51. Roselle

617 35 13
                                    

Dzień wyjazdu, byłam naburmuszona. James cały czas powtarzał, że mieliśmy darmowe wakacje. Gdzie dokładnie wyjeżdżaliśmy? Do Roselle, w New Jersey. Droga zapowiadała się nudna i żmudna. Na szczęście, poprzedniego dnia ojciec Jordana ściągnął mi gips, a nogę miałam tylko usztywnioną. Stwierdzili, że tak będzie mi wygodniej, mieli rację. Pożegnałam się z Jordanem z samego rana, nocował u mnie. Nie spaliśmy całą noc, kochaliśmy się, całowaliśmy i przytulaliśmy. O czwartej rano mój brat wpadł do mojego pokoju i kazał mi wstawać i się ubierać, bo tajniacy już podjechali.

Kiedy pożegnałam się z Jordanem i Jacobem, wsiadłam do busa. Usiadłam na kanapie i na drugą stronę położyłam nogi. Musiałam wyłączyć swój telefon. Mój cały sprzęt elektroniczny poszedł w odstawkę, ale za to miałam wszystko nowe, od policji, co również było na podglądzie. Jordan i Jacob mieli do nas numery, ale też za często nie mogliśmy się z nimi kontaktować. Praktycznie tylko budki telefoniczne wchodziły w grę. Zapowiadało się, że moje życie będzie skupiało się na samym czytaniu książek, oglądaniu seriali i graniu w gry z bratem. Jechaliśmy jakieś z trzy godziny, pojazd się zatrzymał, a do busa wsiadł Ethan. Zdziwiło mnie to, ale on wyjaśnił mi, że Sean kazał mu również jechać.

Jak miałam wytrzymać z dwoma facetami w chacie? I to jeszcze z niesprawną nogą? Położyłam głowę na brzuchu swojego przyjaciela, włożyłam słuchawki do uszu i zamknęłam oczy. Zanim się obejrzałam, zasnęłam. Obudziłam się po ośmiu godzinach, do miejsca docelowego zostały nam jeszcze niecałe dwie. Mój brat podał mi coś do jedzenia i picia. Oni akurat rozmawiali o moim powrocie do Jordana. Ethan zaczął mnie opieprzać, że chyba rozum straciłam, że po tym wszystkim wciąż chciałam z nim być. Zmieniając temat, zapytałam, jak mu się mieszkało z Lily i czy ich związek się rozwijał. Powiedział, że od mieszkali ze sobą może z dwa, trzy miesiące i ona się wyprowadziła. Kłócili się o byle co, każde z nich miało inne przyzwyczajenia, no i Lily znalazła sobie kogoś innego. Kogoś, kto miał lepszą pracę. Materialistka się trafiła, a tak ją lubiłam.

Byliśmy na miejscu, podjechaliśmy pod domek, który był skromny, ale ładny. Policjanci wszystko nam pokazali, powiedzieli, że będziemy cały czas obserwowani, a oddział będzie mieszkał tuż obok. Każdy z nas miał już wyznaczony pokój, mój nie był za wielki, ale to nie było przeszkodą. Nie musiałam mieć, nie wiadomo czego, wystarczyło wygodne łóżko, szafa, komoda i tyle. W tym jednak oprócz tych trzech rzeczy był również wiszący fotel, wiele poduszek i najmilszy dywanik, na jakim kiedykolwiek stanęłam. Reszta domu również była bardzo ładna, nie był to jakoś bardzo nowoczesny dom, ale było przytulnie, tak rodzinnie. Pomyślałam, że w przyszłości chciałabym mieszkać właśnie w podobnym domu.

― Będziemy mogli wychodzić? ― zapytałam policjanta, który cały czas puszczał mi oczka. Było to śmieszne, bo wyglądało, jakby miał tik nerwowy.

― Tak, ale zawsze w pobliżu będzie ktoś od nas. Za każdym razem, kiedy będziecie chcieli gdzieś wyjść, musicie zadzwonić do mnie, ja Wam kogoś przydzielę. ― pokiwałam głową. ― Starajcie się nie zawierać nowych znajomości, pamiętajcie, że to chodzi o Wasze bezpieczeństwo. Nie można ryzykować, że ten wariat Was znajdzie.

Kiedy policjant wyszedł, ja poszłam pod prysznic. Nie zajęło mi to długo, gdy wyszłam spod prysznica, ubrałam na siebie krótkie, dresowe spodenki i koszulkę swojego chłopaka. Chciałam mu dać znać, że już byliśmy na miejscu, ale nie mogłam. Poszłam do kuchni, Ethan robił nam jedzenie, a James poszedł się rozpakować. Usiadłam przy wyspie kuchennej i przyglądałam się brunetowi, on to wyłapał i uśmiechnął się do mnie szeroko.

― Cieszę się, że znów razem mieszkamy. ― powiedział. ― Od jakiegoś czasu nie mieliśmy dobrego kontaktu, bałem się, że nasza przyjaźń upadnie. ― złapałam go za rękę.

― Nie pozwoliłabym na to. Kocham Cię Ethan, jesteś dla mnie, jak drugi braciszek, kochanek, ojciec i mąż. ― zaczął się głośno śmiać. ― Kiedy to wszystko minie, wszystko wróci do normy. ― pod nos podsunął mi tosty.

― Nic już nie wróci do normy. ― mruknął. ― To, co Ciebie spotkało, na zawsze zostawi ślad w psychice. ― westchnęłam, ale nie mogłam się z nim nie zgodzić.

########

Przeaszam za błędy, nie sprawdzałam tego rozdziału 🙈
Możecie mi wytykać błędy ❤️
Miłego dzionkaaa 💋

IZZY WHITEWhere stories live. Discover now