Zboczony Goshi

562 48 10
                                    


POV SHINYA

Dziś nie było żadnych narad, ani misji, więc nie musiałem nosić tego nie wygodnego munduru. Miałem na sobie czarne spodenki do połowy uda i bluzę z kapturem, a na nogach trampki. Takie są uroki lata, ale jest zbyt wcześnie, żeby chodzić na krótki rękaw.
Właśnie szedłem do gabinetu Gurena, byłem już przy drzwiach kiedy nagle drogę zagrodził mi Norito Goshi. - Oh, Goshi-San mogę w czymś ci pomóc?-spytałem niepewnie.

-Shinya-Sama wyglądasz dziś ślicznie.

-Em, dziękuję i proszę wystarczy Shinya. To trochę niezręcznie biorąc pod uwagę, że jesteś starszy.

-Dobrze.

Nagle pchną mnie na drzwi z taką siłą drzwi, aż załoskotały. Jęknąłem głucho czując ból w plecach. - Goshi-San co ty--nie dokończyłem, bo ten wpił się w moje usta i złapał moje nadgarstki w miażdżącym uścisku przyciskając je do drzwi. Próbowałem się wyrwać, ale nie mogłem nic zrobić. Nigdy nie byłem dobry w walce w zwarciu. Jestem snajperem do cholery. Odsunął się od moich ust i zaczął całować mnie po szyi. On...on nigdy nie posunął się tak daleko. Zawsze tylko mnie komplementował, opowiadał sprośne żarty, a czasem klepał po tyłku. Nigdy nie posunął się tak daleko. A niby tyle szacunku do mnie miał. - Hanasee*! Yamete!*- zacząłem krzyczeć, a łzy napłynęły mi do oczu. Nagle drzwi od biura Gurena otworzyły się, a Goshi odrazu się ode mnie odsunął. Na korytarz wyszedł sam granatowo włosy, odruchowo schowałem się za jego plecami nie chcąc, żeby zauważył łzy spływające po moich policzkach.

-Goshi pogadamy o tym później! - jego głosy był pełen wściekłości. Ciekawe dlaczego. Odwrócił się w moją stronę i delikatniejszym tonem powiedział:
-Choć. - Pokiwałem głową i wszedłem za nim do biura. Usiadłem na małej kanapie. Moje ramiona trząsły się przez to, że próbowałem powstrzymać szloch. Boję się. To, to było straszniejsze, niż gniew Kureto. Nagle poczułem obecność obok siebie. Spojrzałem w to miejsce. To była Mahiru.
- N-Nee-San. - szepnąłem. Guren był zaskoczony, że widzę jego demona.
-Nie tłum tego. W sobie, wiem, że się boisz. Choć tu. - szepnęła otwierając ramiona. Bez namysłu wtuliłem się w nią chcąc znów poczuć się bezpiecznie w objęciach starszej siostry. Z moich ust uciekł szloch,gdy zaczęła głaskać mnie po głowie. Tak bardzo za nią tęskniłem. - Wa-Watashi wa ko-kowaidesu*...- wyszlochałem zaciskając palce na jej bluzce.

-Ćććć...spokojnie. Już nic Ci nie grozi. Zboczony Goshi już sobie poszedł. Guren go przepędził.- w końcu się uspokoiłem i odsunąłem się od niej. Uśmiechnęła się do mnie delikatnie. Odwzałemniłem jej uśmiech, słabiej ale jednak. - Arigato* Nee-San.

-Nie ma sprawy. - potargała mi włosy chichocząc, a potem odwróciła się do Gurena a jej oczy pociemniały.
- Masz ukarać tego skurwiela, który odważył się dotknąć mojego braciszka, jasne?- Guren wzdrygnął się i szybko pokiwał głową. Mahiru uśmiechnęła się do mnie jeszcze raz i zniknęła.
Fioletowo oki spojrzał na mnie i powiedział:
- Musisz zakładać dłuższe spodenki. - mówiąc to zerknął na moje nogi. Zarumieniłem się i odwróciłem od niego wzrok.

-Czyli to teraz moja wina?

-Nie, oczywiście, że nie, ale, wiesz jaki jest Norito.

-Przepraszam bardzo, ale jest lato i mam dziś wolne. Mogę się ubierać wtedy jak chce.

-Ty masz dziś wolne. To nie fair.

-Guren brzmisz jak dziecko. Nie mam dziś, żadnych misji, a całą papierową robotę zrobiłem wczoraj. Nie ważne jak bardzo Kureto-Nii-San chciałby się mnie przyczepić nie może.

-Dlaczego nadal zwracasz się z szacunkiem do tego dupka?

-Nie mam wyboru. - westchnąłem. Zauważyłem, że Guren nie patrzy mi w oczy. Jego wzrok utknął w mojej szyi. - Coś nie tak?

-Ty...masz malinkę.

-Ech?

Podszedł do mnie i dotknął palcem konkretnego miejsca, przez co się wzdrygnąłem czując chłodny materiał rękawiczki na skórze. - Ma-mam korektor. Jakoś to zatuszuje.

-Skąd niby masz takie coś? A jeszcze ważniejsze po co ci to?

-Em...Sayuri mi dała. Wiesz czasami zakrywam jakieś siniaki i zadrapania. Takie uroki bycia blado skórym.

-Acha.

-Właśnie sobie przypomniałem po co do ciebie szedłem. Jutro Seishiro wraca na tydzień z Nagoi i zastanawiałem się czy mógłbym zostać u ciebie przez ten czas.

-Po cholerę chcesz u mnie zostawać?

-Mieszkając, pod jednym dachem z Kureto nie czuje, się bezpiecznie. Jeśli dojdzie, do tego Seishiro zwariuje. Proszę Guren. Zrobię, co zechcesz.

-Posprzątasz mi mieszkanie?

-Tak.

-A zrobisz mi pranie?

-Tak.

-A ugotujesz mi curry?

-Zrobię wszystko. Tylko pozwól mi zostać u ciebie przez ten tydzień.

-Hm... Okej.

-Yay! Dzięki Guren! Jesteś najlepszy!

-Tak, tak wiem.

-No to skocze do rezydencji Hiiragich po parę rzeczy i od razu pojadę do ciebie.

-Ale...

-Trzymasz zapasowy klucz pod wycieraczką.- wstałem i podszedłem do drzwi.

-Shinya?

-Tak?- spytałem, odkręcając głowę w jego stronę.

-Dlaczego nie nazywasz rezydencji Hiiragich swoim domem?

-Bo to nie jest mój dom. - i wyszedłem.

"Rezydencja Hiiragich nie była, nie jest i nigdy nie będzie moim domem"

~^~^~^~^~^~^~^~^~^~^~

Hanasee*-puszczaj

Yamete*-przestań

Watashi wa kowaidesu* - boję się

Arigato*-dziękuje

GureShinDonde viven las historias. Descúbrelo ahora