W IV części naszej sagi o pseudopatriotach za biorę was na Daleki Wschód, a dokładniej do Kraju Kwitnącej Wiśni, który podobnie, jak Polska ma problem z pseudopatriotyzmem i to od conajmniej początku ery Showa (cesarz Hirohito) Zacznijmy od bliższych nam czasowo przejawów japońskiego pseudopatriotyzmu, ponieważ jest on powodem konfliktu między Japonią, a obiema Koreami (szczególnie Południową). Chodzi mi tu o Flagę Wschodzącego Słońca i o to, że Japońcy jej fanatycznie bronią twierdząc, że nie ma ona charakteru politycznego. Tylko, że tak to nie działa drogie potomy Samurajów... bronić tej flagi przed bólem dupy ze strony reszty Azji (głównie Korei i Chin) to tak jakby Niemcy zgromadzili się pod ambasadą Polski i Izraela, po czym zaczęli bronić wąsacza z Austrii tekstami typu "Adolf nie wiedział o holokauście".
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Co jest z nią nie tak? Już wyjaśniam. Flaga wschodzącego słońca jest jednym z symboli narodowych Japonii od czasów ery Meiji (rządy cesarza Matsuhito) i przez całą tą erę z flagą tą nie było większego problemu po za tym, że Japońska flota pływająca pod tą banderą zachowała się trochę niehonorowo podczas wojny rosyjsko-japońskiej, gdy podobnie jak w Pearl Harbor kilka dekad później zaatakowali wrogą flotę z zaskoczenia. Po śmierci Matsuhito i wstąpieniu na tron kolejno Yoshihito i Hirohito (którzy nie mieli żadnego wpływu na politykę premierów Japonii, no bo monarchia konstytucyjna) zaczęło się robić coraz gorzej. Najpierw Japończycy krwawo stłumili pacyfistyczne powstanie Koreańczyków. Jednak najgorsze zaczęło się w latach 30 XX wieku w związku z jak można się domyśleć niehonorową inwazją coraz bardziej faszyzującej Japonii na i tak pogrążone w wojnie domowej Chiny. W 1937 Japończycy maszerując pod tą banderą dokonali kilku rzezi porównywalnych z Wołyniem. Najbardziej znane z nich to masakra nankińska i poprzedzająca ją masakra w Szanghaju. Wraz z postępem wojny z Japonią było coraz gorzej. W 1941 po dojściu do władzy Hidekiego Tojo, czyli japońskiego Adolfa oprócz ostatecznie wykonanego planu ataku na Pearl Harbor zaczęły pojawiać się również plany zmierzające do ataku biologicznego na Kalifornię, który mógłby się przyczynić do globalnej epidemii Czarnej Śmierci 2.0 (bo użyta miała być dżuma), a badania nad bronią do tej operacji byly prowadzone w Jednostce 731 nazywanej dalekowschodnim Auschwitz. Atak ten w 1945 zyskał kryptonim "Wiśnia kwitnie nocą" i został zaplanowany na 22 września, jednak w Sierpniu tego roku Bolszewicy wbili się w Mandżurię, jak gorący nóż w masło tym samym zmuszając Japońców do anulowania tej operacji, a jakby tego było mało to wtedy jeszcze sprzymierzone ze Stalinem USA zrzuciło na Hiroshimę i Nagasaki dwie atomice. Warto dodać, że podobno (informacja z filmu i książki na podstawie tzw. "Listów z Iwo Jimy) paranoja japońskich pseudopatriotów doprowadziła w końcu do mordowania za poglądy komunistyczne psów (tak, PSÓW), które szczeknęły sobie na przygłupa z Kempeitai (japońskiego Gestapo).
Zatem wyjaśniłem już tą flagę, która według mnie oraz potomków jej ofiar powinna być bardziej nielegalna od hitlerowskiej swastyki i komuszej gwiazdy. Dziękuję i do zobaczenia w kolejnym rozdziale