43. Utrata dziecka?

204 10 37
                                    

~Ben~

Po otworzeniu oczu zobaczyłem w pokoju Evie, Mal, Wyatta i Hadesa. Wszyscy byli zadowoleni gdy zobaczyli że otworzyłem oczy. Evie podbiegła do mnie i zaczęła mnie całować po twarzy.

- Braciszku! Znów żyjesz!
- Co się stało? Jak to możliwe?
- Mój tata cię uratował. - powiedziała Mal tuląc Hadesa.
- Dziękuję Hadesie.
- Nie ma sprawy.
- Ben... Strasznie cię przepraszam za wszystko. - powiedział Wyatt.
- Nie ma sprawy. Dobra później o tym pogadamy... Mogę zostać sam z Vikki?
- Jasne. - powiedziała Mal.

Evie puściła mnie i wstała z łóżka. Razem z wszystkimi wyszła z pokoju a ja zostałem z Vikki sam. Przytuliłem ją i zobaczyłem że wciąż nie żyła. Nagle usłyszałem że jej serce znów bije a ona zaczęła otwierać oczy.

- Cześć maleńka. - powiedziałem słodkim głosem.
- Ben! Ty żyjesz! Miałam sen w którym...
- To nie był sen... Pamiętam to wszystko... Było przepięknie.
- Ale co się nagle stało? Wszystko zaczęło znikać i pojawiła się ciemność.
- To pewnie dlatego że Hades przywrócił nas do żywych. Wszystko co stworzyliśmy razem z nami stamtąd zniknęło.
- Kocham cię Ben. Całym sercem. Nie wiem jak dałabym sobie bez ciebie rady?
- Ja też cię kocham Vikki. Też bym bez ciebie nie wytrzymał.

Vikki wtuliła się we mnie i pocałowała mnie namiętnie. Oddałem pocałunek i zobaczyłem że coś jej jest.

- Kochana... Wszystko w porządku?
- Nie wiem... Strasznie boli mnie brzuch.
- Może to coś związanego z ciążą? Chodźmy do lekarza dobrze?
- Teraz?!
- A kiedy? Chodź maleńka.

Wziąłem Vikki na ręce i razem wyszliśmy z mojego pokoju. Kiedy wychodziliśmy z zamku wszyscy na nas spojrzeli.

- Idziemy z Vikki do lekarza. Musimy sprawdzić co z dzieckiem. - wyjaśniłem.
- Jasne. Do zobaczenia. - powiedziała Mal.
- Pa.

Razem z Vikki udaliśmy się do lekarza. Położyłem ją na łóżku szpitalnym a lekarz zaczął ją badać. Zobaczyłem na monitorze dziecko w brzuchu Vikki.

- I jak? Co z dzieckiem? - zapytałem zmartwiony.
- Mówiła pani że nie żyła pani przez niecałą godzinę tak? - zapytał lekarz.
- Tak. Coś nie tak? - zapytała Vikki patrząc na lekarza ze strachem w oczach.
- Wszystko w porządku tylko... Powinna pani teraz odpocząć. Chłopiec przez godzinę nie miał żadnej opieki. Nie miał jak jeść ani pić. Mógł umrzeć ale na szczęście nic mu nie jest.
- Chłopiec?! - zapytałem zdziwiony.
- Tak. To już wiadome. Wasza wysokość... Za kilka miesięcy narodzi się nowy książę.

Uśmiechnąłem się do Vikki a ona odwzajemniła uśmiech. Chwilę później lekarz odsunął urządzenie od jej brzucha i pomógł jej wstać. Podeszła do mnie i wtuliła się w mój brzuch.

- To wszystko? - zapytałem.
- Tak. Proszę żeby król zajął się przez najbliższe kilka dni swoją królową.
- Zajmę się nią. - zapewniłem lekarza.

Razem z Vikki wyszliśmy ze szpitala. Popatrzyliśmy sobie w oczy i ruszyliśmy przed siebie.

- Czyli co? Bruno? - zapytała uśmiechając się.
- Myślę że tak... A ty?
- Też jestem za. Nasz kochany książę będzie miał wspaniałego tatusia.
- I cudowną mamusię.
- Gdzie idziemy?
- Do miejsca gdzie byliśmy szczęśliwi.
- Nad Zaczarowane Jezioro?
- Dokładnie tam. - powiedziałem całując ją w policzek.

~Vikki~

Zmierzając w stronę Zaczarowanego Jeziora w połowie drogi Ben wziął mnie na ręce a ja dokładnie tak samo jak w raju położyłam ręce na jego szyi. Zaczęłam bawić się jego włosami aż w końcu dotarliśmy. Zobaczyłam że wszystko wyglądało inaczej niż zwykle. Zaczarowane Jezioro wyglądało dokładnie tak samo jak w raju. Nawet czekała na nas tam miseczka pełna truskawek. Razem z Benem byliśmy tak samo zdziwieni tym widokiem.

- Ale...? Jak? Jak to możliwe? - zapytałam patrząc w jego oczy.
- Jest tylko jedno słowo żeby to wyjaśnić.
- Jakie?
- Magia. - wyszeptał mi do ucha.

Chwilę później odstawił mnie na białą, kamienną płytę i usiadł obok mnie. Włożył mi do ust truskawkę i zaczął się uśmiechać. Moje życzenie znów zaczęło się spełniać.

- Wiesz czego nie żałuję? - zapytał.
- Nie... Czego?
- Że zgodziłem się wtedy na ten spacer. To właśnie wtedy zbliżyliśmy się do siebie.
- Oj no nie przesadzaj. Ja cię tylko objęłam.
- Ale później pocałowałaś mnie pierwszy raz. Było cudownie.
- Kochany jesteś.
- Ty też maleńka.
- A wiesz z czego ja jestem dumna?
- Z czego?
- Że wybrałeś dobro. W ogóle jestem dumna że cię wybrałam. To przeze mnie jesteś na mnie skazany. - zaśmiałam się i włożyłam Benowi truskawkę do ust.
- Zawsze czułem że zło nie jest dla mnie. Nie radziłem sobie z tym wszystkim i odkąd byłem dzieckiem czułem że jest we mnie wiele dobroci.

Przyłożyłam głowę do klatki piersiowej Bena i poczułam jak mnie objął. Usłyszałam bicie jego serca i spojrzałam mu w oczy uśmiechając się.

- Idziemy popływać? - zapytałam.
- Ale nie masz stroju kąpielowego...
- Nie ważne.
- Dobra.

Podnieśliśmy się z Benem i zdjęliśmy buty. Ben zdjął jeszcze kurtkę i czapkę. Chwycił mnie za rękę i popatrzył w moje oczy.

- To co? Na trzy. - powiedział.
- Raz... - zaczęłam.
- Dwa... - powiedział.
- Trzy! - krzyknęliśmy oboje i wskoczyliśmy do wody.

Pływając w wodzie Ben zaczął mnie chlapać. Ochlapałam go kilka razy i zanurzyłam jego głowę w wodzie. Kiedy go już puściłam zaśmiałam się na co on mnie ochlapał.

- Dobra dość...! Proszę...!
- Przeproś.
- To ty zacząłeś mnie chlapać.
- Dobra. Przepraszam.
- Ja też.
- Pomysł życzenie i wrzuć go do wody zgoda? - zaproponował podając mi do ręki biały, błyszczący kamień.
- Zgoda.

Chwilę zastanowiłam się nad życzeniem i wrzuciłam kamień do wody. Pocałowałam Bena i spojrzałam mu w oczy.

- Co pomyślałaś?
- Nie ważne.
- No co?
- Nie mogę powiedzieć bo się nie spełni.
- Nawet swojemu kochanemu mężowi?
- Nawet jemu. - powiedziałam uśmiechając się.
- No proszę...
- Beniutek będzie marudził jak małe dziecko? - zapytałam śmiejąc się.

Ben skrzyżował ręce i obrócił głowę w drugą stronę. Przytuliłam go i popatrzyłam na niego ze smutkiem.

- Beniutku... Nie obrażaj się... No proszę.
- Nie obrażam się.
- Yhm... Jasne.
- Dobra nie ważne. - powiedział Ben śmiejąc się.
- To chcesz wiedzieć czego sobie zażyczyłam?
- Yhm...
- Chciałam żebyśmy już zawsze byli razem i nigdy w życiu to co zdarzyło się kilka godzin temu nie przydarzyło się znowu.
- Ale w końcu któreś z nas umrze.
- Jeśli tak ma się stać to lepiej żebyśmy umarli razem.
- Kocham cię za to. Za tą twoją troskę i to że zawsze podejmujesz rozsądne decyzje.
- A ja cię kocham za to że zawsze jesteś przy mnie i że nigdy ale to przenigdy żadna siła nas już nie rozdzieli. Jesteś skazany na mnie do końca życia.
- I jestem z tego zadowolony. Jeśli ktokolwiek ma mną zawładnąć to bądź to tylko ty.
- Oj kochany. Nie jestem aż taka podła.
- Oj wiem kochana.

Pocałowaliśmy się z Benem bardzo namiętnie. W końcu znów możemy być razem. Ja i mój kochany misiek. Nie mogę się doczekać aż Bruno w końcu pozna swojego wspaniałego tatusia i razem będziemy spędzać czas. Całą rodziną. We troje. Już na zawsze razem.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

Hej miśki🐻. Oto ostatni rozdzialik przygód naszych zakochanych. Ben i Vikki jednak wrócili do żywych i są już całkiem bezpieczni. Ben wybaczył Wyatt'owi to co się stało i teraz może być szczęśliwy razem z Mal. Nasze kochane gołąbeczki wkrótce będą mieli synka. To takie wzruszające😍😭. Jestem z nich dumny😁.

Mam nadzieję że rozdział wam się podoba🤗. Mam do was jeszcze bardzo ważne pytanko. Chcielibyście jeszcze kilka rozdziałów związanych z życiem z dzieckiem? Napiszcie bo to bardzo ważne. Bo jeśli nie to to koniec tej książki. Mam też w planie jeden ważny special dla jednej osoby😀. Ona wie o kogo chodzi😉💜.

Miłej nocki kochani😘💜🌃.

Następcy Gang PotępionychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz