Rozdział 9

207 19 7
                                    

Nick's POV

Nawet nie poczułem jak moja mama, mnie przytuliła. Dopiero gdy starła jedną łzę, poczułem że siedzi obok mnie na łóżku. Nie wiem ile siedziałem tak z tym zdjęciem w ręce, ale cieszyłem się, że kobieta siedzi obok mnie i obejmuje mnie ramieniem.

Przepraszam mamo, miałem nie płakać, ale to jakoś śilniejsze ode mnie...

- Oh Nick...

-Nie potrafię... nie potrafie nie płakać. Pomimo że to dobre wspomnienia, ale tak cholernie bolą - wymamrotałem po między, cichym płakaniem, a podciąganiem nosa.

- Wiem, wiem że boli... może połóż się spać. Jest prawie północ, długo tak chyba siedzisz - powiedziała w troską.

A co jeśli znów mi się przyśni Tony? Co jeśli on będzie na mnie o coś zły? Dużo jest tych "a co jeśli", ale żeby nie pokazywać lekkiego przerażenia, kiwnąłem głową i wysiliłem się na mały uśmiech, którego kobieta i tak pewnie nie widziała, ale jak już udawać to udawać. Po chwili mama wyszła, a ja znów siedziałem sam, ale czy nie tego dzisiaj chciałem? Siedzieć sam pogrążony w myślach i nie przejmować się nikim?

Popatrzyłem na zdjęcie, które dalej trzymałem w rękach. Te nasze, ten mój szczery uśmiech, którego tak dawno nikt nie widział. Teraz wiem za co mnie Tony przepraszał, po prostu wiedział że wyjeżdza. Tylko czemu nie powiedział?

Następnego ranka, stałem już pod szkołą i jak zawsze po tych "moich wybrykach", trochę się obawiałem spotkania najbardziej z Kim, z Ivan'em nie będzie tak źle bo chwile pomarudzi i będzie dobrze, a z Jeff'em to totalnie, bedzie spokój, bo chłopak sam tak robi, że zwiewa z lekcji i nie ma z nim kontaktu przez cały dzień. Ale ja to inna sprawa, zazwyczaj nie uciekam z lekcji, znaczy z Lopezem czesto tak robiliśmy.

Wszedłem do szatni i dzięki Bogu, że nikogo w niej nie było. Nikogo mam na myśli Kim lub Ivan'a, bo to by było słabo. Był tylko Jeff. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się i zbiliśmy piątkę.

- Wiesz, że Kimy zrobi ci taką awanturę, że cholera pomyśleć.

- Ta, zdaję sobie z tego sprawę. Dobrze że lekcje, z nią mam na 4 godzinie - powiedziałem na co prychnęliśmy rozbawieni.

- Właściwie czemu zniknąłeś, znów to samo? Musiałeś pomysleć?

- Ta.

- O uwaga wściekła Kim lezie - mruknał po chwili, a mnie już zaczęła boleć głowa od jej krzyków, które jeszcze nie wydostały się z jej buzi. Ściągnąłem do końca kurtkę, po czym zawiesiłem ją na wieszaku i odwróciłem się do ciemnowłosej, która stała już na przeciwko mnie, z chęcią mordu w oczach.

- Cześć?

- Co ty se do cholery jasnej myślisz Nickolasie Chris'ie Austinie?! Znikasz ze szkoły, nie odpierasz telefonów, nikt nie wie gdzie jesteś, nie dajesz znaku życia, a teraz pojawiasz się w szkole jak gdyby nigdy nic i mówisz zwykłe "cześć"?! - tu przerwała i mnie przytuliła - z chęcią bym cię teraz zabiła. Naprawdę się martwiłam, proszę nie rób tak więcej.

- Nie będę - jasne, że będę.

Za kilka godzin jej przejdzie, a ja za jakiś czas znów coś takiego odjebię i znów będzie gadanina. Dlatego już sie jej nawet nie tłumaczę.

- Dobra Nick, chodź na lekcje - powiedział Jeff, który zapewne czały czas nam się przyglądał, po chwili dziewczyna mnie puściła i odeszła bez słowa w stronę klasy - ta to ma humorki.

- Mówisz jakbyś jej nie znał.

- Znam, ale najkrócej z was wszystkich.

- Bo dołączyłeś do naszej szkoły rok po reszcie, ale mi różnica - prychnąłem, na co znów wybuchnęliśmy cichym śmiechem.

Lekcja nie była jakoś nudna, siedziałem z Jeff'em na lekcji biologii i on mi gadał jak Kim, srała w gacie, że mnie nigdzie nie ma. A jako że czarnowłosy to dobry przyjaciel, nie powiedział dziewczynie gdzie prawdopodobnie jestem, bo śmieszyło go to jak ciemnowłosa panikuje. Jeffrhei to naprawdę dziwny typ człowieka, ale nie przyznam mu racji, bo nie widziałem nigdy jak Kimy panikuje. Naprawdę.

- Co mnie jeszcze rozbawiło to, jak Kim zwróciła się do ciebie pełnym imieniem - szepnął Jeff, by nauczycielka nas nie usłyszała, nie ważne że siedzieliśmy w ostatniej ławce, a w klasie był chałas. Zawsze ważne są środki bezpieczności. Zazwyczaj.

- Jak byś nie wiedział, że zawsze się tak do mnie zwraca.

- Nickolasie Chris'ie Austinie? Już drugie imię mogła sobie odpuścić.

- Właśnie taka jest Kim Ross.

Reszta dnia w szkole minęła znosnie, jak zazwyczaj. Miałem mały opiepsz od Ivan'a, powiedział tylko, że następnym razem mi nogi z dupy powyrywa i pogroził mi palcem. Loczek pisał mi, że miło znów mnie widzieć w szkole, na co nie odpisałem. Nie wiem czemu. Ale ten e-sms zabrzmiał jakby mnie nie było z miesiąc w szkole.

Wieczorem zrobiłem kolacje mamie, bo wyjątkowo musiała zostać w pracy do 20, a ja poszedłem pod prysznic, jak codziennie. Potem wyszedłem na balkon, włączyłem sobie spotify, i pierwsza piosenka jaka poleciała to "Snøw - Not Your type". Przymknąłem oczy przy pierwszych nutach piosenki, mimo że jest dosyć krótka to teraz wydawała mi się strasznie długa. To jedna z kilku piosenek, które słuchałem z Tonym, gdy miałem gorsze dni tak samo jak "Kina, Adriana Proenza - Can We Kiss Forever?". Nie wiem co ze mną jest nie tak, ale słuchając piosenki Snøw'a czułem jakby Tony siedział teraz obok mnie.

____________________
Dobry, dobry!
Powiem tak, że tą ostatnią część rozdziału pisałam właśnie słuchając tych dwóch piosenek. Też swoją drogą bardzo polecam, jedną macie w mediach, bo nie da się dwóch, a drugą dam wam w kolejnym rozdziale.

5/5

M.K.Belyya

Let me be Sad | TonickWhere stories live. Discover now