Four cookies

448 46 11
                                    

Po domu rozniósł się głośny pisk, który swoje źródło miał w pokoju Lanca McClaina. Chłopak turlał się po łóżku, przyciskając do piersi telefon z szerokim uśmiechem na twarzy. Leżąc na plecach, znów spojrzał na wiadomość, którą dostał pięć minut temu. Jeszcze bardziej się uśmiechnął, czytając kolejny raz wiadomość o treści: „Cześć, tu chłopak z cukierni". Podniósł się gwałtownie do siadu i przystąpił do odpisywania.

Ja:
Cześć bezimienny :*

Ja:
Może zdradzisz mi jednak swoje imię? Chyba że mam przez resztę życia zwracać się do Ciebie „bezimienny"?

Nieznany numer:
Co dostanę za to?

Ja:
W takim razie Mullet jak tam u Ciebie?

Mullet <3:
Czy ty właśnie nazwałeś mnie „mullet"?

Ja:
No tak, skoro nie znam twojego imienia,
to tak będę się do ciebie zwracać :p

Mullet<3:
Keith

Ja:
I widzisz? Nie było to trudne :D

Keith, aka Mullet<3:
Zamknij się

Drzwi do pokoju chłopaka otworzyły się, jednak on nie zwrócił na to uwagi, dopóki nie usłyszał głośnego chrząknięcia. Uniósł wzrok znad telefonu, by zobaczyć stojącą nad nim Veronicę. Podniósł brwi w zapytaniu.

- Co to były za krzyki? - zapytała, wykrzywiając usta w podstępny uśmiech. Lance od razu skrzywił się jednak czerwone plamy, które wstąpiły na jego policzki, wszystko zdradzały. Znał swoją siostrę i wiedział, że nie da mu spokoju.

- Ah to nic takiego - odpowiedział wymijająco, wyłączając telefon. Podniósł się do pozycji siedzącej i położył telefon koło swojej nogi. - Czegoś konkretnego chcesz?

Dziewczyna zmrużyła na niego powieki.

- Dobrze wiesz, że nie ukryjesz przede mną prawdy - powiedziała, siadając jednocześnie koło niego na materacu. - No więc? Z kim tak zażarcie pisałeś, że nawet nie zauważyłeś, jak twoja ukochana siostrzyczka wchodzi do pokoju?

Chłopak westchnął. Wiedział, że przegrał.

- Ma na imię Keith - zaczął. Spuścił wzrok na swoje dłonie, nie mogąc ukryć uśmiechu. - Poznałem go w tej pobliskiej cukierni i...

I popłynął. Zaczął opowiadać o tym, jak pierwszy raz go spotkał. Gdy przez okno zobaczył go obsługującego klientów. Jak wszedł do cukierni bez pieniędzy tylko po to, by z nim porozmawiać. Jak podczas deszczowego dnia udało mu się z nim wymienić parę słów i dać numer telefonu. Kiedy tamten do niego napisał. Opowiadał jej o nim całym, o jego cudownych fioletowych oczach, hebanowych włosach, które określił jako „mullet", drobnej bliźnie na prawym policzku. O tym, jak na początku zauważył, że tamten jest od niego niższy. Veronica słuchała tego z uśmiechem na ustach.

- No Lance, wpadłeś po uszy - od razu powiedziała po długiej wypowiedzi niebieskookiego. Tamten z czułym uśmiechem pokiwał głową, dodając:

- Wpadłem cały, ponad uszy.

** •̩̩͙✩•̩̩͙ * ˚ ˚ * •̩̩͙✩•̩̩͙ *˚*.・。.・゜✭・

Dzień dobry kochani!

Nowy dzień, nowy rozdział! Czy ktoś tu się cieszy? :3 Wyczekujcie dziś jeszcze jednego, może dwóch... Albo trzech... ;P. Przyznaje, uwielbiam, gdy rozdziały często wlatują, a z racji, że to moja pierwsza opublikowana książka postanowiłam szybko ją dać. No i jest zakończona, więc nie muszę pisać czegoś na szybko. Pamiętajcie, że gdy dostrzeżecie jakiś błąd to możecie o tym mnie poinformować w komentarzach! I mam nadzieję, że Chocolate chip cookies się wam podoba. Pozdrawiam!

~Lamorożec

Chocolate chip cookies || KlanceOnde histórias criam vida. Descubra agora