Historia 21

16 2 0
                                    

Historię opowiedział: @Superowyboy12

2007 roku dosyć poważnie zachorowałem, z dnia na dzień przestałem chodzić (widzę nogi, wiem, że je mam, ale nie mogę nimi ruszyć) i niestety wymagałem długiej hospitalizacji. Bodajże dwa tygodnie po moim trafieniu na oddział, z OIOMu (ja leżałem na neurologii) przeniesiono "madziobę". Nazywali ją tak wszyscy przebywający na oddziale - była to mała dziewczynka, niewidoma + wodogłowie. Wystarczająco, by sprawiało jej to ból, pomimo, że - z tego co podsłuchałem - była w śpiączce farmakologicznej. W nocy aparatura, do której była podłączona, bez przerwy piszczała. Działo się tak przez ok trzy dni + parę razy dziennie. Czwartej nocy nie mogłem zasnąć. Nie wiedzieć czemu, byłem poddenerwowany. I się zaczęło. W pewnym momencie aparatura zaczęła piszczeć. Do madzioby przylecieli lekarze, którzy ją reanimowali. Cała akcja trwała może 2 - 3h. Przez ten czas lekarze reanimowali ją praktycznie bez przerwy. Leżałem tak zainteresowany akcją, ale w pewnym momencie moją uwagę przykuła zwykła ściana. Lekarzy było bodajże czterech, a na ścianie widniało aż 5 (!) cieni. Był nieruchomy, wyglądał jakby stał na uboczu, za lekarzami, bliżej ściany. Nikt z obecnych w pokoju nie zauważył go. W pewnym momencie reanimacja przestała dawać efekty. Madzioba umarła na oczach lekarzy i moich. Poczułem taki przejmujący smutek. Lekarze odłączyli ją od aparatury i wyszli wypisać akt zgonu. Dobrze myślicie. Cień, który pojawił się w trakcie reanimacji, dalej był na ścianie. Tym razem ewidentnie pochylał się nad zmarłą...

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 13, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

✞︎ 𝚂𝚝𝚛𝚊𝚜𝚣𝚗𝚎 𝙷𝚒𝚜𝚝𝚘𝚛𝚒𝚎 𝙽𝚊 𝙵𝚊𝚔𝚝𝚊𝚌𝚑 ✞︎Where stories live. Discover now