Rozdział 1.

278 14 3
                                    

Rok później

- Tak rozumiem, że chcesz przyjść, ale Elis była pierwsza - po raz kolejny tłumaczę mu, że mam wieczór bajek z El. No i może z Theo, bo za pewne nie utrzyma rąk przy sobie i zgarnie go przy pierwszej, lepszej okazji.

- Dlaczego ona zawsze jest pierwsza? - piekli się, co raz bardziej. 

- Bo dzwoni kilka dni, albo dzień wcześniej - odpowiadam pytaniem na pytanie, wkładając naczynia do zmywarki. Zjedliśmy przed chwilą późny obiad, a kiedy tylko posprzątam, podłącze laptopa pod telewizor. 

- Mała zołza - burczy pod nosem.

- Marcus i tak nie ukryjesz, że ci się podoba. Z resztą z wzajemnością.

- Skończ to powtarzać. Raz, tylko się całowaliśmy. Raz! - krzyczy do słuchawki, tak że odsuwam go od ucha.

- Nie drzyj się - karcę go, podpinając laptopa, po czym go włączając. - Zaraz. Co! Całowaliście się i ja o tym nie wiem?! Zdrajcy! 

- Nie moja wina, że zapomniałem - tłumaczy się, a ja mogę się założyć, że się właśnie uśmiecha. 

- To pracuj nad pamięcią, bakłażanie.

- Dobra, dobra kiedy przychodzi?

- Zaraz powinna być - Po domu, rozchodzi się dźwięk, dzwonka do drzwi. - Właśnie przyszła. Paa - przeciągam samogłoskę i się rozłączam. 

Odkładam telefon na stolik i otwieram drzwi. Do środka, wpada farbowana blondyna, z granatowymi jak noc oczami. Muszę wspomnieć, że na moje urodziny również się przefarbowałam, na taki sam blond jak ona, ale długość pozostawiłam do ramion.

Obejmuje dwudziestodwu latke, a następnie prowadzę do salonu, gdzie siada na kanapie.

- Gdzie mój chrześniak? - pyta, klaskając w dłonie.

- W pokoju - odpowiadam i wychodzę po małego. Podchodzę do łóżeczka i wyjmuje chłopca, bawiącego się pluszowym misiem, bez którego nie zaśnie. Dostał go na urodziny od Marcusa i od tamtej pory nie odstępuje go na krok. 

- Chodź kochanie, idziemy do cioci, El? - wyciągam go z łóżeczka i niosąc na rękach zanoszę do salonu. - Włączysz? 

- Jasne - podchodzi do urządzenia i klika spacje, a film powoli się zaczyna. - Rozmawiałaś z Ruby? - dopytuje, siadając.

- Wczoraj - odpowiadam. Spoglądam na synka i wyciągam mu palce z buzi, które zdążył wcisnąć do środka. Ostatnio próbował wcisnąć, całą piąstkę do ust i często gryzie palce. Nie znoszę tego jego ząbkowania, co chwila coś wpycha do ust. 

- I jak tam u niej?

- Mówi, że jest okej i ma prawie chłopaka, ale mi nie powie kto to bo chce, żebym go poznała osobiście. - wzdycham, poprawiając Theo na sofie. 

- Nie masz zamiaru wracać? - patrzy na mnie przekonująco.

- Nie, jemu jest lepiej bez nas. Prawda, maluszku? - mówię do Theosia. El posyła mi znaczące spojrzenie.

- Okłamujesz samą siebie -poprawia się na kanapie i wbija wzrok w ekran, telewizora. Robię to samo co dziewczyna, co chwila zerkając na dziecko, siedzące obok mnie.

Zaraz po ucieczce kupiłam to mieszkanie, w przyjemnej okolicy. Mała kamienica i kilku miłych sąsiadów. Dwa pokoje, łazienka, kuchnia i łączony salon oraz mały przedsionek. Na wprost mnie mieszka bardzo fajna, starsza pani, do której, co tydzień przychodzi wnuczek. Sympatyczny chłopak z dłuższymi włosami, w kolorze ciemnego brązu. Na imię ma Leo, z tego co pamiętam.

Pamiętam jak upiekła placka i kazała go mu, mnie przynieść. Cały czerwony był, kiedy mówił że kazała mu zaprosić mnie na kawę. Problem w tym, że byłam w ciąży, a chłopakami się nie interesuje. Już.

***

Kiedy bajka się kończy jest koło dwudziestej, więc spoglądam na chłopca wpatrzonego w ekran, gdzie wyświetlają się napisy. Theo zdecydowanie ubóstwia bajkę Dzieciak rządzi, za którą akurat ja nie przepadam. Przeważnie usypia na bajkach, a ta pochłonęła go całkowicie. Ściągam go z sofy i kładę na podłodze, między zabawkami. Zamykam laptopa i przełączam na kanał, z wiadomościami. 

- Zostajesz na noc? - pytam się dziewczyny, która własnie ziewa. 

- Byłoby cudownie - prosi.

- Tylko nie zabierz mi całej kołdry - mrużę na nią oczy. Ta tylko podnosi ręce w geście obronnym.

- Weź zluzuj, mamuśka - żartuje sobie, za co obrywa poduszką. - Wredota.

- A poduszką?

- Spadaj no - macha rękami, przed moją twarzą.

- Bo będziesz spać na podłodze - karcę ją palcem.

 Czy ja właśnie skarciłam ją palcem jak, dziecko? Serio, to macierzyństwo weszło za głęboko. Kiwam głową, a ta parska i przytula mocniej poduszkę, którą w nią wcześniej rzuciłam. 

- Tata! - krzyczy Theo, kładąc rączki na ekranie. Patrzę na telewizor i odciągam małego, żeby nie popsuł sobie oczu. Na ekranie jest wyświetlone zdjęcie Zayn'a, a reporterka mówi coś o ogromnej pomocy w śledztwie. Nagle obraz przenosi się na miejsce zdarzenia, gdzie kobieta pyta Zayn'a czy zdradzi jakieś szczegóły.

- Niestety, to ściśle tajne - odpowiada. Kiedy słyszę jego głos, serce przyśpiesza i łomocze o żebra.

- No nie daj się prosić. Tylko mał... - nie kończy, ponieważ na chłopaka rzuca się młoda dziewczyna, w skąpym stroju. - Czy to twoja dziewczyna? - Malik otwiera usta ale ta wcina się w jego słowo.

- Tak. Ja i Zayn jesteśmy szczęśliwi - kiedy tylko kończy, składa pocałunek na jego ustach. Na ten widok, serce mi zamiera, a oczy zachodzą łzami, które odganiam. 

Theo, który siedzi na moich kolanach, podskakuje ciesząc się, że widzi swojego ojca. Ja jednak nie podzielam jego entuzjazmu, jednak to tylko dziecko i nawet nie ma dwóch lat. Chwytam za pilota i wyłączam całkowicie telewizor, nie mogąc znieść widoku. Odkładam małego na miękki, puchaty dywan, a sama wstaję spoglądając na dziewczynę. 

- Dlatego tam nie będę wracać. Mam o kogo dbać, a nie chce cierpieć bardziej niż teraz - mówię i idę do kuchni, gdzie nalewam sobie wody. 

- Tak mi przykro, Cass - przytula mnie, co odwzajemniam. 

- Może powinnam znaleźć mu nowego tatę? - bardziej stwierdzam, niż pytam.

- Nawet nie potrafisz, bo każdego do niego porównujesz, a jak już to mylisz imiona. Nie błaźnij się więcej. - Szepcze i się odsuwa.

- Co ja mam zrobić? - zakrywam twarz, dłońmi.

- Naprawdę nie wiem. - Odpowiada, kierując się do swojego ulubieńca. Siada obok niego i dołącza się do zabawy, klockami. Uśmiecham się na jego widok. 

Są tak bardzo podobni do siebie, że kiedy na niego patrzę to widzę Zayn'a. Mężczyznę, którego pokochałam choć bałam się, że nie będę w stanie. Ten uśmiech kiedy się cieszy, energia do wszystkiego, nawet jedno oko. Kruczo czarne włosy, które są puszyste. Tak Theoś ma puchate czarne włoski, a ja lubię się nimi bawić. Co wieczór śpiewam mu piosenkę, którą strasznie lubi. 

Titanium - David Guetta - Nie wiem czemu ją tak lubi, ale przy niej usypia. 





Witam w pierwszym rozdziale i mam nadzieje że wam się podoba.

Odnajdę cię - 1D//5SOSWhere stories live. Discover now