Uklęknij.

142 14 3
                                    

Damen był zaskoczony wezwaniem. Co prawda, znając Laurenta już tak długo, powinien był spodziewać się niemalże wszystkiego, jednak doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że ten złotowłosy książę może go zaskoczyć. Wciąż. I chociaż myśl o wezwaniu przed tron wydawała się nieco szalona, tak oczywiście nie zamierzał oponować przed stawieniem się w ogromnej sali, wyłożonej szerokim czerwonym dywanem. Wiązał z nią właściwie dość nieprzyjemne wspomnienia i nie przepadał za przebywaniem tam, ale skoro Laurent chciał go widzieć, sprawa musiała być dość nagląca. Zwłaszcza, że przysłał z tą informacją służącego. Mógł przyjść do Damena osobiście, porozmawiać w komnacie, w której obecnie mężczyzna się znajdował. Co było tak istotne, by konfrontacja odbyła się właśnie tam?

Zostawił w spokoju listy, które czytał i wstał od wielkiego stołu w kolorze jasnego drewna. Lubił przy nim pracować. Dawało mu poczucie skupienia i spokoju, którego zawsze potrzebował przy ważnych sprawach. Jednak wezwanie Laurenta wydawało się sprawą ważniejszą. Tak, od kiedy tak wiele się pozmieniało to właśnie tego jasnowłosego mężczyznę traktował jako swój priorytet.

Przemierzając długie i chłodne korytarze, rozmyślał o swoich początkach w tym pałacu. Jak wiele się przez ten czas zmieniło. Jak bardzo historia może zmienić tor biegu. Jak wiele spraw może przybrać inny wydźwięk, a świat obróci się o 180 stopni. Czasami uśmiechał się do swoich myśli. Tak jak właśnie zrobił to teraz, stawiając jeden pewny krok za drugim. Uśmiech zawsze wywoływała chłodna i nieustępliwa twarz młodzieńca, który na jego oczach zaczął się odsłaniać, pokazując zupełnie inne oblicze. Wciąż co prawda sądził, że w przebiegłości nie miał sobie równych, ale teraz już zupełnie inaczej do tego wszystkiego podchodził. To był inny Laurent. To był jego Laurent.

Zatrzymał się przed dużymi kutymi drzwiami, przy których stało dwóch strażników z książęcej gwardii. Obu już dobrze znał, więc powitał ich skinieniem głowy. To byli dobrzy wojownicy, wprawili się podczas walk już niejeden raz.

- Książę oczekuje w środku – odezwał się jeden z nich, wysoki brunet o wyjątkowo ciemnych oczach. Pociągnął do siebie jedno skrzydło drzwi, uchylając je tylko nieznacznie. Tak, jakby nikt poza Damenem nie miał prawa zobaczyć, co dzieje się w środku. Wszystko owiane mgłą tajemnicy, typowe dla Laurenta.

Damianos wślizgnął się do środka, a ciężkie skrzydło zamknęło się za nim. Obszerna sala świeciła pustkami. Akielończyk pamiętał tłumy, zgromadzone na niej niegdyś. Teraz, bez tych ludzi, jej ogrom wręcz przytłaczał. Na samym końcu czerwonego dywanu, który nota bene miał niedługo zostać zmieniony na błękit, stał tron. Masywny, ale i wygodny, z miękkimi obiciami. To właśnie na nim Damen dostrzegł znajomą szczupłą sylwetkę. Uśmiechnął się do siebie i postąpił krok do przodu, stąpając z wolna po miękkim dywanie.

Im bliżej Laurenta się znajdował, tym więcej dostrzegał. Książę siedział w dość... niedbałej pozie. Jaki książę pozwoliłby sobie na to, by jedną nogę przerzucić przez podłokietnik tronu? Jednak byli tutaj zupełnie sami, nikt ich nie obserwował, a Damen zdążył już poznać wiele dziwactw, które Laurent miał w zanadrzu. Co jednak zaskoczyło Damianosa jeszcze bardziej? Strój księcia. Niedbale zawiązana delikatna biała koszula i... nic poza tym. Koszula sięgała blondwłosemu do ud, ale cóż... Wyobraźnia Akielończyka już pracowała na pełnych obrotach.

- Chciałeś mnie... - zaczął, gdy zbliżył się wystarczająco, by móc swobodnie rozmawiać, jednak głos księcia Vere przerwał mu zadawane pytanie.

- Uklęknij – padło chłodne i dość wyniosłe polecenie.

Damen zatrzymał się wpół kroku, odrobinę skonsternowany dziejącymi się wydarzeniami. Zaczął naprędce analizować całą sytuację.

Has llegado al final de las partes publicadas.

⏰ Última actualización: May 01, 2020 ⏰

¡Añade esta historia a tu biblioteca para recibir notificaciones sobre nuevas partes!

TronDonde viven las historias. Descúbrelo ahora