Rozdział 59

1.5K 121 112
                                    

  I will not repeat my mistakes. We can only go forwards. We can never go back.


  Wrócił do mnie obraz ostatniej masakry, gdy warknęła, pokazując w całej okazałości imponujące uzębienie. Przy oślepiającym błysku pioruna wydawało się, jakby kły znów były pokryte krwią, ale gdy mój wzrok wrócił do normy wrażenie to zniknęło. Musiałem jej zaufać, choć wciąż byłem pewien wątpliwości. Zresztą Hanji i Erwin również mieli swoje podejrzenia. Miina była po prostu nieobliczalna. I o ile wierzyłem jej, że naprawdę chciała nam pomóc i przyjąłem do wiadomości fakt, że na ostatniej wyprawie nas uratowała, to mimo wszystko nie byłem pewien co do kontroli jej tytana. Z jednej strony zamieniała się w niego szybko, bez problemów, od razu była skupiona i wydawała się kontaktować. Jej ruchy przypominały ludzkie, nie miotała się na oślep. Z drugiej, cały czas pamiętałem szał, w jaki wpadła po swojej pierwszej przemianie, pamiętałem, jak rozrywa Aidana na pół i jak jej ręce są skąpane we krwi.

   Jej tytan odbudował się w taki sam sposób. Nie straciła na rozmiarze, zachowała formę. Wciąż jednak gdzieniegdzie wystawały jej kości. Hanji zastanawiała się, czy to specyfika jej tytana, mająca odpowiadać pancerzowi, czy kwestia tego, że Ande nadal nie potrafiła wytworzyć całkowitego ciała. Zoe chciała się temu przyjrzeć uważniej w bardziej sprzyjających warunkach, niż ostatnio.

  Wbrew sobie czułem niepokój. Nie podobało mi się to, że musiałem stać obok, że jakakolwiek ingerencja nie mogła mieć miejsca. Była tylko dwójka śmiertelnie groźnych tytanów, która miała stanąć do walki i zdecydować, czy dalej będą walczyć już ramię w ramię i ja sam na nic nie miałem wpływu.

  Eren miał postawę defensywną, dlatego to Ande zdecydowała się zaatakować. Dość przewidywalnie zdecydowała się zacząć od zamachu, by ugodzić przeciwnika swoimi pazurami. Yeager ledwo co się przed tym uchronił, inaczej ramię miałby już rozorane. Zachwiała się, ale dość szybko odzyskała równowagę, wy wyprowadzić wykop z półobrotu. Myślała, że uda jej się zahaczyć pazurami stopy, ale ograniczała się do zbyt oczywistych ataków. Cały czas skupiała się na cięciu, gdy powinna swoją uwagę przenieść na czystą walkę wręcz. Zacisnąłem zęby. Powinniśmy ją na to przygotować, wyjaśnić, przestrzec. Lub to ja powinienem być bardziej zaangażowany w przygotowanie jej, powinienem więcej wymagać.

  - Z tytanem opancerzonym by sobie nie poradziła. - Pokręciła głową Hanji. Stała po mojej lewej, gnieżdżąc się pod parasolem razem z Moblitem. Widziałem, jak okularnica jest podekscytowana, ciężko jej było ustać w miejscu. W rękach miętosiła bloczek papieru. Było mocno widocznym to, że chętnie by podeszła bliżej, by podziwiać swoje oczka w głowie. - Mikasa! Możesz mu powiedzieć by użył utwardzenia! - Zwróciła się do dziewczyny, która wykonała zadanie w mgnieniu oka. Miina się zatrzymała, widząc to i czekając, aż Mikasa znów oddali się na bezpieczną odległość.

  Gdy walka została wznowiona, tytan Miiny od razu przystąpił do ataku i znów zaatakował pazurami, celując w ramiona, którymi osłaniał się tytan Erena. Wręcz wstrzymałem oddech, czekając na moment, aż się zetkną - kątem oka zobaczyłem, że Hanji aż wystawiła głowę z pod parasola, by zobaczyć, czy pazury rozwalą wzmocnienie, które w ostatniej chwili przed uderzeniem zaczęło się formować na przedramionach Erena.

  Jego reakcja była wzorowa, szybka, natomiast Miina... Nie dała rady. Kości rozprysły na wszystkie strony. Była wyraźnie zaskoczona i wtedy Eren wykorzystał okazję i utwardzoną pięścią uderzył ją z całej siły w bok głowy. Huk był niesamowity, a z pomiędzy jej kłów wyrwał się pomruk. Para buchnęła, ona odskoczyła na całkiem sporą odległość, a ja mimowolnie zacisnąłem dłonie w pięści.

Turn to dust || SnK || LeviDonde viven las historias. Descúbrelo ahora