22. Rozpacz

240 12 44
                                    

[Ostrzegam w tym rozdziale się wiele dzieje, więc proszę przestać pić lub jeść bo możecie wypluć XD A tak poza tym to miłego czytanka :)]


Dzisiaj sobota, a więc spotykam się z Miley, a potem na łyżwy z Carrie i Blaesem. Jak mi minęła pierwsza lekcja pływania? Hm.. nie minęła bo akurat w środę z rana na angielskim musiałam dostać okres! Po prostu życie mnie nienawidzi, ale zdążyłam się do tego przyzwyczaić. Więc spędziłam środowe popołudnie jak za starych, dobrych czasów leżąc w łóżku i czytając książki. 

Zbliżała się już powoli 13, a ja siedziałam w umówionej kawiarni na Miley. Gdy weszła do środka od razu ją zauważyłam, a zresztą każdy na nią spojrzał, bo nie dało jej się nie zauważyć. Niebieskie do pasa włosy, czarna za duża kurtka i pełno biżuterii. Do tego rzucający się w oczy makijaż i neonowe buty. Taka zawsze była Miley, odkąd pamiętam miała swój unikalny styl, a krzywe spojrzenia na ulicy jej nie przeszkadzały. Zafarbowała chyba pierwszy raz włosy w wieku 12 lat i do dziś pamiętam jak mama na nią krzyczała przy mojej obecności. Wtedy nie tylko ona się popłakała, ale i ja, ponieważ jej pomagałam. 

Dziewczyna rozglądała się po kawiarni, a gdy mnie zauważyła od razu się uśmiechnęła jednocześnie pokazując przy tym swoje dołeczki w policzkach i podeszła. 

M- Cześć Lena. - uśmiechnęła się i wystawiła ręce do przytulasa.

L- Czeeść. - odpowiedziałam lekko zdziwiona i się do niej przytuliłam.

M- A więc jak tam życie?- zapytała siadając i na wielkim fotelu na przeciwko mnie.

L- Jakoś leci. Nowa szkoła nowi ludzie wiesz...

M- Ach... to miejsce nic, a nic się nie zmieniło. - rozejrzała się po kawiarni, którą kiedyś obie regularnie odwiedzałyśmy.

Miejsce było dość ciemne, ale przytulne. Dębowe drewno górowało wszędzie, do tego pełno roślin i wielkie fotele oraz kanapy. Na ścianach wisiało pełno zdjęć w czarno bieli. To miejsce było idealne do jakiejś sesji.

L- Miley, przepraszam, że tak mówię prosto z mostu, ale dzisiaj nie mam za bardzo czasu i chcę się dowiedzieć co jest tak ważne, że chciałaś się ze mną spotkać.

M- Słuchaj, jak cię znalazłam tam na podłodze, to od razu mi się przypomniała taka inna dziewczyna co przedawkowała i myślałam, że to i ciebie spotkało.

L- Hola... hola... hola ja nie ćpam jak ty! - wykrzyczałam, ale na szczęście nikt nie zwrócił uwagi.

M- No tak... klasyczna Lena. Człowiek jej dupę ratuje i się o nią martwi, a ona się jeszcze na wszystkich wydziera. Ty na prawdę nie masz uczuć?! Zastanów się czasem, że nie jesteś pępkiem świata i nie wszyscy są tacy jak ty okej...?  - dziewczyna potrząsnęła z oburzenia głową, założyła kurtkę i wybiegła z kawiarni. 

Boże, ale ona ma tupet! Przecież ja nigdy z nikim tak nie zro...

I w tym momencie przypomniał mi się Scott, który mnie uratował, kiedy tonęłam w basenie, a potem się na niego wydarłam. Albo Carrie i Blaes, którzy chcieli tylko ze mną chwilę pogadać na stołówce, a ja ich zostawiłam bo się wkurzyłam. Lub jak Ari chciała mnie przeprosić i wszystko wyjaśnić w Święta, a ja nie chciałam jej słuchać i przelałam na nią całe moje sfrustrowanie.

O matko, a co jak Miley miała rację? Co jeżeli jestem na prawdę tak beznadziejną przyjaciółką i siostrą?

W oczach zaczęły mi się zbierać łzy, ale jakoś się uspokoiłam i wyszłam z kawiarni. Spojrzałam przed siebie i dumnym krokiem zaczęłam iść w stronę autobusu, który miał mnie zawieść prawie pod sam dom Blaesa, gdzie mieliśmy się wszyscy spotkać. Oczywiście musiałam zaczekać przynajmniej z 15 minut i niby w tym czasie dawno bym już poprosiła kogoś, żeby mnie podwiózł, ale nie chciałam nikogo już prosić, tylko wolałam posiedzieć w samotności na ławeczce i wyczekiwać na autobus. Puściłam sobie najgłośniej jak się dało soundtrack z serialu ,,Euphoria" i opierając głowę o przystanek zaczęłam wspominać jak jeszcze kilka miesięcy temu we trójkę spotykaliśmy się co czwartek na wspólne oglądanie. Wtedy było jakoś tak łatwiej... 

Jak to się stało ?Where stories live. Discover now