Harry i Noah za rogiem są na lodach. Udałam się w tym czasie na szybką kawę z Perrie. Jeśli to sprawa, która nie może zaczekać chciałam załatwić to jak najszybciej.
Usiadłam przy jednym z wolnych stoliku na tarasie. Z daleka widziałam wchodzącą Perrie z drugiej strony restauracji, więc jej pomachałam na przywitanie. Kiedy dziewczyna doszła do stolika, przywitała się raz jeszcze całując w policzek.
— Kawa? - pytam i spoglądam na nią. Zdejmuje swoje ciemne okulary i siada po drugiej stronie.
— Espresso i wino. - mówi i zawiesza torebkę na oparciu.
— Wino w południe? - unoszę brew. — Pokłóciłaś się z Alexem?
— Nie, ale po tym co ci powiem... sama będziesz chciała się napić.
— Mam dziecko pod opieką - atakuje ją od razu a ona piorunuje mnie wzrokiem. Wzywa kelnera i składa zamówienie.
— Espresso i dwie lampki białego wytrwanego wina- mówi do kelnera i za chwilę spogląda na mnie,bo widzi, że otwieram usta — Wypijesz pół lampki nic ci się nie stanie. Kawę czy espresso?
— Kawa - mówię z lekkim uśmiechem.
— Okej - zwraca się do kelnera. — Poprosimy dwie lampki tego wina, kawę i espresso.
— Może coś na deser? - pyta kelner.
— Chcesz coś? - pyta Perrie z uniesioną brwią, kiwam przecząco głową. — Nie, dziękujemy.
Chłopak odchodzi. A ja wzdycham. O co może chodzić? Zaczynam się denerwować.
— No dalej, mów bo coraz bardzej się denerwuje. - gryzę się w policzek.
— Zapewne nie widziałaś komentarza Louis'a pod moim zdjęciem? - kiwam przecząco głową. — Tak myślałam. Usunęłam go dość szybko, żeby nikt nie zobaczył, ale zaraz po tym napisałam do niego. - unoszę brew, a w tym czasie kelner przynosi nam nasze napoje. — Napisał coś dwuznacznego. Połączyłam fakty. Ich zerwanie, ten dziwny komentarz. Louis tylko raz odwiedził Noah w szpitalu.
Wywracam oczami. Do czego ona cholera dąży?
— Dużo osób odwiedzało Noah. Sama widziałaś, że był tym zmęczony. Louis to rozumiał, dzwonił do mnie i odwiedził nas potem w domu.
— Jak się zachowywał? - Perrie upiła łyk wina.
— Normalnie. Tak jak zawsze. Dlaczego miałby się inaczej zachowywać?
Blondynka przełyka ślinę. Upiłam łyk kawy. I unoszę brew spoglądając na nią.
— Pezz?
— Okej, dobra - mówi w końcu kładąc ręce na stoliki przed sobą. — Wydaje mi się, że to przez Ciebie Louis zerwał z Eleanor.
— Co? - mrużę oczy. — Co ty pieprzysz?
Perrie wywraca oczami i wyciąga z torebki swój telefon. Kilka coś w nim przez chwilę i podsuwa mi go pod nos. Przełykam ślinę i czytam te wiadomości. Nie ma w nich nic nadzwyczajnego. Ani dziwnego.
— To jeszcze o niczym nie świadczy. - mówię i biorę łyk wina. — Louis jest przyjacielem, dobrym przyjacielem. Dużo mi pomógł i wiem, że mogę na niego zawsze liczyć.
— Mógł się w tobie zakochać. - opiera się o krzesło. — Dla mnie to chore. Nie chciał nic napisać, ale wiem, że w tych wiadomościach jest coś ukryte.
— Perrie - mówię zażenowana. — Chcesz się bawić w detektywa? Nie będę się z nim spotykała i pytała czy się we mnie przypadkiem nie zakochał. Nie mam na to czasu. Ani nie jestem już dzieckiem, żeby bawić się w taki podchody.
![](https://img.wattpad.com/cover/223975200-288-k906987.jpg)
CZYTASZ
WELCOME BACK, ZAYN (4)
FanfictionIV - jeśli nie czytałeś poprzednich części, nie masz po co tu zaglądać :') „Zayn był jak bumerang. Wracał. Bumerangi zawsze wracają, prawda? Ale nie tym razem." Start: 23.05.2020 Koniec: 01.12.2020 ® klaudyyys