Syriusz x James

1K 41 2
                                    

- Gdzie ty niby pójdziesz?! Nie masz dokąd iść! - krzyknęła za mną matka.

- I co?! Wszędzie lepiej niż u was!!- krzyknąłem odwracając głowę w jej kierunku wściekły jak nigdy nadal czując straszny ból na całym ciele.

  Za tą starą jędzą stał mój brat. Patrzył na mnie zszokowany, jednocześnie z miną mówiącą bym nie odchodził. Przez to na moment zawahałem się. Nie chciałem go tu zostawić samego, ale.. ja tu nie wytrzymywałem.

Odwróciłem od nich wzrok i wyszedłem z budynku trzaskając drzwiami. Zacząłem iść szybkim tempem. Bałem się...bałem się że jeśli pójdę wolniej to jeszcze zmięknę i tam wrócę. Umocniłem uścisk na rączce od kufra i wręcz pokonałem kolejne kilka metrów truchtem.

W pewnym momencie zatrzymałem się i dysząc cicho spojrzałem na nocne niebo. Ciemne chmury zaczęły się na nim kłębić.

- Chyba zbiera się na burzę...Cholera..- mruknąłem do siebie i westchnąłem.

  Moja matka miała choć w jednym rację... Nie miałem gdzie się podziać. Usiadłem na krawężniku by przemyśleć gdzie iść. W kufrze miałem co prawda trochę galeonów, ale nie chciałem ich wydawać na pokój w Dziurawym Kotle...

   Z zamyśleń wyrwała mnie zimna kropla wody, która kapnęła mi na czubek nosa. Zaraz po niej zaczęła się ulewa. Od razu wstałem i zakładając kaptur od bluzy pobiegłem dalej w losowym kierunku.

W pewnym momencie mojego biegu olśniło mnie... Może poproszę James'a aby pozwolił mi u niego zostać na jakiś czas...Ale z drugiej strony... Nie chciałbym mu ani jego rodzicom sprawić problemu...

Usłyszawszy jednak głośny huk niewiele myśląc zacząłem szybciej biec.

  Po prawie 30 minutach dotarłem do celu szczęśliwie przypominając sobie o Błędnym Rycerzu. Stałem teraz pod drzwiami domu państwa Potter cały mokry przez ulewę z włosami przyklejonymi do twarzy. Zapukałem niepewnie do drzwi. Te otworzyły się zaledwie po chwili, a w nich stała pani Euphemia.

- Merlinie Syriuszu! Jeju, jak ty wyglądasz? Wchodź szybko bo się jeszcze przeziębisz!-pisnęła i nie czekając na jakąkolwiek moją odpowiedź pociągnęła mnie za rękaw do środka zaraz potem biegnąc najprawdopodobniej po ręcznik dla mnie.

- Kto przyszedł mamo?- słysząc głos James'a od razu skierowałem wzrok w stronę schodów z których zaczął właśnie schodzić. - SYRIUSZ! - widząc mnie momentalnie zaczął schodzić szybciej z uśmiechem na twarzy. - Na brodę Merlina co ci? - jego uśmiech zniknął widząc moją ponurą minę i stan w jakim tu przyszedłem.

Chyba dopiero wtedy dotarło do mnie co się właściwie stało. Moje oczy zaszkliły się w jednej chwili i bez słowa przytuliłem się do niego cicho szlochając. Czarnowłosy bez zastanowienia odwzajemnił gest i zaczął głaskać mnie uspokajająco po włosach.

-Ciii...spokojnie Syri.... Już dobrze - mruknął mi do ucha i cmoknął mnie delikatnie w skroń.- Opowiedz mi co się stało....

 

 

One Shoty||Harry PotterWhere stories live. Discover now