Finally

17.2K 1K 36
                                    

Dwa dni później Grace stała w umówionym miejscu. Ubrała się w zwiewną kwatową sukienkę, jasne włosy opadały na jej plecy. I mimo, że jej Hazza mógł okazać się panem Haroldem po pięćdziesiątce, to pierwszy raz w życiu zaryzykowała. Nie bała się tego, że Harry jej nie rozpozna, bo przecież wysyłała mu swoje zdjęcia. W zdenerwowaniu zaczęła wyginać sobie palce – głupi nawyk.
Nagle ktoś zamknął jej drobne ciało w swoich silnych ramionach. Serce dziewczyny zaczęło bić jeszcze szybciej, o ile to w ogóle było możliwe. Grace mogła zacząć krzyczeć, mogła się wyrywać, ale zamiast tego otuliła go w pasie swoimi delikatnymi dłońmi. To Harry. Jej Harry. Kiedy to sobie uświadomiła na jej policzki wkradły się niechciane rumieńce, a na ustach pojawił się uśmiech. 
Harry trzymał w ramionach swój skarb – tak właśnie myślał o tej małej blondynce. Zaciągnął się słodkim zapachem jej włosów. Gdy tylko ją zobaczył stado motyli zaczęło latać w jego brzuchu i do tej pory nie chciały przestać.
– Mam ochotę trzymać cię tak wieczność – Grace zachichotała, a Harry ucałował czubek jej głowy i w końcu poluzował uścisk. Niepewnie podniosła na niego wzrok i zmarszczyła brwi, widząc ciemne okulary i kaptur.
– Wszystko ci wyjaśnię – rzucił, widząc jak postawa dziewczyny się spina. Sztywno kiwnęła głową. Chłopak splótł ich palce i zaczął prowadzić przed siebie. Szli w ciszy, ale nie była ona niezręczna. Wystarczyła im ich obecność i to, że mogą poczuć ciepło własnych dłoni. Nadal nie mogli uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Byli roztrzęsieni, ale pozytywnie. W końcu zatrzymali się na niewielkiej polance i doszli do czarnego pick up'a chłopaka.
– Zostawiłem go tutaj – wyjaśnił – Wolałem się przejść – podał jej rękę, aby wgramoliła się na bagażnik. Usiedli po turecku naprzeciwko siebie. Ich kolana stykały się.
– Więc pewnie chciałabyś wiedzieć o co z tym chodzi? – wskazał palcem na okulary. Grace kiwnęła – Nie bój się przy mnie mówić, skarbie. To ja. Ten sam chłopak, z którym kiedyś wymieniałaś się sprośnymi żartami – policzki Grace znowu przybrały różowy kolor. Uśmiechnęła się, spuszczając wzrok. Zaraz jednak zebrała się w sobie. Przed oczami przeleciały jej ich wspólne rozmowy. Wszystkie. I chłopak mówił prawdę. Nie ma sensu najpierw się przed kimś otwierać, a później znowu zamykać, prawda? Spojrzała na jego twarz i przysunęła się bliżej. Sięgnęła dłońmi po jego okulary, ale Harry złapał jej nadgarstki.
– Obiecaj mi coś.
– Co takiego? – przygryzła wargę, kiedy chłopak przejeżdżał swoimi kciukami po jej kostkach.
Nic nie zmieni naszej relacji – usłyszała ciche błaganie w jego głosie.
– Obiecuję, Harry – uśmiechnął się, a jej zaparło dech, chociaż nie mogła powstrzymać myśli, że gdzieś już widziała ten uśmiech. Chłopak wciągnął ją na swoje kolana. Chwyciła w dłonie obramówki okularów i powoli je zdjęła. Czuła jak jej serce zamiera, a z twarzy odpływa krew. Przejechała palcami po jego włosach, zdejmując przy tym kaptur. Skanowała jakiś czas jego twarz w pełnej okazałości. Harry czekał w napięciu na to, co powie dziewczyna. Nie mógł jej teraz stracić.
– Dlaczego mi nie powiedziałeś? – szepnęła.
– Nie mogłem. Chciałem chociaż raz być anonimowy, chciałem, żebyś mnie polubiła za to, kim jestem, jakim człowiekiem. Co myślę, co czuję. A nie za to, że mam sławne nazwisko.
– Okłamałeś mnie – powiedziała z żalem.
– Przepraszam. Wybacz mi, Grace. Naprawdę mi przykro.
Pokręciła głową. Siedziała u Harry'ego Styles'a na kolanach. Pisała z nim od kilku miesięcy, przekomarzała się jak z przyjacielem i... może nawet więcej niż to. Co miała robić? Toczyła walkę sama ze sobą, aż w końcu brunet przytulił ją tak, że wszystkie pęknięte kawałki jej serca skleiły się.
– W porządku – powiedziała, a on w końcu wypuścił wstrzymywany oddech. Zaczęli rozmawiać. Tak jak przez telefon, tylko teraz mogli patrzeć sobie prosto w oczy i dotykać swoich dłoni.  Grace na moment zapomniała, że rozmawia z gwiazdą. W tamej chwili Harry był dla niej Harry'm – zabawnym, uroczym i trochę zwariowanym chłopakiem. Rozmowa wciągnęła ich tak, że na dworze ściemniło się.
– Co się stało z twoją twarzą? – zapytał nagle z przejęciem. Po jego tonie dziewczyna zorientowała się, że znowu chce głupio zażartować.
– To tylko makijaż. Jakie jest twoje wytłumaczenie? – wybuchnęła śmiechem, widząc zagubioną minę bruneta – Nieźle!
– Czy ty właśnie pochwaliłaś swój żart?
– Też mógłbyś, gdybyś umiał żartować – jego mina znów była bezcenna – Nieźle! – Harry wybuchł śmiechem i pociągnął Grace za kostkę w swoją stronę. Teraz leżała płasko, a on pochylał się nad nią. Wpatrywali się w swoje oczy i tą chwilę zdecydowanie można zaliczyć do tych momentów. 
– Pocałuję cię bez dotykania cię – powiedział cicho.
– Nie można tak – w jej oczach pojawiły się iskierki rozbawienia.
– Zakład o dwie dychy?
– Okej – odparła zaskoczona. Harry pochylił się i złożył na jej ustach słodki, ale zapierający dech w piersiach pocałunek – Dotknąłeś mnie – sapnęła, kiedy ich wargi rozłączyły się.
– Okej. Wygrałaś. Jestem ci winien dwie dychy – klepnęła go w ramię, wybuchając śmiechem.
~ • ~
Wróciła do domu późno. Bardzo późno. Oczywiście Harry ją podwiózł. Nie obchodziło jej nawet to, że ojciec na nią krzyczał. Nie obchodziło jej nic poza Harry'm. Rozmowa prosto w oczy była o niebo lepsza, niż przez telefon. Przeżyła z nim pierwszy pocałunek. No dobrze, pierwsze dotknięcie warg, ale to też zalicza się do pocałunków. I miała na sobie jego bluzę. Rękawy były dwa razy za długie, cała sięgała jej do kolan, ale co z tego? Miała w sobie tyle energii, że mogłaby tańczyć całą noc. Jej telefon zawibrował i na jej usta wkradł się szeroki uśmiech, a mięśnie w podbrzuszu zacisnęły się, kiedy odczytywała wiadomość.
Od: curlycurly425@yahoo.com
Do: wilson.g255@yahoo.com
Temat: YOU || 23.05.2013r. / 01.32
nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale jesteś najwspanialszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek poznałem
__________
jak wrażenia po ich spotkaniu? podobało się? :D Harry aka spryciarz xd
+przepraszam, że wyszedł taki długi, mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza. ++TO ZDJĘCIE, JEZU #killed

In your eyes ✉ || h.sWhere stories live. Discover now