2

5.9K 136 106
                                    

Jak się poznaliście?

Kai
Jechałaś właśnie autem, kiedy zadzwonił twój telefon. Zaczęłaś go szukać i nie za bardzo zwracałaś uwagę na drogę. Zanim go znalazłaś przestał dzwonić, wzięłaś go i bardziej skupiłaś się dokąd jedziesz.  Chciałaś oddzwonić, ale przed sobą zobaczyłaś chłopaka, który idzie po pasach. Spanikowałaś i szybko zatrzymałaś samochód. Inne auta za tobą zaczęły trąbić, ale nie zwracałaś na to uwagi, za bardzo się bałaś, że nie wychamowałaś na czas. Wybiegłaś na ulicę i podeszłaś do tego chłopaka.

-Nic ci nie jest? Tak bardzo cie przepraszam! Nie zauważyłam cie, tak mi przykro! Wszystko w porządku? Nic cie nie boli? - zasypałaś go pytaniami.

-Ej, spokojnie. - uśmiechnął się. - Nic mi nie jest. Nie uderzyłaś mnie, nic się nie stało.

-Stało! Powinnam, wracać uwagę dokąd jadę, przepraszam.

-Spoko, nic mi nie jest. A tak w ogóle jestem Kai. - podał ci dłoń. Dopiero teraz się mu przyjrzałaś. Miał brązowe włosy postawione na żel i brązowe oczy. Zauważyłaś, że był bardzo przystojny.

-T/I. Jeszcze raz bardzo przepraszam.

-Mogę o tym zapomnieć jeśli dasz się zaprosić na kawę. Co Ty na to?

Uśmiechnęłaś się.

-Zgoda.

Cole
Idziesz właśnie z przyjaciółka na siłownię. Nie chciałaś, ale I/T/P cie zmusiła.

-Nie chce tam iść. Wracajmy. - zaczęłaś już któryś raz dzisiaj marudzić, że ci się nie chce.

-Idziemy i koniec. Muszę zacząć ćwiczyć, a ty będziesz tam że mną, bo samej mi się nie chce.

Jęknełaś i weszłyście do środka. Zapłaciłyście i poszłyście się przebrać w sportowe ciuchy.

Po chwili stałyście już na sali. Twoja przyjaciółka od razu poszła gdzieś trenować, a ty się rozglądałaś. Stwierdziłaś, że spróbujesz swoich sił na bieżni.

Podeszłaś do niej. Było tam dużo guzików i nie wiedziałaś, który trzeba wcisnąć. Stanęłaś na niej i zaczęłaś coś klikać. Grunt pod twoimi nogami zaczął się szybko ruszać, nie spodziewając się tego, straciłaś równowagę i upadłaś.

Czarnowłosy chłopak podszedł do ciebie i pomógł ci wstać. Było ci strasznie wstyd.

-Pierwszy raz na bieżni? - popatrzył na ciebie z robawieniem. Przewróciłaś oczami. - Może ci pomóc?

Kiwnęłaś głową i jeszcze raz na niej stanęłaś. Podszedł do ciebie i odpowiednio ją ustawił.

-Teraz powinno być dobrze. Jestem Cole.

-T/I. Dzięki.

Przegadaliście resztę twojego pobytu na siłowni, a na koniec wymieniliście się numerami telefonów.

Jay
Wracałaś do domu że swojej uczelni. Skręciłaś w uliczkę, kiedy ktoś cie złapał za ramię. Szybko się odwróciłaś i odskoczyłaś do tyłu.

Przed tobą stał wysoki chłopak. Trzymał w ręce twój telefon. Nawet nie zauważyłaś, że go nie masz.

-Przepraszam, nie chciałem cie wystraszyć. Upuściłaś to.

-Dziękuję. Nic się nie stało. - sięgnęłaś po swoją własność, ale on odsunął rękę. Zmarszczyłaś brwi.

-Jestem Jay, a ty...? - uśmiechnął się.

-Każdą dziewczynę tak zaczepiasz na ulicy?

-Nie każdą tylko ciebie. No to jak masz na imię? - zaczął coś robić w twoim telefonie. - Jakie masz hasło?

-Nie powiem ci. - zaśmiałaś się. - A teraz mi go oddaj. - wystawiłaś rękę.

Wystawił ci go przed twarz, ale dalej nie oddał.

-Jak wpiszesz hasło to oddam.

Przewróciłaś oczmi, ale go odblokowałaś. Jay coś zrobił i ci go w końcu dał.

-To jak się w końcu nazywasz?

Westchnęłaś.

-T/I.

-W takim razie zadzwoń T/I. - pomachał ci i odszedł.

Nie wiedziałaś o co mu chodziło dopóki nie spojrzałaś w telefon. Wpisał ci tam swój numer.

Lloyd
Jesteś w klubie ze swoimi przyjaciółmi. Świętujecie urodziny jednego z nich. Świetnie się bawisz chociaż wypiłaś nie całego, jednego drinka. Za to inni byli już nieźle pijani. Postanowiłaś pójść się czegoś napić, bo się zmęczyłaś ciągłym tańczeniem.

Podeszłaś do baru i zamówiłaś napój. Usiadłaś na stołku i zaczęłaś się rozglądać. Obok dwa krzesła dalej siedział jakiś blondyn, był oparty o ladę i coś pił. Wyglądał na znudzonego.

-Aż tak się tu nudzisz? -zapytałaś go.

Odwrócił się w twoją stronę. Uniosłaś do góry brwi.

-Przyszedłem tu z przyjaciółmi. Oni poszli się bawić, a mi jakoś nie za bardzo się chce. - wzruszył ramionami.

Przesiadłaś się bliżej niego. Stwierdziłaś, że przyda ci się krótki odpoczynek. Przegadaliście cały wieczór. Pożegnałaś się z nim dopiero wtedy, gdy ci co zostali w miarę trzeźwi z twoich znajomych, przyszli i powiedzieli, że się zbieramy.

Byłaś już przy wyjściu, kiedy ktoś cię zatrzymał. Odwróciłaś się, a przed tobą stał Lloyd. Dał ci do ręki kartkę, uśmiechnął się i odszedł.

Spojrzałaś na to co na niej było. Był tam rząd cyferek. Dał ci swój numer.

Zane
Byłaś w sklepie po jedzenie do domu. Dzisiaj ty robiłaś zakupy. Poszłaś właśnie szukać ciastek. Znalazłaś je, ale były na najwyższej półce. Nie byłaś za wysoka, więc twoje starania nic nie dały.

Zobaczyłaś rękę, która sięga nad twoją głową i ściąga dwie paczki. Odwróciłaś się do tyłu. Przed tobą stał białowłosy chłopak. Uśmiechnął się do ciebie i podał ci jedne opakowanie.

-Dziękuję. Sama bym nie dosięgła.

-Proszę. Jestem Zane.

-T/I.

Na drugi dzień spotkałaś go jeszcze raz w parku, kiedy poszłaś po spacerować. Siedział na jednej z ławek i czytał książkę. Dosiadłaś się do niego i zaczęliście rozmowę.

Preferencje/Scenariusze NinjagoWhere stories live. Discover now