Rozdział 3

3.2K 133 148
                                    

Na te słowa ukłoniłam się wszystkim obecnym w jego gabinecie. Już otwierałam usta, żeby zacząć zadawać pytania, kiedy po raz kolejny usłyszałam głos Dyrektora.

-Panno Granger, na pani ręce składam listę Pani nowych obowiązków. Wśród nich znajdą się zadania okresowe, jakie będą od Pani wymagane w zależności od potrzeb Zakonu, jak i czynności mające na celu usprawnić Panią w pojedynkach. Proszę się z nimi zapoznać już we własnych komnatach. A teraz moi mili bardzo Wam dziękuję za towarzystwo, ale obowiązki wzywają. Życzę wszystkim miłego dnia. - Powiedział Dyrektor, próbując pozbyć się gości ze swojego gabinetu.

-Ale, Panie Dyrektorze... - Zaczęłam, lecz nie było dane mi dokończyć.

-Panno Granger, ja i Profesor Snape – Tu McGonagall spojrzała surowo, a jednocześnie z rozbawieniem w oczach na Mistrza Eliksirów - odpowiemy na Pani pytania. Proszę spokojnie zapoznać się z listą. Kiedy już Pani wszystko przeanalizuje, zapraszam na obiad do moich komnat. Odpowiem na każde pytanie, na które będę znała odpowiedź. - Odparła profesor McGonagall i gestem zaprosiła mnie do wyjścia. Kiedy znalazłam się już na schodach usłyszałam za sobą głos Profesora Snapa, próbującego wyraźnie przekonać Dyrektora, że podjął złą decyzję

-Albusie, co Ty do cholery wyprawiasz?! Zmuszasz uczennicę do takich zadań?! Czy Ty wiesz, co to jest odpowiedzialność?! Czy Ty myślisz, że ona sobie z tym poradzi?!

Profesor McGonagall widząc moje zmieszanie i strach namalowany na twarzy złapała mnie za rękę i przyspieszyła kroku. Kiedy byłyśmy już na korytarzu, zaczęła mówić.

-Panno Granger, proszę się nie przejmować słowami Profesora Snape'a. Rozumiem, że mogła się Pani wystraszyć, ale to z pewnością było wyrwane z kontekstu. No już, proszę się spokojnie zapoznać z listą i zapraszam do mnie. O wszystkim Pani opowiem.

-Ale Pani Profesor... Ja już nic nie rozumiem.

-Droga Hermiono, uspokój się i zaufaj mi. A teraz idź i zrób to, co musi być zrobione.

Na te słowa przytaknęłam i względnie pewnym krokiem ruszyłam w stronę swoich komnat. Po krótkim spacerze dotarłam na miejsce. Wchodząc od razu skierowałam się w stronę kominka. Różdżką rozpaliłam ogień i zawołałam Felicję. Skrzatka pojawiła się natychmiast.

-Tak Panienko?

-Felicjo, bardzo proszę Cię o kubek czarnej herbaty. Chciałabym też powiedzieć Ci, że dzisiaj zjem obiad u Profesor McGonagall.

Felicja z uśmiechem ukłoniła mi się nisko, a po chwili miałam już na ławie kubek gorącej herbaty. Podziękowałam i usiadłam na kanapie. Podkuliłam nogi, chcąc się odprężyć i zabrałam się za czytanie listy.

Panna Hermiona Jean Granger, członkini Zakonu Feniksa od 2.07.1997 roku zobowiązana jest do:

~codziennych porannych treningów fizycznych (min 2h)

~spożywania min. 3 pełnych posiłków

~dokładnego studiowania "Zaklęć staromagicznych dla bardzo zaawansowanych" oraz "Obrony przed najczarniejszą magią"

~nauczenia się legilimencji i oklumencji w stopniu co najmniej podstawowym

~opanowania zasad savoir-vivre panujących w starych rodach czarodziejskich

Z poważaniem,

Albus Dumbledore

Dyrektor Hogwartu,

Założyciel i Przywódca Zakonu Feniksa

Merlinie... Co to w ogóle jest? Przecież to jest śmieszne, jak ja mam pomóc w działaniach wojennych jedząc systematycznie czy ucząc się, w której ręce trzymać widelec? Co ten Dyrektor kombinuje? Tym bardziej w tej sytuacji, co miał na myśli Profesor Snape, mówiąc o zmuszaniu mnie do wykonywania TAKICH rzeczy, skoro TAKIE rzeczy powinno robić dziecko?

Panno Granger? | SevmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz