Rozdział 8

129 10 8
                                    

   Zacząłem się wybudzać z snu. Moje oczy powoli się otwierały ale i zamykały ponieważ światło mnie raziło. Kiedy po jakimś czasie przyzwyczaiłem się , zauważyłem że jestem w domu ale nie moim. Znałem to miejsce zbyt dobrze ale przez wybudzenie się przed chwilą mój proces myślenia był spowolniony. Rozglądałem się po pomieszczeniu które mimo dnia było ozdobione minimalistycznie oraz dominowały jasne kolory np:kremowy, biały ,kawowy itd. Jeszcze do tego te boskie łóżko które jest miękkie. Bym jeszcze pospał ale już wiem że nie zasnę... Chwila... ile ja spałem? Jak długo mnie nie było? Co z imprezą i nowymi członkami i co się stało w moim ,,śnie''?! . Spiąłem się cały i złapałem się za głowę za włosy. Muszę jak najszybciej się dowiedzieć co z pracą oraz informacje na temat dziadka ale to potem. 

Wstałem z łóżka i zauważyłem że jestem w piżamie w kaczki... Kto mi to założył.... chwila to od Holandii... miłośnik kaczek... Spale ją. Skierowałem się ku dużego lustra które ukazywało mnie z worami pod oczami i przeklętym ubraniem. Śmieszne jak nawet się wyśpię mam wory pod oczami. Kiedyś gorzej wyglądałem pf. Rozglądałem  w celu odnalezieniu moich ubrań ale ich nie było. Westchnąłem i udałem się w stronę drzwi. Były zamknięte. Zły po całości zacząłem bić w drzwi i krzyczeć.

N- Öffnen te cholerne drzwi!-krzyknąłem.

Usłyszałem jak ktoś wchodzi po schodach po czym skierował się szybkim krokiem w stronę ,,mojego pokoju''. Odblokował drzwi i je otworzył. Spojrzał na mnie.

???- Nie spodziewałem się że po 2 dniowej przerwie wielkie Niemcy będzie agresywny -uśmiechnął się chytrze. Oparł się o framugę.

N- Dlaczego mnie tu nie dziwi ze tu jestem- odwzajemniłem uśmiech taki jaki miał on.- Szwajcario.

Sz-Oh młody co mam zrobić z tobą. Choć na dół na obiad-Odwrócił się w stronę wyjścia.

N-EJ!A ubrania?!-pokazałem dłońmi  tą przeklętą piżamę.

Sz- Dam ci po obiedzie!-zaśmiał się- Taki prezent od Austrii!

....................................................

Byliśmy  w Jadalni i jedliśmy sznycle odmrażane (te zwane gotowe obiady). Kogoś innego by to zdziwiło ale nie  mnie czy Szwajcarię. Od narodzin jadłem gotowe jedzenie z puszki ale teraz ze sklepu. Ależ progres. Mój Kuzyn opowiadał że Austria głównie  zajmował się mną bo nie chciał żeby on się mną zajmował. Mówił też że za czasów mojego ojca Austria był lepszym doktorem od niego. Jednak była różnica pomiędzy nimi.

N-Kuzynie nie obraź się ale ty normalnie się uczyłeś i dzięki temu dostałeś tytuł doktora Austria nie- spojrzałem się w jego stronę. Smutno mi było że muszę mu powiedzieć o tym przykrym fakcie.

Sz-co masz na myśli?- zapytał sie zaciekawiony. Wziął do ręki kawę i upił łyk.

N-Z czego co ja wiem nie uczył  się z książek tylko z...- zrobiłem poważna minę- z pojmanych krajów które zostały podbite przez 3 rzesze.-Bez emocji spoglądałem na niego. Był w szoku. Spuścił wzrok.-nie mówiłem mu że wiem o tym- wziąłem kawę. spojrzałem na nią i upiłem łyk.

Sz- czekaj... ale skąd o tym wiesz? Byłeś wtedy dzieckiem?- podniósł wzrok na mnie. A ja wzruszyłem ramiona.

N- od niektórych  krajów miedzy innymi Francji czy też Usa ale...- spojrzałem na trzymaną przez mnie kawę i uśmiechnąłem się mrocznie- nie był najlepszy przy ukrywaniu ważnych dokumentów czy też trzymaniu obietnic-przerwałem- Dziwne są kraję...  . Obiecujecie coś co nie umiecie dotrzymać... żałosne.-jednym okiem spojrzałem na Szwajcarię trząsł się. Biedny zawsze był wrażliwy ale był i mądry. W najtragiczniejszych scenariuszach na świecie zawsze umiał zyskać na nieszczęściu innych.

Sz- mo-może przyniosę ci ubrania na zmianę haha...- zaśmiał się nerwowo. wstał i skierował się po moje rzeczy.

Dziwne nagle tyle odwagi dostałem przy tej rozmowie. Może czas zmienić swój charakter...

...............................................

Kiedy  przebrałem się w moje ciuchy mój kuzyn zadzwonił po moją żonę żeby mnie zabrała. Miałem wrażenie że chciał mnie jak najszybciej mnie się pozbyć. Trochę mu się nie dziwie ale cóż bywa. Odebrała mnie moja ukochana. Zaczęła mówić co się działo i ze jedziemy teraz do pracy ponieważ  przerwałem jej  obowiązki. Miałem niby odpocząć ale praca mnie tak na prawdę  wycisza. Zaproponowałem jej że mogę pracować od zaraz. Nie była chętna ale po chwili się zgodziła. Musiałem zapisać dane o nowych pracownikach. Mam nadzieje że Lu wraz z Belgią donieśli mi papiery na biurko. Mieli na to 2 dni znaczy mówiąc szczerze to trzy godziny ale padłem na imprezie.

Dotarliśmy na miejsce gdzie  udaliśmy się w stronę budynku i do swoich biur. Oczywiście po drodze mnie zatrzymywali żeby spytać się mnie ,,czy dobrze ze mną''. Nie chętnie odpowiadałem ze tak. Jednak za kolejną osoba już nie wytrzymałem.

N-czego?!- wciekły odwróciłem się w stronę głosu które zadało to pytanie przeklętę.

Pl- Gówna psiego- powiedział z irytacją w moją stronę- chciałem się spytać jak się czujesz na imprezie nie wyglądałeś najlepiej.

N-... TY SIĘ PROSISZ NA NADGODZINY!- wykrzyczałem w jego stronę.

P- a dasz? Soviet mi ciągle dawał ale hajsu braku. Polska bardzo chętnie weźmie za dobrą opłatą- uśmiechnął się chytrze w moja stronę.

N-ALEŻ mieli z tobą  dobrą zabawę widzę...- załamany już spokojniejszy odpowiedziałem mu.

P- Nie tylko on... Raz napisałem  Związkowi radzieckiemu w kiblu  na lustrze ,, soviet to chuj'' to mnie szukał 3 dni żeby zabić haha...-zaśmiał się- ale potem za to dostało się  ,,Dziady cz 3'' A. Mickiewicza i kościołowi...- zamyślił się- chciałem ciebie zaprosić na obiad jutro lub pojutrze na mieście lub  u mnie w domu żeby sie poznać lepiej.- uśmiechnął się.

N-przemyśle to a teraz przepraszam mam pracę-odwróciłem się i powiedziałem- ,,miło'' się gadało.



𝕮𝖆𝖗𝖕𝖊 𝖉𝖎𝖊𝖒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz