~Rozdział 47~

37 4 3
                                    


Upadłam boleśnie na kolana i ponownie poczułam te mdłości,jednak tym razem stały się one bardziej męczące i w ostatnim momencie powstrzymałam się przed zwymiotowaniem w pobliskie krzaki.Dodatkowo bolała mnie głowa i delikatnie kręciło mi się w głowie.Nie wiedziałam czy było to spowodowane przeskokiem przez portal,czy przypadkiem czegoś nieświeżego nie zjadłam na obiad,ale zanim miałam okazję dłużej się nad tym zastanowiłam mój wzrok nagle napotkał na swojej drodze jakąś osobę i poczułam jak żołądek skręca mi się na widok tego,co przed sobą zobaczyłam.Przede mną siedziała Claudia,która miała zaciśnięte wargi i trzymała się za ramię.Chłopaków jeszcze nie było,ale wiedziałam,że to tylko kwestia czasu aż się koło nas pojawią,dlatego w międzyczasie postanowiłam podejść do rannej dziewczyny i jej pomóc.Kucnęłam przed nią,a Claudia spojrzała na mnie z załzawionymi oczami i jęknęła cicho z bólu.Rozejrzałam się dookoła i spostrzegłam,że znajdowaliśmy się na znajomej polanie,na którą często przychodziłam,aby odpocząć albo z kimś porozmawiać.Po chwili usłyszałam jak coś uderza z impetem o ziemię i wydaje głośne jęknięcie.Odwróciłam się i zauważyłam Bradley'a,który leżał na ziemi z rozłożonymi rękami po bokach i spoglądał w niebo.Koło niego stał Connor,który trzymał się za głowę i pokręcił nią tak,jakby usiłował w ten sposób powstrzymać reakcję swojego organizmu po przeskoku między światami.Spojrzał na mnie i odetchnął głośno z ulgą.

-Wszyscy cali?-zapytał,a ja jedynie pokręciłam przecząco głową,odsłaniając Claudię,która kryła się za moimi plecami.Connor od razu podszedł do niej i przykucnął,ostrożnie odsuwając jej dłoń od rany.Wciągnęłam głośno powietrze i skrzywiłam się,kiedy zauważyłam na jej dłoni krew,którą dziewczyna po prostu wytarła w swoje spodnie. - Na szczęście to tylko draśnięcie - odparł z ulgą i podał jej swoje ręce,w ten sposób pomagając jej wstać z brudnej ziemi.

Odwróciłam się gwałtownie do tyłu,kiedy rozniósł się głośny krzyk dobiegający z oddali.Spojrzałam na pozostałych,którzy znacząco spojrzeli po sobie.Connor pośpiesznie pomógł wstać Bradowi i wszyscy ruszyliśmy biegiem w stronę akademii,mając bardzo złe przeczucia.Przedzieraliśmy się przez krzaki i zarośla,które zdążyły wyrosnąć od mojej i Loli ostatniej wizyty na tej polanie.Czym bliżej zbliżaliśmy się do akademii,tym głośniejsze stawały się krzyki,na dźwięk których przechodziły mnie dreszcze.Connor szedł jako pierwszy i torował nam drogę,a tuż za nim szłam ja,podtrzymując wszystkie nasze przeszkody,aby nikt za mną nie został nimi uderzony.W pewnym momencie chłopak gwałtownie zatrzymał się w miejscu przez co wpadłam na niego po raz kolejny.Po chwili poczułam jak Bradley z Claudią także na mnie wpadają.Spojrzałam na Connora zirytowanym wzrokiem,lecz chłopak nawet na mnie nie spojrzał,zamiast tego spoglądał przed siebie wystraszonym wzrokiem.Po krótkiej chwili odwróciłam swój wzrok od niego i skierowałam go w stronę,w którą Connor patrzył.Rozszerzyły mi się oczy i wciągnęłam głośno powietrze na widok,który przed sobą zobaczyłam.Przed nami rozciągał się widok na akademię,wokół której pojawiały się znajome czarne stwory z czerwonymi ślepiami i atakowały uczniów i uczennice naszej akademii,a my spoglądaliśmy na to wszystko zbyt zszokowani,aby zrobić jakikolwiek ruch.W końcu otrząsnęłam się i stworzyłam pnącze,które -w ostatnim momencie - uchroniły jednego z naszych czarodziejów przed ostatecznym ciosem.Zaskoczony chłopak rozejrzał się dookoła,a kiedy nasz wzrok się połączył - podziękował mi skinieniem głowy.Ruszyłam przed siebie i zaczęłam atakować stwory,które chciały dokonać ostatecznego ciosu na czarodziejach.Dzięki swojej silnej mocy,jeden po drugim upadał na ziemię i zamieniał się w kupę prochu.Tuż za mną biegli moi towarzysze,którzy także atakowali stwory i pomagali słabszym.

-Idę poszukać reszty! - krzyknęłam do pozostałej trójki i nie czekając na ich sprzeciwy,pobiegłam w stronę drzwi do akademii.

Pośpiesznie przebiegłam przez dziedziniec i wbiegłam do środka budynku,w którym napotkałam pobojowisko.Na ziemi - wśród pyłu martwych potworów - leżały ciała martwych,a także rannych czarodziejów,którzy błagali mnie o pomoc.Serce mi się krajało,kiedy musiałam ich pozostawić na pewną śmierć. Po policzkach zaczęły spływać mi gorące łzy i starałam się nie patrzeć na martwe ciała swoich kolegów i koleżanek z akademii,a także na ciała rannych,którzy krzyczeli i starali się za wszelką cenę zwrócić na siebie moją uwagę,abym im pomogła.W pewnym momencie wpadłam na pomysł i wbiegłam do głównej sali skrzydła szpitalnego,rozglądając się dookoła.Od razu mój wzrok padł na wrogów,którzy tutaj także atakowali i zdenerwowana zamknęłam wszystkie czarne stwory w klatce uplecionej z pnączy.Starały się za wszelką cenę ją zepsuć i wydostać się,więc zacieśniłam pnącze i klatka zaczęła się kurczyć,aż z wszystkich potworów pozostał jedynie czarny pył.

Elemental Academy /C.Ball ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz