WooYoung miał do siebie to, że nie lubił hałasu. Wolał załatwiać swoje sprawy bez rozgłosu i sprawnie.
Usłyszany krzyk wytracił go z równowagi, dlatego postanowił uspokoić mężczyznę w pokoju obok.Oh, jak San pragnął by móc znaleźć ten spokój oraz ukojenie w ramionach ukochanego.
Niestety WooYoung uspokajał go w inny sposób. Bił.
Jednak dziś postanowił zdominować Sana doszczętnie.Prośby i krzyki było słuchać już zapewne w całym ich mieszkaniu. On nie chciał żeby to była prawda, ale o co innego mogło chodzić skoro właśnie leżał nagi z nowym zadrapaniem na policzku?
,,Nie tego chciałeś? Nie chciałeś żebym cię dotykał? Spełnię twoje żałosne błagania kochanie"
San opierał się i krzyczał z powodu zadawanego mu bólu, a łzy zbierały się w kącikach oczu przez tą silnie zaciskającej się rękę na jego szyi.
Ale przestał.
Dlaczego przestał się rzucać i pozwolił potraktować się jak ostatnią dziwkę?...kochanie...