Remus odłożył papiery na biurko i podszedł do drzwi. Nie spodziewał się nikogo tego popołudnia, dlatego zdziwił się, gdy w gabinecie rozległo się pukanie. Otworzył drzwi i uśmiechnął się na widok córki. Nie dostrzegł jej niepewnej postawy, po prostu ucieszył się z jej wizyty.
— Och, Neptun! Postanowiłaś mnie w końcu odwiedzić. No nie powiem, nie spieszyło ci się zbytnio. — zaśmiał się Remus, po czym wpuścił dziewczynkę do środka. Ślizgonka wiedziała, że zaraz prawdopodobnie ten uśmiech zniknie z jego twarzy, gdy wyjawi powód tej wizyty. — Chcesz herbaty?
— Nie, przed chwilą piłam. — powiedziała niepewnie.
— Nie było cię dzisiaj na lekcjach. — zauważył — Coś się stało?
— Gorzej się poczułam, więc darowałam sobie dzisiaj lekcje — poczuła, jak znowu wbija paznokcie w dłoń.
— Usiądź sobie tam i opowiadaj, co jest przyczyną tej niespodziewanej wizyty. — mężczyzna wskazał jej brunatny fotel. Neptun grzecznie opadła na siedzenie i zaskoczona odkryła, że mimo odrzucającego wyglądu, był on dosyć wygodny. Obserwowała jedynie, jak jej ojciec podchodzi do szuflady i wyjmuje z niej słoik ciastek. Gdy zaproponował jej jedno, dziewczynka grzecznie odmówiła. Nie wiedziała, jak ubrać w słowa swój problem.
— Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. — napomniał ją Lupin, gdy od dłuższej chwili siedziała cicho.
— Chciałam porozmawiać o mamie. — wydusiła w końcu. Mężczyzna westchnął i oparł się o biurku.
— Neptun, tyle razy już ci mówiłem. Twoja mama zmarła krótko po tym, jak się urodziłaś. Nie zdążyliśmy wziąć ślubu, dlatego masz jej nazwisko. Chciałem też tak uczcić jej ofiarę. — powtórzył jej kolejny raz bajkę, którą słyszała już wiele razy. Po prostu do tej pory nigdy jej nie kwestionowała.
— Nie, ja chciałam porozmawiać o mojej prawdziwej mamie. — powiedziała Neptun, podkreślając dwa ostatnie słowa.
— O czym ty mówisz...? — Lupin nie dawał po sobie poznać przerażenia, jakie go w tej chwili ogarnęło.
— Czemu znowu kłamiesz? Mieliśmy nie mieć przed sobą tajemnic! — szatynka podniosła się. Chciała mu wykrzyczeć, co teraz czuje, ale nie potrafiła. Coś w głowie blokowało ten wybuch gniewu, który miała w sobie. W zasadzie, nie przyszła tutaj, by się nad nim pastwić. Chciała tylko...dowiedzieć się czegoś więcej.
— Snape ci powiedział? — na jego twarzy nie było widać chociażby cienia wściekłości. Malowała się tam jednak masa innych emocji. Od przerażenia, poprzez zawód, aż po smutek. W kilka sekund zaczął wyglądać kilka lat starzej. — Spodziewałem się, że tak może się stać. Dobrze znał się z Theodorem, a na pewno lepiej niż ja. — domyślił się, że Severus wyznał całą prawdę jego córce.
— Miałeś w ogóle zamiar mi powiedzieć? — ponownie opadła na fotel, wyczerpana całą tą sytuacją. Była spokojniejsza niż się spodziewała. Założyła ręce na piersi.
— Sami mieli ci powiedzieć. Znaczy, napisali list, który chcieli, bym przekazał ci po ukończeniu siódmego roku, jednak wątpię, bym wytrzymał do tej pory. Powiedziałbym ci, gdybym widział, że jesteś gotowa. — zacisnął ręce na brzegu blatu. Rozsadzały ich emocje, jednak oboje nie chcieli dać tego po sobie poznać.
— Jacy byli? — czuła, jak prawie krztusi się swoimi słowami.
— Czyli Severus nic ci nie powiedział? — zdziwił się.
— Nie, on jedynie dawał mi sugestię, że coś może być...nie tak — ubierała myśli w słowa wyjątkowo niezgrabnie — Sama wszystko odkryłam. Zaczęłam grzebać w kronikach szkolnych. To w zasadzie nie było takie trudne...
CZYTASZ
Z DZIENNIKÓW NEPTUN CALLOS. harry potter
FanfictionPORZUCONE zastanawiałeś się kiedyś, jak wyglądał świat harry'ego pottera z perspektywy osób z nim nie związanych? z perspektywy jednej, nic nie znaczącej ślizgonki, której nie interesował los wybrańca? zgaduję, że nie. neptun miała własne problemy...