Godzicie się vol2

1.6K 30 4
                                    

Jordan
Po tamtej kłótni mieliście do końca tygodnia ciche dni. Mijaliście się rano A wieczorem widzieliście się tylko we wspólnym łóżku. Miałaś ochotę od tego odpocząć, to napięcie między wami Cię dobijało. Dlatego też chętnie zgodziłaś się na propozycje swojej przyjaciółki, Lydii. Miałyście jechać za miasto i zrobić sobie damski wieczór. Wino i plaża to jedyne czego teraz potrzebowałaś. Uzgodniłyście, że pojedziesz pierwsza i wynajmiesz jakiś domek A ona dołączy bo ma kilka spraw do załatwienia. Ruszyłaś wiec w miejsce wskazane przez dziewczynę, lecz zamiast domków zobaczyłaś Jordana stojącego z bukietem kwiatów w dłoniach stojącego na parkingu.
- coo ty tu robisz ?- nie spodziewałaś się go tutaj zastać. Miał dzisiaj pracować do późna.
-wiem, że ostatnio spieprzyłem i jestem na siebie mega zły za to, ale nie mogę sobie pozwolić na stratę tak cudownej kobiety. Naprawie to, jeśli przyjmiesz moje zaproszenie na randkę- mówiąc to wręczył ci kwiaty. Twój szeroki uśmiech najwidoczniej wystarczył mu jako odpowiedź ponieważ wyciągnął ramię w twoja stronę by móc prowadzić Cię jak prawdziwy gentleman. Zabrał Cię w miejsce gdzie czekał już przygotowany stolik dla dwojga. Zdecydowanie naprawił swoją sytuację.

Theo
Kiedy mężczyzna wyszedł ty ruszyłaś od razu za nim. Trochę się go naszukałaś bo strasznie szybko chodzi A ty z tymi swoimi małymi nóżkami nie mogłaś nigdy go dogonić. Kiedy już go znalazłaś złapałaś za rękę by się zatrzymał.
- Theo kochanie porozmawiajmy
- nie wiem czy Mamy o czym rozmawiać-Zabrał swoją rękę.
- to wszystko dla Ciebie! To miała być niespodzianka !-powiedziałaś zanim zdążył odejść. Nie chciałaś by był na Ciebie zły. Kochasz go tak mocno, że nawet jeden dzień kłótni jest dla Ciebie katorgą. Wyjęłaś z kieszeni bilety na koncert, które w pośpiechu zabrałaś z szafki wiedząc, że mogą się przydać.
- chciałam sprawić ci przyjemność,przepraszam.- podałaś mu je.
- ja...Nie wiem co powiedzieć- powiedział to tak cicho, że ledwo go słyszałaś. Widać, że był zmieszany.
- nie musisz nic mówić po prostu mnie pocałuj- jak prosiłaś tak chłopak zrobił. Złączył wasze usta w czułym pocałunku.
- nigdy więcej tajemnic dobrze?
- nigdy

Brett
Po kłótni z chłopakiem wróciłaś do domu. Liam ci mówił, że to jest typowy Podrywacz ale nie chciałaś wierzyć. Byłaś w niego ślepo zapatrzona i dopiero ta sytuacja otworzyła ci oczy. Z jednej strony chciałaś to skończyć, Ale z drugiej chciałaś być przy nim. Myśl, że mógłby posunąć się nawet o krok dalej niemiłosiernie Cię bolała. Nie wiedziałaś tak na prawdę co on robił gdy nie było Cię obok. Myśl ta nie pozwoliła ci spokojnie zasnąć. Leżałaś więc nieruchomo patrząc tępo w sufit. Kiedy zbliżała się już północ usłyszałaś zza okna dźwięk gitary. Dopiero to zmusiło Cię do jakiegokolwiek ruchu. Zanim zdążyłaś podejść do okna do gitary dołączył wokal. Wyjrzałaś za okno i ujrzałaś oświetloną przez światło lamp sylwetkę Twojego chłopaka z gitarą w ręku. Wytężyłaś słuch by skupić się na słowach. Była to piosenka miłosna, nie spodziewałaś się tego po nim. Nie wyglądał na takiego romantyka. Cóż, miło cię zaskoczył. Otworzyłaś okno, piosenka była piękna ale wołałaś nie budzić sąsiadów albo co gorsza rodziny.
- Brett co Ty robisz ?- spytałaś cicho ale o tyle głośno by mógł to usłyszeć.
-kocham Cię Y/n, nie chce żadnej innej kobiety. Byłem głupi ale chce byś mi wybaczyła. Nie ruszę się dopóki tego nie zrobisz - zaśmiałaś się pod nosem. Był bardzo uparty i byłaś pewna, że będzie tu stał cała noc. To bardzo kochane.
-wybaczam Ci A teraz idź spać. Zobaczymy się jutro.

Jackson
Będąc w domu na chłodno przeanalizowałaś całą sytuację. Może rzeczywiście za dużo czasu spędziłaś z tym chłopakiem i Jackson mógł poczuć się zazdrosny. Co nie zmienia faktu, że zachował się totalnie nie na miejscu. I twoje i jego zachowanie nie powinno tak wyglądać. Nie chciałaś czekać jak jakaś księżniczka aż przyjdzie, Jackson taki nie jest. On rzadko przeprasza. Ubrałaś się więc i wzięłaś kluczyki od auta. Będziesz musiała wziąć sprawy w swoje ręce i po raz kolejny jako pierwsza zacząć rozmowę.. Jesteś zbyt ugodowa, ale czasem jest to twoja zaleta. Zwłaszcza przy charakterze Whittemore'a . Otworzyłaś drzwi i ku twojemu zdziwieniu stał w nich właśnie twój chłopak.
- Jackson ja..-zaczęłaś ale chłopak nie pozwolił ci skończyć od razu całując Cię czule.
- nie kłóćmy się więcej- powiedział wprost w twoje usta. Taka forma porozumienia bardzo przypadła ci do gustu.

Peter
Od twojej kłótni ze starszym Hale'm minął już miesiąc. Bolało Cię to, że chłopak się nie odzywał. To znaczyło, że na prawdę mu na tobie nie zależało. Myślałaś, że stworzycie coś pięknego jednak mężczyzna chyba miał inne plany, jemu chodziło tylko o seks. Nie chciałaś go widzieć bo wiedziałaś, że wtedy się rozkleisz. Ale pakując się w pośpiechu zapomniałaś kilku cennych rzeczy, które teraz zalegały w mieszkaniu Petera. Napisałaś do niego żeby spakował ci je a ty po nie przyjedziesz. Miało to zająć maksimum 5 minut żeby fala rozpaczy cię nie dosięgła. Kiedy przyszedł czas waszego spotkania wzięłaś głęboki oddech oraz policzyłaś do dziesieciu, zawsze cię to uspokaja. Pociągnęłaś za klamkę po chwili otwierając drzwi do jego mieszkania. Twoim oczom jednak zamiast pudel ukazał się pięknie przystrojony stół ze świecami. W mieszkaniu panował półmrok więc nie mogłaś wiele ujrzeć. Zaczęłaś rozglądać się w poszukiwaniu mężczyzny A gdy w końcu wasze spojrzenia się spotkały on podszedł do Ciebie.
- wybacz kochanie, że okazywałem ci tak mało uczuć. Chce to zmienić- podał ci bukiet kwiatów.
- codziennie będę Ci udowadniał jak bardzo Cię kocham, daj mi tylko szansę- nie mogłaś się mu oprzeć. Nie spodziewałaś się po nim takiego zachowania. Stałaś w ciszy przez chwilę dopóki nie powróciła do Ciebie pewność siebie. Bez słowa ułożyłaś dłoń na jego policzku i ucałowałaś jego usta.

Sarcasm is my only defence~ preferencje i imaginy. Onde histórias criam vida. Descubra agora