Rozdział 1.

31 3 0
                                    

Dochodzi godzina 7:00, na dworze pada deszcz, Jola wstaje tak, aby nie obudzić śpiącego obok niej męża, zakłada na koszulę nocną szlafrok i schodzi po cichu na dół.  Robi sobie kawę i jakieś marne szybkie śniadanie, jak co rano, poczym je zostawia na stole i zaczyna szykować się do pracy, bierze prysznic, zakłada swój ulubiony granatowy garnitur, maluje się i układa swoje blond włosy, w artystyczny elegancki nieład. Szykowanie się zajęło jej dłuższą chwilę, wraca do kuchni, w pośpiechu je przygotowane wcześniej śniadanie i pije już zimną kawę, przeglądając w tym samym czasie również dokumenty. Chwila nie uwagi wystarcza, żeby wylać kawę na najważniejszy dokument dzisiejszej rozprawy.
- Cholera jasna! - krzyczy, budząc tym swojego męża Andrzeja.
Jola próbuje ogarnąć zalany dokument, ale nic z tego, plama po kawie sprawiła, że kartka stała sie brudna i nieczytelna.
- Kochanie! Wszystko w porządku? Czemu tak krzyczysz z samego rana - pyta zaspany Andrzej, który właśnie się obudził i zszedł na dół do żony.
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku! - powiedziała zdenerwowana. - To znaczy, nie! Wylałam kawę na ważny dokument, a mam za dwie godziny rozprawę! - odpowiedziała, pakując wszystkie dokumenty do jednej teczki - Muszę już iść bo jestem spóźniona. Będę wieczorem, pa. *skwitowała i wyszła*
- Dobrze kochanie. Pa -odpowiedział jej Andrzej, zamykając po niej drzwi wejściowe i zabrał się za sprzątanie, a Jola wsiadła do samochodu i odjechała.

*Tymczasem w samochodzie*
Deszcz leje niemiłosiernie, że na dworze prawie nic nie widać, na ulicach Warszawy jak zwykle o tej samej porze jest korek, Jola zatrzymuje się i pierwsze co to dzwoni do swojej nowej asystentki, która dla niej pracuje dopiero niecały miesiąc.
- Halo?!! Dagmara?!!
- Tak, proszę Pani? - odpowiada ze stoickim spokojem w głosie.
- Słuchaj! Masz mi ponownie wydrukować dokument, ten o który cię prosiłam tydzień temu! Pamiętasz?
- Tak.., ale...
- Ale? Żadnego ale! To ma być na już - Powiedziała stanowczo i rozłączyła się.
Jola ponownie rusza. Kilka minut po ósmej kobieta jest już na parkingu przed kancelarią, w której pracuje, wysiada z samochodu nadal lekko poirytowana całą sytuacją z kawą, rozkłada parasolkę, zamyka samochód i kieruję się w stronę budynku, na korytarzu kancelarii spotyka swoją najlepszą koleżankę z pracy Kasię. Jola widząc znajomą, trochę się uspokaja.
- Cześć Kasiu! Jak tam wczorajszy wieczór? Udała się Twoja randka z Tomkiem? 
- Cześć Jolu! A daj spokój, nic nie poszło po mojej myśli, myślałam, że to ten właściwy facet, ale chyba się pomyliłam... Rozumiesz, że on nie odróżnia Mozarta od Beethovena? Jak ja mam być z takim facetem?! - zapytała z oburzeniem - Czy naprawdę tak trudno znaleźć mężczyznę, który słucha muzyki
poważnej... - westchnęła Kasia.
- Och, Kasiu... Chyba trochę przesadzasz... Nie możesz dyskwalifikować faceta tylko dlatego, że nie słucha muzyki poważnej. Każdy ma prawo słuchać tego czego chce. Daj mu szansę. Ostatnio mówiłaś,
że to ten jedyny i jedna wada ma przekreślić wasz związek?
- ... Ale to takie trudne! - Muszę to przemyśleć... Dziękuję Ci za dobre rady, gdzie ja znajdę drugą taką koleżankę jak Ty. - uśmiechnęła się do Joli i wróciła do swoich obowiązków. Jola w międzyczasie dotarła do swojego biura, usiadła przy biurku, na którym leżał już wydrukowany dokument, o który prosiła Dagmarę, włożyła go do teczki, a zalany kawą wrzuciła do niszczarki. Przeglądając resztę, która leżała, nagle  natrafiła na wniosek swoich klientów, ze zdjęciem dziecka.
- Czy to ona?! Ja chyba śnię... A myślałam, że już nigdy nie będę musiała wracać do
największego błędu mojego życia... - pomyślała Jola, trzymając w ręku nadal wniosek o adopcje dziecka... jej dziecka, które porzuciła, gdy miało dwa lata, miała nadzieję, że już nigdy nie będzie musiała do tego wracać... Dziewczynka miała trafić do nowej rodziny, do obcych dla niej ludzi... Jola już dawno zrozumiała, że popełniła ogromny błąd, ale nie wiedziała wcześniej co ma zrobić, teraz już za późno żeby odzyskać swoje dziecko... swoją córkę. - przynajmniej tak myślała w pierwszej chwili, odłożyła wniosek i wyszła z biura bo za chwilę miała rozpocząć się rozprawa rozwodowa, pisząc w biegu sms'a do swojej siostry Ewy.

SMS: "Ewa, mysimy pogadać! Zadzwonię do Ciebie zaraz po rozprawie, około południa! Jolka."

CDN.

***
Cześć kochani, koniecznie dajcie znać jak wam się podoba opowiadanie! 😊 / K&A

SekretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz