𝑂𝑛𝑎 𝑛𝑖𝑔𝑑𝑦 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑧𝑒𝑏𝑜𝑤𝑎ł𝑎 𝑏𝑜ℎ𝑎𝑡𝑒𝑟𝑎. 𝐶ℎ𝑐𝑖𝑎ł𝑎 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑗𝑒𝑔𝑜. 𝑇𝑒𝑔𝑜 𝑑𝑜𝑏𝑟𝑒𝑔𝑜, 𝑢𝑟𝑜𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜 𝑃𝑒𝑡𝑒𝑟𝑎 𝑃𝑎𝑟𝑘𝑒𝑟𝑎.
𝗖𝗭𝗘̨𝗦́𝗖́ 𝗣𝗜𝗘𝗥𝗪𝗦𝗭𝗔
pierwsza część ssie totalnie, ale druga jest n...
Ups! Gambar ini tidak mengikuti Pedoman Konten kami. Untuk melanjutkan publikasi, hapuslah gambar ini atau unggah gambar lain.
_____________________________
- Happy to straszny gbur. - Śmieję się wpatrzona w potłuczony ekran telefonu chłopaka. - Ale właśnie za to go uwielbiam.
Po prawie dwugodzinnej nauce chemii leżymy z Parkerem na moim łóżku i oglądamy filmiki, które nagrał podczas jego pobytu z Tony'm i pozostałymi w Berlinie. Między innymi komentujemy wredne zachowanie mojego szofera, który do miłych ludzi nie należał.
- On mnie nie znosi. - Przyznaje Peter zatrzymując filmik na twarzy wspomnianego mężczyzny i chowa telefon do kieszeni.
- A co się dziwić? Jeszcze nie dawno zawalałeś go milionami telefonów i wiadomości. - Klepię chłopaka po ramieniu i po raz kolejny cicho się śmieję. Peter przyznaje mi rację i zmienia swoją pozycję. Wcześniej leżał na na brzuchu, tak samo jak ja, lecz teraz położył się na plecach i wpatruje się zmęczonym wzrokiem w sufit. Wkłada swoją dłoń w rozczochrane już włosy.
Przez chwilę patrzę na jego profil, aż w końcu dostrzegam, że zamknął oczy. Nie chcę cały czas się na niego gapić, dlatego również kładę się na plecy, a swoją głowę opieram na jego ramieniu. Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że leżymy zupełnie na odwrót, ponieważ poduszki, które powinniśmy mieć pod głowami, są po drugiej stronie łóżka. Jednak nic sobie z tego nie robię i również przymykam powieki.
Jutro oboje nadrabiamy sprawdzian z chemii. Byłam pewna, że Parker napisze go na ocenę celującą, ponieważ nie ma żadnego problemu z nauką tego przedmiotu. Ze mną jest o wiele gorzej, ale myślę, że przez jego pomoc mam szansę na zdanie tego testu. Prawda jest taka, że zawdzięczam mu wiele rzeczy. Na przykład własne życie.
Obracam się twarzą w jego stronę, nadal wtulając się w jego ciepłe i umięśnione ramię. Obserwuję jego beztroską twarz i zastanawiam się, co ja takiego zrobiłam, że zasłużyłam na takiego człowieka. Że mogę go mieć przy sobie i mogę nazywać go swoim przyjacielem.
Unoszę kąciki ust, gdy widzę jak marszczy brwi. Wygląda, jakby zasnął i właśnie coś mu się śniło. Nie dziwię się, że to zrobił, bo mi samej kleiły się już oczy. Oboje byliśmy zmęczeni, w końcu było już grubo po dziewiątej, a my od przyjścia Parkera, cały czas siedzieliśmy z głowami w książkach. Też mogłabym zaraz zapaść w sen, jednak chcę skorzystać z tej chwili, gdy mogę przyglądać mu się bez przeszkód.
Coś kieruje moją dłoń w stronę jego twarzy, jednak nie opieram się temu. Moja zimna dłoń styka się z ciepłą skórą. Przejeżdżam opuszkami palców po jego policzkach, a potem zjeżdżam nimi na jego żuchwę. Widzę, jak jego ciało spina się na ten gest. Peter odwraca głowę w moją stronę, jednak nadal nie unosi swoich powiek. Chwilę leżymy w takiej pozycji, a potem jego głos przerywa przyjemną ciszę.
- Zaraz będę się zbierał. - Mówi chrypliwym głosem. Kręcę głową na jego słowa, ale po chwili zdaję sobie sprawę, że przecież tego nie widzi.