4

1K 95 93
                                    

Przerwa obiadowa już dawno stała się zbawieniem, pozwalającym na odstresowanie w gronie znajomych. Chłopaki z drużyny obrzucali się docinkami i podkradali sobie wzajemnie chipsy czy ciastka. John słuchał ich rozmowy dość wybiórczo, skupiony na nabytej w szkolnym sklepiku drożdżówce. Lubił słodycze i nic nie mógł na to poradzić, choć jako sportowcy, całym stolikiem powinni się ograniczać. Jednak w poniedziałki atmosfera była na tyle luźna po weekendzie, że nikt nie przejmował się takimi drobiazgami. Zwłaszcza, że trening zaplanowany był dopiero na kolejny dzień.

Przez stołówkę przewijały się masy ludzi, panował przyjazny gwar i ogólne poruszenie. Wiele osób ekscytowało się nadchodzącym meczem koszykówki czy footballu, dziewczyny rzucały sportowym stolikom bardziej lub mniej ukradkowe spojrzenia, cheerleaderki żywo plotkowały, przyciągając spojrzenia znacznej części męskiego grona obecnego na obiedzie. Stołówka żyła, jak zwykle. Godzina przerwy obiadowej była czymś, co mimo ogólnego hałasu, Watson naprawdę lubił.

Zobaczył odchodzącą od lady Mary, która od razu skierowała się w stronę ich stolika. Wieczorem dostał od dziewczyny wiadomość, że wrócili z wycieczki wcześniej, niż oryginalnie zostało to zaplanowane. Morstan pojawiła się obok już po chwili, wieszając się na ramieniu swojego chłopaka i przy okazji odstawiając tackę z jedzeniem na blat. Pocałowała blondyna w policzek, a jasne włosy zafalowały w powietrzu.

- Cześć skarbie. Dobrze się bawiłeś beze mnie? - uśmiechnęła się uroczo.

- Stęskniłem się za tobą - odparł, również cmokając ją w policzek.

Uwadze reszty chłopaków naturalnie nie umknęło pojawienie się Mary przy stole, a po chwili rozległy się przyjacielskie gwizdy i odgłos uuu, gdy dziewczyna zajęła miejsce na kolanach Watsona, zarzucając ręce na szyję blondyna. Nie było to nic nowego, Mary spędzała przy stoliku koszykarzy praktycznie każdy obiad. John ponownie połowicznie się wyłączył, obserwując przechodzących, roześmianych ludzi. Jego uwagę przykuła dopiero wypowiedź Mitchella.

- Ale ta mała Hooper, wiecie, przyjaciółka Sally, ta to jest niezła. Może nadeszła pora zainteresować się pierwszakami? - wyszczerzył się, dziwacznie poruszając brwiami - Co powiesz, Johnny? Tańczyliście jak szaleni.

- Tańczyłeś z pierwszaczką? Która to? - do rozmowy włączyła się Morstan, jednak mimo klimatu wypowiedzi, nie wydawała się zmartwiona. Wiedziała, że Watson jest tylko jej.

- Dajcie jej spokój - westchnął blondyn.

- Tak od razu? Skoro nasz Benny już zarzucił pomysł, to może ja się z nią spróbuję? Wygląda na myszkę, ale na imprezie... Stary, żałuję, że mała nie dała się upić - autorem tego jakże inteligentnego stwierdzenia był Ashton, pełniący w drużynie funkcję zastępcy kapitana.

Watson nie tyle się zasępił, co raczej zniesmaczył. Przy tym miał przykrą świadomość, że jeśli czegoś nie zrobi, Molly będzie miała w najbliższym czasie kłopoty. O ile Donovan czy w ogóle cheerleaderki przyzwyczaiły się do podobnych zagrywek, jak zresztą większość dziewczyn mających częstszą styczność ze sportowcami, tak o Hooper blondyn autentycznie się martwił. I tak była nieśmiała. Nie chciał, żeby jeszcze bardziej zamknęła się w sobie przez jakieś obleśne, seksistowskie docinki chłopaków z drużyny. Niby w większości maturzyści, a i tak banda głąbów.

- Molly jest zajęta - wypalił, dopiero po chwili orientując się, w co się wkopał.

- Ta? - Ash zmarszczył czoło w zastanowieniu - Sally nie wspominała. W takim razie, przyjacielu, albo zmyślasz, albo znasz ją lepiej, niż przypuszczałem.

- Daj spokój, spotkałem ją pierwszy raz w czwartek na warsztatach z chemii - zmierzył Ashtona ostrzegawczym spojrzeniem, a Mary jedynie cicho zachichotała.

Roommates || TeenlockDonde viven las historias. Descúbrelo ahora