?
A-mhm..
Wyszliśmy z zaułka. Trochę tak dziwnie się czuję bo niby wiedziałem że rusek pije ale żeby ćpał?
A- od jak dawna ... No ten bierzesz?
R- co? Aaaaa... Nie nie ja nie biorą! Ja sprzedaję niektórym szkolnym ćpunom
A- ymm.....
R- taa... Wiem
Reszta drogi przepłyneła jakoś tak niezręcznie. Nie wiedziałem że russia tym świństwem handluje... Ale jakoś musi utrzymywać swoje rodzeństwo co nie? Fuck to nie je wyjaśnienie! Strasznie go kocham ale to takie jakieś.... Złe! Strasznie mi się to nie podoba! Rosja odkluczył drzwi i poszedł rozpakować żeczy do kuchni.
A- hej mogę wziąć jedną bluzę z góry?
R- jasne!
Krzykną z kuchni. Weszedłem na górę i skierowałem się do jego pokoju. Ubrałem się w cieplejszą bluzę. Muszę wymyślić jakiś sposób by zaprośić south'a do tego parku... Wiem! Zrobie kartkę! Znalazłem jakiś kolorowy papier.... I mase dziwnych walentynkowych żeczy. Niby dobrze a zarazem odrobinę mnie to niepokoi. Po co tyle serduszkowych żeczy ruskowi w pokoju? Szybko zrobiłem jakąś kartkę. W sumie nieźle.
R- co robisz?
A- ymm...
R- i dlaczego to powyciągałeś?
A- j-j-ja
Russia podszedł do mnie. Ukryłem kartkę w kieszeni.
A- a po co ci tyle tego...?
R- prosze nie pytaj.
A- ale chce wiedzieć!
R- to nie
A- masz mi powiedzieć !
R- to nie twój interes.
Podeszłem do niego bliżej i zawiesiłem ręce na szyi
A- pleas...
Russia pocałował mnie ale po chwili się oderwał.
R- mamy żeczy do roboty.
Zdją moje ręce z szyi i wyszedł. Co on taki oziębły? Klei się chyba tylko po pijaku! Zszedłem za nim. Wyszliśmy z domu a ja nadl szedłem za nim. Chyba idziemy do Southa. Zaprowadził mnie do jakiegoś małego domku.
A-To chyba osiedle japonii.
R- mhm...
Do rosji ktoś zadzwonił. W sumie lepiej. Wsunołem kartkę pod drzwi wejściowe. I do niego podeszłem.
R- musimy iść do japonii
A- okey
R- załatwiłeś to.z south'em?
A- chyba go nie ma. Z resztą nie ważne...
R- dobra to chodź do mangozjebki
Szliśmy po osiedlu aż zobaczyliśmy jej domek. Zadzwoniłem dzwonkiem. Japonia otworzyła prwie od razu.
J- chodźcie szybko!
Krzykneła i wciągneła nas do środka.
R- to czego chciałaś
J- proszę o milszą wersje Rosji na już.
A- nie przejmuj się nim. To po co nas tutaj wezwałaś?
J- wiesz głównie chodzi o Rosje...
A- spoko.
Odwruciła się bardziej w jego stronę i ściszyła głos. Chociaż nadal ją słyszałem.
J- chodzi o ukraine. Jest taki zdołowany i praktyczne się z nikim z poza rodziny nie rozmawia. Czy możesz z nim pogadać? To niepokojące że jest taki Smutny
R- oh... Dobra
J- no i Białoruś. Rosja ona pije! Też z nikim się nie zadaje. Przydzielono mnie do pomocy jej z nauką i ona wogule nie widzi dla siebie przyszłości. Twierdzi że i tak wyląduje w jakimś korpo więc co za różnica.
R- jak była mała tak bardzo chciała mieć farmę i...
J- powinieneś się ogarnąć i im pomóc. Rozumiem że nie jest wam łatwo i to nie tak że cię oskarżam ale powinieneś się nimi natychmiast zająć i sam przyłożyć do nauki.
W sumie... Mógłbym pomóc jego rodzeństwu. Może wtedy by się odrobinę bardziej otwożył? Niezły plan.
R- dzięki że mi powiedziałaś...
J- o i ame! Dostałam cynk że Kanada chce tu przyjechać!
Co? Tak tak tak tak! NARESZCIE!
A- SERIO ?! OMG TAK!
R- kto to?
A- mój starszy brat! On jest super!
R- oh.. fajnie
Wyszliśmy od japonii w zupełnie innych nastrojach. Ja byłem wprost przeszczęśliwy ale rosja.. był strasznie przygnębiony. Chyba powinienem coś z tym zrobić
A- pomogę ci zająć się rodzeństwem
R- ymm..
A- To serio nic wielkiego
R- ame
A- moglibyśmy użądzić-
R- NIE
A- c-co?
R- posłuchaj ja serio muszę się nimi zająć. To moja rodzina. Oni byli ze mną zawsze i obiecałem że się nimi zajmę. Muszę. Będe z nimi rozmawiać, spędzać czas a nawet chodzić na terapie jeśli to im pomorze. Posłuchaj może to czas by... Zrobić sobie przerwę?
CO
R- nie chodzi o to by zerwać kontakt ale powineinem spędzać z nimi więcej czasu.
A- o-oh.. it's okay realy...
R- Dlaczego muwisz po angielsku
A- nie ma przejmuj się. To... See you!
Plecak mam przy sobie a w nim zakupy i flaszkę. Nie wiem gdzie poszłem. Wiem że rosja wrucił do swojej rodziny. Nie powinienem być zazdrosny. Oni mają problemy i on powinien... Kogo oszukuje? Jestem żałosny... Przecież nadal będziemy się widywać? Jest szkoła siedzimy razem w ławce i... Fuck ja chyba płacze. Zdałem sobie sprawę że dotarłem do mojego miejsca. To takie... flustrujące. Jestem egoistą. Przecież... No i rozkleiłem się na dobrę. Nie mam nikogo innego niż on. A rodzina to.. nie rodzina. Kanada ... Pewnie też nie przyjedzie. Wyjąłem wódkę. Może to pomoże. Trochę piekło w gardło ale było mi odrobinę lżej. Ciekawe gdzie ukryłem żyletki. NIE! TO TAKIE ŻAŁOSNE!płakałem dalej teraz lekko podpity. Chciałbym żeby... Ktoś ze mną był. To dziwne pragnienie bliskości mnie wykańcza.

Droga Dla Miłości(RusAme)Where stories live. Discover now