𝕻𝖗𝖔𝖑𝖔𝖌.

1K 21 12
                                    

Ciemno, zimno, strasznie. Miejsce to nie napawało nikogo nadzieją, a zasady tu panujące były bardziej niż proste. Każdy słaby umiera, a ten który wytrzyma, żyje tak długo, aż sam nie stanie się bezsilny. To świat, w którym człowiek jest największym potworem i wrogiem dla drugiego człowieka.

Zasada oko za oko, ząb za ząb była dla żyjących tam ludzi codziennością, no może nie u nich... Ale co te biedne dziewczęta mogły zrobić, kiedy były trzymane przy życiu przez tych wytrwalszych od siebie? Było kilka sposobów na wolność, ale ich wykonanie graniczyło w większości z cudem.

Te, które miały na tyle odwagi i sposobność, popełniały samobójstwo lub uciekały, co w drugim przypadku albo się udawało, albo nie. Jeśli nie to łapali zbiegów, a następnie na oczach wszystkich kobiet katowali by pokazać jak kończy się każda próba nieposłuszeństwa.

Niektóre udawały, że czerpią przyjemność z tego co robią, a jeszcze inne godziły się ze swoim losem, powoli umierając w środku i tracąc nadzieje na cokolwiek. Wszystkie zmuszone przypadki traciły szacunek do samych siebie i czuły się brudne w przeciwieństwie do tych bezwstydnych. Było ich niewiele.

- Clara - zwrócił się do czarnowłosej dziewczyny i rzucił jej pod nogi kawałek jakiejś szmaty. To nie było jej imię, tak naprawdę to go nie miała, nawet nie poznała osób, które mogłyby powiedzieć jej kim jest, dlatego przyjęła to, które nadał jej ich opiekun. - Bądź gotowa jak przyjdę.

Szczupłymi dłońmi złapała za to co okazało się płaszczem. Zwykły i w miarę długi, co było nikłym pocieszeniem zważywszy na to co się stanie za niedługo, jednak to nie ona decydowała - musiała być posłuszną. Kiedyś raz postanowiła się sprzeciwić i próbowała uciec, jednak nie skończyło się to tylko na pobiciu jak w większości przypadków, do tej pory czuje na sobie jego brudne łapy.

W tym momencie, kiedy znała swoje miejsce i możliwości, rozpuściła jedynie swoje długie, ciemne włosy i rozczesała je dłonią pod czujnym spojrzeniem innych kobiet będących z nią w pomieszczeniu. Rozpięła kilka pierwszych guzików swojej koszuli i otrzepała spódnicę z niewidzialnego kurzu.

Tak właściwie to prostytutki nie różniły się bardzo wyglądem od innych kobiet. Musiały być w miarę możliwości zadbane i dobrze ubrane, nawet jeśli mieszkały w podziemnym mieście. O dziwo nie chodziły wyrozbierane jak można było wywnioskować po nazwie zawodu, którym się zajmowały, jednak można było łatwo je odróżnić.

Każda z nich miała tatuowaną różę nad lewą kostką, co miało symbolizować kim są i czym zajmują lub zajmowały się w przeszłości. Trafienie w to miejsce wiązało się ze smrodem, który ciągnął się za nimi do końca życia, a ta ozdoba miała im przypominać o tym co z nimi robiono każdej nocy.

- Przestań się w końcu mazać - mruknęła sucho Clara ubierając płaszcz i posyłając spojrzenie wyprane z uczuć rudej dziewczynie.

To nie tak, że jej nie współczuła, bo gdzieś w głębi miała resztki człowieczeństwa, a sama nie była w stanie pozbyć się wszystkich uczuć i być takim potworem jak inni. Tym samym czuła strach. Bała się, że kolejny raz dostanie lub będzie musiała patrzeć jak niewinne kobiety są gwałcone lub bite, bo pomogły nieuważnej prostytutce w zatajeniu ciąży.

Współczucie w tym świecie to zguba, coś czego najlepiej się pozbyć i patrzeć egoistycznie pod nogi, choć czasem warto znaleźć dłużnika, by uratować to co najważniejsze, nawet jeśli życie tutaj było niekończącym się koszmarem. Samobójcy to odważni ludzie, bo tylko oni mają jaja by go zakończyć.

- Jesteś bez serca, Claro - rzuciła jedna z dziewczyn, która tuliła do piersi ciężarną.

- Oczywiście, bo znam realia - westchnęła ciężko, kiedy skończyła mówić. - Możecie to ukrywać, ale mnie w to nie mieszajcie, nie chcę kolejny raz patrzeć jak was krzywdzą - dodała łamiącym się głosem, choć i tak wiedziała, że będzie na to skazana.

Otarła szybko łzy kiedy drzwi od pomieszczenia otworzyły się ponownie tego dnia, a w nich stanął wysoki mężczyzna. Ich opiekun, który traktował je jak niechciane wszy, no chyba, że sam potrzebował sobie ulżyć to wtedy brał jedną z nich i posuwał do momentu, aż ta nie padnie wyczerpana.

- Czas na Ciebie - syknął, ale żadna się tym nie przejęła.

Kwestia przyzwyczajenia, a te dziewczyny były tu na tyle długo, że traktowały to jako zwyczajny dzień, pełen kolejnych poniżeń.

(W Trakcie Edycji) Prostytutka | Eren Jaeger (SnK) ✔Where stories live. Discover now