Five cookies

453 47 10
                                    


Kolejny raz chłopak stał za ladą i znudzonym spojrzeniem wpatrywał się w drzwi wejściowe. Choć cukiernia była ulokowana w dość ruchliwym miejscu to, jednak w ciągu dnia było mało osób. Zdecydowanie więcej klientów przybywało w godzinach popołudniowych, przez co Keith pracował na złamanie karku. Spojrzał na telefon leżący koło jego ręki i zaczął bić się z myślami. W końcu po ciężkich rozmyślaniach postanowił napisać.

Ja:
Cześć Lance

Wyłączył telefon i odłożył go na miejsce. Westchnął cicho pod nosem, jednak natychmiastowo się ożywił, gdy usłyszał dzwonek oznajmujący przyjście klienta. Przywitał się i zapytał, w czym może pomóc. Starsza pani od razu wiedziała, co chce, przez co chłopak był jej wdzięczny. Podczas pakowania ciasta jego telefon zaczął oznajmiać o nowej wiadomości, a raczej o nowych wiadomościach. Co chwilę słychać było pikanie, które zaczęło denerwować czarnowłosego. Przepraszającym spojrzeniem zaszczycił staruszkę. Ona zaśmiała się.

— Chyba tej osobie musi na tobie zależeć, skoro tak namiętnie do ciebie pisze, co? — zapytała, nie ukrywając, że ta sytuacja bawiła ją.

Chłopak westchnął, wręczając kobiecie pakunek.

— Nie wiem, możliwe — odpowiedział. Kolejne dźwięki rozniosły się po pomieszczeniu. Fioletowooki zmarszczył brwi. — Uh, irytujący...

Znów usłyszał śmiech kobiety.

— Oh kochanie, ten chłopak jest taki uroczy — staruszka wytarła drobne łezki, które zebrały się w jej kącikach oczu.

—Nie wiem, czy to urocze, że zaczął mi spamić przez to, że napisałem głupie „hej"... Chwila, skąd pani wie, że to chłopak? — zdziwiony uniósł brwi.

— Mam po prostu dar — mrugnęła do niego. Z uśmiechem na ustach wręczyła mu pieniądze, by potem złapać za pakunek z ciastem. Przed wyjściem odwróciła się do niego. — Życzę ci z nim powodzenia!

Ja:
Hej Lance

Irytujący Lance:
kEiTH

Irytujący Lance:
nAPISAŁEŚ PIERWsZY!

Irytujący Lance:
Cześć!

Irytujący Lance:
Jak tam u Ciebie?

Irytujący Lance:
Jesteś w cukierni?

Irytujący Lance:
Halo?

Irytujący Lance:
Jesteś?

Irytujący Lance:
HALOOOOO

Irytujący Lance:
Ignorujesz mnie? :<

Irytujący Lance:
I teraz mi smutno :<

Irytujący Lance:
..........
Irytujący Lance:
................................

Irytujący Lance:
kEItH!!

Irytujący Lance:
mULLLEEEETTT!!!!!

Ja:
Cholera Lance!

Ja:
Nie przyszło ci do głowy, że jestem w pracy i nie mogę pisać??!!

Ja:
I mówiłem, przestań nazywać mnie mullet!

Irytujący Lance:
Pisałeś*

Irytujący Lance:
No przepraszam :<

Irytujący Lance:
Gdy zdałem sobie sprawę to było za późno :<

Ja:
Uh! Następnym razem zastanów się bardziej
przed tym jak zaśmiecisz czyjąś skrzynkę...

Irytujący Lance:
Dobrze :3

Kolejny dzwonek zasygnalizował przybycie klienta. Keith uniósł wzrok na drzwi, otwierając jednocześnie usta, by się przywitać, jednak widząc, kto przekroczył próg, tylko westchnął. Obserwował, jak niebieskooki z tym swoim zawadiackim uśmiechem zbliżał się do niego.

— Cześć Keith — powiedział radośnie szatyn. Jego brązowe włosy jak zawsze były w idealnym nieładzie, a skóra gładka i bez żadnych skaz. W dodatku niebieskie oczy błyszczały jasno, śmiejąc się. Na policzki czarnowłosego wstąpiły rumieńce po tym, jak zdał sobie sprawę, o czym myślał.

— Czego chcesz Lance? Znowu ciastka? — zapytał starszy, dobrze pamiętając, co tak bardzo upodobał sobie Latynos.

— Ah, jak ty mnie dobrze znasz — złapał się teatralnie za serce, pokazując, jak bardzo mu było miło na to, że chłopak zapamiętał jego ulubiony słodycz. Z radością obserwował, jak tamten pakuje do torebki sześć ciasteczek z kawałkami czekolady. Podziękował, gdy do jego rąk trafiły pyszności. Położył na blacie pieniądze i wyjął ciastko, by praktycznie od razu całe je pochłonąć. Mruknął z przyjemności na smak wspaniałej czekolady i kruchości. Oblizał wargi z okruszków. — Jak zawsze pyszne.

Keith przewrócił oczami, ale nie komentował zachowania młodszego. Wolał po prostu obserwować, jak tamten zjadał raz po raz ciastka i jak delektował się nimi. Chłopak musiał jednak wyczuć jego spojrzenie, ponieważ przestał jeść i posłał mu szeroki uśmiech. Czarnowłosy chcąc zamaskować swoje zawstydzenie, prychnął tylko na niego.

— Chcesz ze mną gdzieś wyjść? — zapytał nagle Lance, przyglądając się fioletowym tęczówkom.

—Wyjść? Gdzie? — odpowiedział zdziwiony, się prostując.

— Do kina, restauracji, parku, gdziekolwiek chcesz — wyjaśnił, coraz szerzej się uśmiechając. — Wiesz, taka randka.

Twarz czarnowłosego od razu stała się szkarłatna po usłyszeniu ostatniego słowa.

— R-Randka? — zapytał jeszcze raz, by się upewnić czy przypadkiem się nie przesłyszał. Gdy dostał w odpowiedzi kiwnięcie głową, wiedział, że jednak się nie przesłyszał. — Ty... Zapraszasz mnie na randkę?

Uśmiech Lanca stał się słabszy, a on sam nerwowo się zaśmiał. Powoli pokiwał głową.
— Taak, dokładnie — powiedział nerwowo. Chłopak zdawał sobie sprawę, że Keith mógł tak zareagować, jednak nie sądził, że on sam stanie się nerwowy. Wolał, więc pospiesznie dodać: — Ale wiesz, jeśli nie chcesz, by to była randka to nic się nie stało. Równie dobrze może być to spotkanie znajomych, no nie?

Czarnowłosy spuścił głowę, by włosy mogły przysłonić jego rumieńce. Jednak zdawał sobie sprawę, że nie ważne jak bardzo by się starał, one i tak były mocno widoczne.
— Ja... Zastanowię się, dobrze? — zapytał niepewnie. Rzucił krótkie spojrzenie chłopakowi, by zobaczyć, że uśmiech na jego twarzy starł się jeszcze bardziej. Przeniósł spojrzenie na swoją komórkę leżącą trochę dalej od jego dłoni. — Dam ci odpowiedź do... osiemnastej, dobrze?

Latynos pokiwał słabo głową, wciąż sztucznie się uśmiechając.

— Pewnie — odpowiedział cicho. Pochylił się powoli nad ladą, jednak w połowie drogi się zatrzymał. Pokręcił niezauważalnie głową. Keith obserwował, jak niebieskooki odsunął się zdecydowanie szybciej, niż gdy się pochylał. Podążył za nim wzrokiem, gdy tamten odwrócił się i bez słowa opuścił cukiernie. Ciemnowłosy nadal czuł ciepło na policzku spowodowane oddechem Lanca, który miał zamiar go... pocałować? Fioletowooki najszybciej jak mógł, pochwycił telefon, by napisać do Shiro o tym, by spotkali się dziś, jak najszybciej, przed osiemnastą. Zdecydowanie PRZED.

** •̩̩͙✩•̩̩͙ * ˚ ˚ * •̩̩͙✩•̩̩͙ *˚*.・。.・゜✭・

Witam!

To dotąd najdłuższy rozdział, haha. Wybaczcie, że nie było go wcześniej, byłam zajęta robieniem tortu :< Mam nadzieję, że wam się podoba!

~Lamorożec 

Chocolate chip cookies || KlanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz