Rozdział 7

1.9K 128 55
                                    

Pre.Dabi

Drzwi się otworzyły i za nimi stał  jakiś niski stary dziadek i laską. Miał siwe włosy. No i wyglądał ma jakieś 70 lat.

- Czego!?- krzykną zdenerwowany.- Nikogo nie zapraszałem!- dodał.

- Przepraszam po prostu pomyliłem mieszkania. - podrapałem się zakłopotany po karku.

- Pewnie do Midoriya- powiedział jakby do siebie. - Znowu się starcza szkoda.- również powiedział do siebie.

O co mu chodzi że się "znów starcza".

- Ale ja nie rozumiem. Jak to starcza?- spytałem.

- Ehh... Niech on się pochwali co robił to drzwi za tobą. - zamkną swoje drzwi.

Stałem tak osłupiały aż się ogarnąłem i poszedłem do prawidłowych drzwi.

Wziąłem głęboki wdech i zapukałem.

Poczekałem jakieś dwie minuty aż ktoś mi otworzy.

Jak się uchyliły to zobaczyłem zieloną czuprynę.

- Słucham. - powiedział nie pewnie.

- Cześć... Yyyy... Możemy porozmawiać to ważne. - oznajmiłem.

- No czyż. Wejdź pogadajmy. - otworzył szerzej drzwi żebym mógł wejść.

Zaprowadził mnie do salonu.

Ma nawet fajnie mieszkanko.

Usiadłem na kanapie.

- Chcesz kawy lub herbaty? - spytał młodszy.

- Herbaty. Poproszę.- powiedziałem uśmiechnięty co on ten uśmiech odwzajemnił.

Poszedł najprawdopodobniej do kuchni.

Co ja mam mu powiedzieć?
Hej to ja Dabi wiesz ten co wyjechał 4 lata temu! To nie przejdzie.
Jak tam zmieniłeś się przez te lata. To ja Dabi debil że cię zostawiłem.

Na to się lekko zaśmiałem.

Wrzuciłem z.... Niczym?

- Czajnik mi się spalił i nie nam jak zagrzać wódy.- powiedział smutno.

- Wlej wody do kubków i wrzuć herbatkę i cukier a ja się tym zajmę.- powiedziałem uradowany.

To moja szansa na pokazanie że to ja Dabi debil.

Wstałem z kanapy i podszedłem do niego.

- Dobra chodź. - poszliśmy do kuchni i Izuku zrobił to o co prosiłem.

Podeszłem do niego od tyłu i obiołem go w talii.

Wzdrygną na mój dotyk.

Położyłem brodę na jego ramieniu. Przy okazji zauważyłem że ma coś na szyji.

- Wrzuciłem.- oświadczyłem. - Fajnie że nosisz mój prezent.

Jedną ręką wykopem dwa wisiorki a drugą nadal go obejmowałem.

Najwidoczniej był szokowany.

No w sumie kto KURWA nie!

- D-da-abi?- spytał prawie nie słyszalnie.

- Tak? - równie spytałem.

Usłyszałem ciche szlochanie. A to przerodziło się w płacz.

Obróciłem go w swoją stronę i mocno przytuliłem. On momentalnie się wtulił w mój tors.

ZOSTAŃ!!!    ( Dabi x Deku) [ ZAKOŃCZONE ]Where stories live. Discover now