Przypadek?

1.8K 157 97
                                    


Katsuki obudził się w miarę wypoczęty, w przeciwieństwie do jego współlokatora, który wyglądał jak żywy trup. Oczywiście Bakugo jak to on nie mógł sobie odpuścić paru przytyków skierowanych w wygląd i zachowanie Deku, jednak chłopak zdawał się być tak nieprzytomny, że ledwo ogarniał co się wokół niego dzieje. Blondyn przyjrzał się uważnie sylwetce nastolatka. Kiedy ten z zamiarem przebrania się ściągnął koszulkę, Kacchan miał okazje zobaczyć jego nienajgorzej zbudowane plecy. Jednak nie mięśnie chłopaka zaciekawiły chłopaka, lecz nienaturalnie widoczne żebra oraz wiele siniaków znajdujących się praktycznie wszędzie. Skóra w kilku miejscach była naznaczona bliznami pozostawionymi po ostrzu a w wielu miejscach do teraz pozostały pręgi po mocnych otarciach. Katsuki zacisnął zęby i jeszcze raz w myślach obiecał sobie, że dopadnie tą niebieskowłosą kukłę z ręką na twarzy. Jak on śmiał tknąć kogoś na kim mu zależy?

Tak, Kacchan wreszcie zaakceptował fakt, że mu na kimś zależy. (Oczywiście nigdy nie przyzna tego na głos, ale to już inna kwestia) W małym stopniu, ale zależy. Miał dużo czasu, na przemyślenie swojego zachowania wobec tego dekla i stwierdził, że w jakimś stopniu jego życie jednak go trochę obchodzi. Po prostu nie wyobrażał sobie życia bez tego irytującego 'kacchan' na każdym kroku, tego szczerego uśmiechu, chęci pomagania wszystkim, w każdym momencie i miejscu, tego błysku w szafirowych oczach, które patrzą z podziwem na każdy krok blondyna...

O czym on w ogóle myśli? To nie na miejscu! To chore!

Katsuki zmarszczył brwi próbując pozbyć się natrętnych myśli i poszedł się ogarnąć w łazience.

∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆

Przez cały dzień Bakugo obserwował Izuku. Chłopak zachowywał się co najmniej dziwnie. Rzeczywiście już wcześniej chodził przygaszony, ale teraz wyglądał jakby go żywcem wyciągnęli z The Walking Dead. Nie tylko jego zachowanie było niepokojące. Widocznie schudł na twarzy, a pod oczami widniały cienie, które skutecznie ujawniały, że nie ma za sobą dużej ilości przespanych godzin.

Na stołówce praktycznie nic nie zjadł i bez irytującego gadania czterookiego zapewne przez resztę dnia chodziłby z pustym żołądkiem. Na treningu mimo, że nie było to mocno widoczne, co jakiś czas się chwiał, a jego mięśnie drżały. Pomimo, że Katsuki nie dawał z siebie wszystkiego z niepokojącą łatwością go pokonał. Szybko powalił go na ziemie i przytrzymał do momentu, kiedy Aizawa-sensei nie stwierdził, że na dziś już starczy.

Teraz wracał powolnym krokiem do domku. Wszyscy już dawno pochowali się w swoich ustawiając się w kolejce do łazienek. Bakugo nie musiał się o to martwić, ponieważ mieszkał tylko z zielonowłosym i pośpiech nie był konieczny.

Kiedy wszedł do pomieszczenia od razu ruszył do szafy przygotowując rzeczy potrzebne pod prysznic. Czekał tak zapatrzony w ścianę, jednak po chwili zrozumiał, że nie słyszy szumu wody, który powinien towarzyszyć nastolatkowie podczas mycia się.

Z zirytowaniem podszedł do drzwi i już zaczął swoją wypowiedź o tym, żeby ten dekiel się pospieszył, bo inaczej tam wbije, kiedy usłyszał cichy szloch.

Z niepokojem lekko uchylił drzwi łazienki i natychmiast w nich zamarł.

Izuku stał opierając się o umywalkę i trzymając w rękach kępki włosów. Po policzkach zostawiając mokre ślady, spływały łzy. Z przygryzionej wargi leciała krew, która skapywała równomiernie na dół.

Bakugo podszedł na sztywnych nogach nie mogąc nic z siebie wydusić. Pociągnął zdziwionego zielonowłosego w swoją stronę i ignorując jego cichy pisk, przytulił do swojej klatki piersiowej. Izuku po chwili wahania wtulił się w blondyna próbując stłumić płacz.

Po dłuższej chwili odsunął już uspokojonego Midoriye od siebie i nadal z kamiennym wyrazem twarzy spojrzał mu głęboko w oczy.

W tamtej chwili Kacchan nie myślał o konsekwencjach swojego czynu. Liczył się tylko chłopak znajdujący się przed nim. Nic więcej.

Katsuki chwycił chłopaka za brodę i skierował jego twarz lekko w górę. Przeniósł swoją rękę na jego szyje i lekko się zniżając pocałował go.

Izuku z początku oniemiały, zaczął niepewnie oddawać pocałunek.

Ręce Bakugo powędrowały na biodra Midoriyi przyciągając go jeszcze bliżej. Blondyn odsunął się na chwile i przejechał po rozciętej wardze chłopaka językiem. Zielonowłosy chciał ponownie pogłębić pocałunek, jednak przez pukanie do drzwi obydwoje otrzeźwieli.

Bakugo odsunął się z szokiem na twarzy i zaczął się cofać po czym szybkim ruchem się odwrócił i ruszył w stronę drzwi. Midoriya za to stał i gładził lekko swoje usta z niedowierzaniem.

Osobą, która przeszkodziła im w tej osobliwej aktywności, okazała być się Kirishimą trzymającym bidon Katsukiego zostawiony przez niego na sali. Blondyn z grymasem na twarzy odebrał go i pożegnał się z przyjacielem. Następnie wziął rzeczy potrzebne pod prysznic i bez słowa wyminął Deku po czym zamknął się w łazience. Tego wieczoru w ogóle się już do siebie nie odezwali.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Siema! 
Tak wiem rozdział miał być w weekend, ale nikt nie powiedział kiedy dokładnie 😁. Co z tego, że opublikowałam rozdział trochę ponad godzinę przed poniedziałkiem. Następny rozdział pokaże się gdzieś w środę, ale postaram się aby był szybciej.

Do następnego!

(787 słów)

Bez nadziei - bakudeku [ZAKOŃCZONE]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora