Rozdział 20

57 4 2
                                    

     Ameryka to piękny kontynent. Piękny kraj. Wszystko tu jest piękne.
Nie było większych problemów z wydostaniem się z Polski. Wszystko poszło gładko. Tu nikt nas nie będzie szukać. Będziemy wieść sielskie życie, zarabiać pieniądze za nicnierobienie, a może zajmiemy się jakimś nowym biznesem? Burdel? Handel bronią? Ciekawe mam pomysły, naprawdę.
2 miesiące później
Kolega Jewgieniej tęskni za mną, dzwoni praktycznie co trzy dni. Mówi, jak wygląda sytuacja na miejscu. Policjant został uznany za zmarłego. Zwłok nie znaleziono, nie znaleziono żadnego punktu zaczepienia. Podobno pisało coś o młodej dziewczynie, do której się wybrał, ale nie wiedzą, kim ona jest.
Myślę o niej. Ciągle. Zabiłam jej ojca. Nie bezpośrednio, ale zabiłam. Została sama,z głupią matką i gównianą siostrą. Ojciec był kimś. To nie był głupi, zwykły człowiek. Żałuję tego, co się stało. Może napiszę jej SMSa, że jej współczuję? Że mi przykro? Nie, to bez sensu.
     Wygrzewamy się oboje na słoneczku, w pięknym zaciszu. Pogoda jest tu niesamowita. Rzadko pada deszcz. Jewgieniej dawno nie dzwonił. Może zobaczył ile zapłacił za te rozmowy. Mógłby przysłać jakąś pocztówkę.
Podchodzi do nas dwóch mężczyzn, zagadują po angielsku.
- Pani Maria Newilska?
- Tak, a o co chodzi?
- Policja.
Mateusz momentalnie się podnosi, ja biorę głęboki oddech, bo nie wiem co mnie czeka.
- Słucham?- próbuję zachować się naturalnie.
-Zna Pani Damiana Łukaszewskiego?
- Tak, to mój znajomy.
- Bardzo nam przykro. Dotarła do nas wiadomość , że Pan Damian   zginął w Polsce podczas strzelaniny w Warszawie. Polska policja znalazła to, prawdopodobnie chciał to pani dać- wyciąga wmoim kierunku rękę, w której trzyma wisiorek. Znam go. Było tam nasze zdjęcie.- Jeszcze raz bardzo nam przykro. Państwo wiedzieli coś o jego niezgodnych z prawem zachowaniach?
- Nie...
- To wszystko, dziękujemy.
Nie wierzę. On nie mógł zginąć. Otwieram ten cholerny wisiorek. W środku znajduję nasze zdjęcie, a pod nim karteczkę.
Sasza nie żyje.
To dlatego Jewgieniej nie odzywał się tyle czasu. Śmierć dotknęła jednego z jego ludzi. A właściwie dwoje. Próbuję się do niego dodzwonić. Nie odbiera. Po chwili dostaje tylko SMSa: nie teraz. Odpisuje mu, że już wiem. Cholera. Nie tak to miało wyglądać! Wszystko jest do dupy! Nawet mój brat nie może mnie uspokoić. Nie da się mnie uspokoić.
- Wracamy do Polski.
- Słucham?!
- Musimy ogarnąć tej Majdan. Poza tym, trzeba znaleźć jego grób. Nie chcesz, polecę sama!
- Przestań! Lecę przecież, uparciuchu.
Na niego zawsze mogę liczyć.
***
     Jewgieniej był smutny. Saszy nie zastąpi nikt. Muszę teraz więcej z nim przebywać, żeby ogarnął się w tej sytuacji.
Podjeżdżamy pod cmentarz. Ciężko będzie znaleźć to miejsce, ale dam radę. Szukam świeżych grobów. Swoją drogą, dawno nie byłam na żadnym cmentarzu. Nawet u rodziców. Nie chodziliśmy tam.
Jest. Imię,nazwisko, data urodzenia, data śmierci. Taki młody, taki ambitny, taki... Piękny. Tak, piękny. Sprawy zaszły za daleko.
     Widzę w drzewach postać. Wiem, że będzie nade mną czuwać. On naprawdę jest dobry. Będziemy mogli dalej działać razem. Kocham go.
***
Dziękuję za gwiazdki i odsłony!

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 23, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Młoda gangsterkaWhere stories live. Discover now