Curry

520 44 10
                                    







POV 3 osoby


Kiedy Guren tylko otworzył drzwi do jego nosa dotarł pikantny zapach. Zdjął marynarkę od munduru, rzucił ją w kąt. Zaciągnął też rękawiczki i włożył je do kieszeni spodni po czym wszedł do kuchni. Tam zobaczył Shinye teraz ubrane go w czarne jeansy i koszulkę z fartuchem związanym na szyi i w talii stojącego przed kuchenką gazową mieszającego coś w średniej wielkości rondelku. Wyglądał teraz jak żona gotująca kolacje dla swojego męża. Tylko że Shinya jest mężczyzną, choć bardziej przypomina nastoletnią dziewczynkę, nie jest kobietą i przede wszystkim nie jest żoną Gurena. Po chwili przestał mieszać i wyłączył gaz. Kiedy się odkręcił prawie dostał ataku serca widząc Gurena. Z jego ust uciekł bardzo męski krzyk i złapał się za klatkę piersiową.
- Guren! Wystraszyłeś mnie!

-Co tam pichcisz?

-Curry.

Kiedy to powiedział oczy dwudziestolatka zabłyszczały. - Hontoni*?

-Hai*.

Wyjął z szafki dwie miski oraz sztućce i położył je na stole. Chciał rozwiązać fartuch, przez przypadek zasupłał oba węzły.

-Em, Guren tasukete*

-Ugh, odkręć się.

Białowłosy pokiwał głową i odkręcił się do niego plecami. Guren podszedł do niego i schylił się, żeby lepiej zobaczyć supeł. Shinya zaczął się rumienić czując gorący oddech starszego na swojej skóże.

-Baka* jak żeś ty to rozwiązywał?

-N-nie wiem.

Guren czuł się dziwnie za każdym raziem gdy dotykał miękkiej skóry dziewiętnastolatka. Po kilku minutach w końcu udało mu się rozwiązać supły. Shinya nałożył im curry do misek. Usiedli przy stole i zjedli w milczeniu. Milczenie postanowił przerwać młodszy. - Posprzątałem ci w sypialni. Swoją drogą czy przeszło tamtędy tornado? Bo tak to wyglądało.

-Nie, nie przeszło i em, dzięki.

-Och i musisz lepiej chować zapasowy klucz.

-Co, czemu?

-Bo Shinoa, albo Yuu lub oboje, no któreś z nich musiało wkraść się do twojego mieszkania, bo pod twoim łóżkiem znalazłem damską bieliznę. A wiem, że tu nie było żadnej kobiety od czterech lat.

-A ty?

-N-Nani*?! Ja nie jestem kobietą! - krzyknął zarumieniony.

-Hahaha. Tylko się z tobą droczę. A tak na poważnie wezmę sobie twoją radę do serca, a gówniarzów ubije.

-Oj nie bądź taki surowy. Pamiętasz co my robiliśmy w liceum razem z Go...Go...Go-- nie ważnej jak bardzo próbował to imię nie mogło przejść mu przez gardło.

-Razem z Goshim, tak? - wzdrygnął się, kiedy usłyszał to imię, ale nie dał po sobie poznać, że naprawdę boi się starszego mężczyzny.

-H-Hai, z Go-Goshim.

-Pamiętam, jak kiedyś podłożyliśmy Kureto żaby do szafki.

-Haha, to było śmieszne. Krzyczał jak dziewczynka.

-A potem gonił nas jakąś godzinę.

-Ta, rano nie mogłem zwlec się z łóżka.

-No, Goshi musiał cię wszędzie nosić na plecach. - Shinya znów się wzdrygnął na dźwięk tego imienia.

-Możemy o nim nie mówić, proszę? - do Gurena wreszcie dotarło -O kurwa, Shinya przepraszam. Nie chciałem sprawić żebyś czuł się nieswojo.

-Nic nie szkodzi. Em, na pewno jesteś zmęczony. Idź się wykąpać, a ja posprzątam. - fioletowo oki tylko pokiwał głową. Wstał od stołu i wyszedł z kuchni. Shinya też w stał i włożył brudne naczynia do zmywarki. Kiedy zmywarka się wyłączyła słyszał odgłosy prysznica i gwizdanie. Włożył naczynia do szafki i poszedł do salonu. Miał szczęście, że Guren z niewiadomych powodów ma rozkładaną kanapę. Dlatego wziął ze sobą kołdrę i poduszkę. Kiedy skończył z posłaniem wyjął z torby piżame, czyli spodenki i koszulkę bez rękawów. Letnie noce są strasznie gorące. Nawet nie wie na co mu kołdra skoro pewnie i tak wyląduje na podłodze. Po chwili Guren wyszedł z łazienki w dresach susząc włosy ręcznikiem. A Shinya nie mógł przestać się gapić na stonowaną klatkę piersiową i abs starszego mężczyzny.

-Podoba Ci się to co widzisz? - spytał dwudziestolatka uśmiechając się złośliwie kiedy zaóważył na co gapi się młodszy. Twarz Shinyi spłonęła tysiącami odcieni czerwieni. Szybko odkręcił się plecami do granatowo włosego.

-Guren, nie dokuczaj mu. - niebiesko oki znów się odwrócił na dźwięk znajomego głosu.
- Nee-San!

-Mahiru, kiedy się zmaterializowałaś?! - krzyknął zirytowany Guren.

-Przed chwilką. - odpowiedziała spokojnie po czym podleciała do swojego przybranego młodszego brata i pogłaskała go po głowie. Po chwili odwróciła się spowrotem do fioletowo okiego. - Yuuichiro Hyakuya wszedł w posiadanie Noyi.- na jej słowa oczy Gurena się rozszerzyły.

-Nani?! Nie wystarczy mu Asuramaru?! Dwa tak potężne demony to za dużo dla jednego człowieka!

-Zapomniałeś. On nie jest człowiekiem.

-Ale i tak.

-Noya i demon Yuuichiro musieli znać się w przeszłości, ponieważ dobrze się dogadują.

-Przynajmniej to. Ale i tak muszę z nim jutro porozmawiać. - rozejrzał się po pomieszczeniu i zdał sobie sprawę z tego, że dziewiętnastolatka nigdzie nie ma. - Gdzie Shinya?

-Poszedł do łazienki.

Przez odgłos wody dało się usłyszeć cichy głos biało włosego nucącego jakąś piosenkę.

-Wiesz Shinya ma bardzo ładny głos. Zawsze śpiewał Shinoi kołysanki, kiedy nie mogła zasnąć, a kiedy budziła się z koszmaru pocieszał ją i zostawał z nią puki nie zasnęła. Jest dla niej wspaniałym bratem, nawet jeśli nie są związani krwią. Tylko on ją wspierał po tym jak własna Rodzina się jej wyparła, kiedy oświadczyła, że woli dziewczyny zamiast chłopców.

-To dlatego Shinoa wprowadziła się do Mitsuby? Bo Kureto ją wyrzucił?

-Niestety tak.

-Przecież to jeszcze dziecko. No ale nie spodziewałbym się niczego innego po Hiiragich.

-Ja też nie. - z wejścia do pomieszczenia dobiegł ich przygaszony głos Shinyi. Odwrócili się w jego stronę. Miał na sobie piżamę, a jego włosy były trochę wilgotne i przylegały mu do twarzy.

-Pa pa. - Mahiru pomachała swojemu bratu i zniknęła. Shinya ziewną, przeszedł obok Gurena i położył się na rozłożonej kanapie. - Już późno, a jutro trzeba wcześnie wstać.

-Ta, to dobranoc.

-Dobranoc Guren. - odpowiedział zamykając oczy. Guren poszedł do swojej sypialni i zgasił światło. Położył się na łóżku i dość szybko zasnął.


🍴❤️🍴❤️🍴❤️🍴❤️🍴

Hontoni*-poważnie?

-Hai*-Tak

-Tasukete*-pomóż

-Nani*-co

GureShinWhere stories live. Discover now