1. Piosenkarka

95 4 1
                                    

Leżała na łóżku w swoim pokoju w domu ojca i nasłuchiwała krzątaniny na parterze domu. Była pewna, że to Rosa tłucze garnkami na dole przygotowując śniadanie. Z ociąganiem się umyła i ubrała, jednak poczochranych czarnych włosów nie uczesała - nie lubiła tego. Zeszła na dół i zastał ją spodziewany widok, to właśnie Rosa, jej niania i do tego pokojówka właśnie szykowała śniadanie. Dziewczyna uwielbiała Rosę, zastępowała jej ona matkę, której niewiele obchodziła, za to Rosa właśnie kochała Angeles (czyt. Ancheles) całym sercem.
Kobieta właśnie przekładała naleśnika na talerz, a Angie postanowiła się w końcu przywitać, chociaż rano nigdy tego nie robiła, nie wiadomo czemu, po prostu głos dziewczynka "odzyskiwała" około godzinę po wstaniu.

- Dzień dobry - powiedziała cicho, siadając. Rosa uśmiechnęła się do niej i wesoło odpowiedziała jej tak samo. Była to kobieta trochę przed pięćdziesiątką, ciągle uśmiechnięta, wesoła, kochana, bardzo zaokrąglona i niziutka. Miała jasne włosy przypruszone siwymi kosmykami i piękne, zielonkawe, jasne oczy świecące młodzieńczym, figlarnym blaskiem. Uwielbiała żarty i psikusy, które czasem robiła jej Angeles.

Nałożyła małej Angeles kilka naleśników i położyła przed nią marmoladę, którą dziewczynka uwielbiała. Angie podziękowała Rosie i zajęła się jedzeniem.
Kiedy zjadła dwa pierwsze naleśniki poczuła się dziwnie, jakby czegoś brakowało. Rozejrzała się po pomieszczeniu.

- Roso, taty nie ma? - zapytała. Rosa kiwnęła głową.

- Tak, aniołku. Wyjechał na spotkanie biznesowe, wiesz, że jego praca wymaga. - uśmiechnęła się Rosa i przysiadła obok Angeles również zajadając się naleśnikami.
Nagle do okna zaczęło coś pukać, obie spojrzały w stronę dźwięku. Okazało się, że to sowa z pocztą, Angie poszła jej otworzyć i wrzuciła knuta do woreczka przy nodze ptaka, pogłaskała go i odleciał.

- Przyszło coś ważnego, aniołku? - zapytała Rosa, a dziewczynka kiwnęła głową.

- Tak, "Prorok Codzienny" i mój list z Hogwartu. - podała Rosie "Proroka" a sama zaczęła czytać list. W tym dniu nie obchodziła urodzin, były one trzy tygodnie temu, ale widocznie przez omyłkę list ze szkoły został wysłany na adres jej matki, gdzie akurat dziewczyna w czas urodzin przebywała.

- Gratulacje, aniołku. - zaszczebiotała Rosa. - Trzeba będzie uzgodnić już w Hogwarcie, gdzie te listy mają przychodzić, twoja mama nie jest... Eee..

- Najodpowiedniejszą osobą do tego, wiem haha. W szkole porozmawiam z opiekunem domu - uśmiechnęła się Angie, oszczędzając Rosie szukania odpowiednich słów opisujących jej matkę. Angeles zdawała sobie sprawę z tego, że jest potrzebna Celestynie tylko do wizerunku kochającej matki-artystki. Poza obiektywem, Celestyna zapominała, że ma pod swoją opieką kogoś jeszcze. Na szczęście i Aaron i Rosa czuwali nad dziewczynką i przekazywali jej całą swoją miłość.

- Najpierw, to ty musisz się do jakiegoś dostać, aniołku haha. - uśmiechnęła się Rosa. Kobietę bardzo ciekawiło, gdzie dostanie się jej podopieczna. Sama była w Hufflepuffie, tak jak matka dziewczynki, a jej ojciec w Ravenclawie. Przeczuwała dla małej Angeles Gryffindor - jej "aniołek" był bardzo żywiołowy i psotny, chociaż nie było tego widać od rana nigdy.

- I musimy iść na Pokątną, myślę, że Aaron będzie chciał z tobą tam iść, więc poczekamy do jego powrotu - uśmiechnęła się Rosa. Zebrała naczynia i za pomocą magii umyła je i powkładała w szafki.

- Wiesz, kiedy tata będzie?

- Niestety nie, mówił że ma to trwać od trzech do pięciu dni, więc dokładnie ci nie powiem, aniołku. - Angeles kiwnęła głową, a psotny uśmiech rozjaśnił jej twarzyczkę. Na ten widok uśmiechnęła się też jeszcze szerzej Rosa - uwielbiała patrzeć na uśmiech jej "aniołka".

Jesteś najlepszy! // Percy WeasleyWhere stories live. Discover now