× Rozdział 11 ×

143 23 7
                                    

Bam przez kilka najbliższych dni po pocałunku z Khunem, nie miał z nim żadnego kontaktu. Chłopak był bardzo zaniepokojony i chciał spotkać się z niebieskowłosym, aby wszystko sobie wyjaśnić. Nadal czuł na swoich ustach smak warg przystojnego chłopaka, co sprawiało że czuł ekscytację. Mimo tego, od zawsze twierdził, że nie jest gejem i nadal trwał w tej wierze. Właściwie, to nawet nie zastanawiał się nad swoją orientacją seksualną. Nie chciał zrobić przykrości swojemu przyjacielowi, ale wiedział że prędzej czy później, musiałby mu powiedzieć, że nic do niego nie czuje.

Bam przygotowywał się na najgorsze, nie będąc jeszcze pewnym z jakiego powodu Khun pocałował go. Nagle telefon Bama zaczął dzwonić, była to Rachel. Chłopak po chwili zastanowienia odebrał telefon.
- Ooooo cześć, długo się nie słyszeliśmy czyż nie? - powiedziała chamskim tonem - Masz dzisiaj czas? Chciałabym upublicznić nasz " związek ".

Mimo tego że brązowowłosy nie mógł zobaczyć dziewczyny, bez problemu wyczuł jej cudzysłów.

- Co dokładniej masz na myśli mówiąc że chciałabyś upublicznić nasz "związek"? - zapytał, również zaznaczając wyraźnie cudzysłów.
- Dzisiaj o 19 jest bardzo prestiżowa impreza i to na niej chciałabym to ogłosić, jakby co to jesteś już na liście gości więc po prostu zrób się na bóstwo i poczekaj za mną w swoim domu - powiedziała i rozłączyła się nie dając dojść do słowa chłopakowi. Ten westchnął i wyłączył dyktafon wraz z telefonem po czym odłożył je na stolik.

Około godziny 18:46 pod dom Bama przyjechała Rachel w wypożyczonej limuzynie. Chłopak zakluczył drzwi i wszedł do auta. Siedział jak najdalej od Rachel i tylko spojrzał się na nią przelotnie po czym odwrócił głowę w stronę okna. Dziewczyna miała na sobie tonę makijażu aby zakryć wszystkie swoje niedoskonałości, przez co jego zdaniem wyglądała gorzej niż zwykle.

Bam oglądał uważnie trasę i zauważył, że jechali oni ulicami, których chłopak nigdy wcześniej nie widział. W końcu auto wjechało na podjazd ogromnej willi i zatrzymało się przed drzwiami.

Dziewczyna wyszła z samochodu, a za nią chłopak. Dziewcyzna od razu podeszła do niego i chwyciła go za ramię.
- Narazie trzymaj się blisko mnie - szepnęła mu do ucha i obydwoje poszli w stronę wejścia.

Przed drzwiami stało dwóch szerokich, umięśnionych mężczyzn w zacienionych okularach. Mężczyźni szybko sprawdzili czy parka znajduje się na liście, po czym wpuścili ich do środka. Było tam bardzo dużo ludzi a głośna muzyka dudniła z głównej sali. Rachel od razu po wejściu znalazła swojego znajomego który organizował tę imprezę.

- Rachel! Nie widzieliśmy się chyba z miesiąc - podszedł do niej aby ją przytulić, ale gdy zauważył brązowowłosego, zgromił go wzrokiem i zrezygnował z przytulania.
- Michael! Przecież wiedzieliśmy się przed wczoraj - powiedziała entuzjastycznie dziewczyna uśmiechając się jak zwykle urokliwie. Gdyby Bam nie znał jej prawdziwej natury, dałby się na to nabrać.
- Ach, no tak! Ale ze mnie głuptas, a tak w ogóle, kogo dzisiaj tutaj ze sobą zabrałaś? - zapytał wpatrując się w brazowookiego, jakby oceniając go.

- To jest Bam, mój chłopak - powiedziała mocniej przytulając się do chłopaka.
- Dwudziesty-piąty Bam - przedstawił się wyciągając przed siebie rękę, ale mężczyzna po prostu odwrócił się na pięcie.
- Główna sala jest za drzwiami na końcu korytarza. Ja muszę coś jeszcze załatwić, później jeszcze przyjdę do was - po czym odszedł gdzieś w głąb domu. Rachel pociągnęła Bama za sobą, w stronę głównego pokoju. Gdy tylko chłopak przeszedł przez framugę drzwi, zobaczył ogromną oszkloną na suficie i jednej z ścian salę wypełnioną ogromem ludzi. Jako że było już późno, przez zadaszenie widoczne były gwiazdy co dodawało uroku pomieszczeniu.

Zanim chłopak zdążył się obejrzeć Rachel już nie było u jego boku i teraz został sam w środku ogromnej imprezy. Przy jednej z ścian pomieszczenia stały stoliki po brzegi wypełnione przekąskami i alkoholem. Chłopak po chwili westchnął i stwierdził, że mimo wszystko jest na imprezie i wypadało by się chodź trochę zabawić i wyluzować.
Bam podszedł do stolika z alkoholem i po chwili już upijał się napojem.

×××Cofamy się do momentu chwilę po pocałunku Khuna i Bama

Khun uciekł od chłopaka jak najdalej mógł i gdy się zmęczył podparł plecami ścianę budynku i chwycił się za klatkę piersiową, w miejscu w którym jest serce. Było mu cholernie gorąco, a jego policzku były zaczerwienione. Serce biło bardzo szybko i lekko pocił się.

Już od pewnego czasu czuł dziwne ciepłe uczucie w stosunku do Bama, ale dopiero po pocałunku, był co do tego pewny. Ciepło w sercu które czuł za każdym razem gdy widział chłopaka sprawiało, że wszystkie jego smutki przemijały. Czuł że bez niego, jego życie straciłoby sens i chciał zostać z nim już na zawsze. Chciał aby chłopak był jego.

Mimo wszystko, gdy chłopak uspokoił się trochę bardziej, zrozumiał, że prawdopodobieństwo że Bam czuje do niego to samo jest bardzo niskie. Jego zdaniem, samo to, gdyby chłopak nie byłby hetero było by cudem.

Ochłonął i postanowił odciąć się od niego przez jakiś czas, aby poukładać myśli.

×××Na imprezie u Michaela, po 21 godzinie

Khun siedział przy stoliku, który stał nad basenem w willi Michaela. Nie chciał tam być i miał już wcześniejsze plany, ale nie wypadało odmówić zaproszenia od tak prestiżowej osoby. Mimo wszystko, jako popularny aktor Khun musiał dbać o swoją reputację. Popijał drinka obserwując ludzi dookoła. Po chwili stwierdził, że znudziło go już to zajęcie i poszedł w stronę sali balowej.

Jego podróż przerwał chłopak który wpadł na niego, przez co obydwoje upadli na ziemię. Niebieskowłosy obolały przez upadek miażdżony był przez brązowowłosego leżącego na nim. Od chłopaka było czuć mocny zapach alkoholu.

Khun chwilę próbował wyczołgać się spod niego, ale pozycja w której znajdowali się mężczyźni skutecznie mu to uniemożliwiała. W końcu pijany mężczyzna podparł się na rękach i niebieskowłosy zauważył iż osoba która sprawiła że bolą go plecy to Bam.

Khunowi zrobiło się gorąco i onieśmielił się przez bliskość chłopaka.

- B-Bam? - zapytał zdezorientowany i zauważył, że chłopak również jest czerwony, prawdopodobnie przez alkohol. Chłopak nic nie odpowiedział tylko usiadł na mężczyźnie i spojrzał się na niego trochę oszołomiony.

- Panie Khun?! Co pan tu robi? - zapytał jednocześnie plącząc wyrazy. Niebieskowłosy nic mu nie odpowiedział, tylko wpatrywał się w oczy ukochanego.

- Wie pan jakue tam mają dobre jeezenie? - zapytał Bam po chwili ciszy nachylając się bardziej nad niebieskookim, a ten zarumienił się jeszcze bardziej.

- Bam? Cz-czy możesz ze mnie zejść? Myślę że to nie jest odpowiednia pozycja na pogadanki, a poza tym, ludzie się na nas patrzą - powiedział Khun cicho. Bam wstał chwiejnie, a zaraz po nim niebieskooki.
- Ile wypiłeś? - zapytał podtrzymując brązowowłosego.
- Nje pamiętam - odpowiedział prawie się przewracając.

Khun westchnął i zaczął prowadzić chłopaka w stronę wyjścia. Zatrzymał się z nim na podjeździe i zadzwonił po taksówkę. Auto po chwili przyjechało, a mężczyźni wsiedli do niego.

Khun odprowadził Bama do domu i za pomocą kluczy otworzył drzwi i zaprowadził pijanego chłopaka do jego pokoju. Niebieskooki położył brązowowłosego do łóżka i chwilę jeszcze wpatrywał się w jego łagodną twarz, po czym zostawiając mu leki i wodę na komodzie, po czym wrócił do siebie.

× Maska Uczuć × ¦Khunbam¦ ×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz