♀ Hinata Shouyou ║

3.8K 119 16
                                    


Wzrok kobiety skupiony był na niewielkim czarnym ptaku przelatującym po jej lewej stronie, kiedy nieostrożnie strzepywała popiół nad niedokładnie przymocowaną do barierki balkonu szklaną popielniczką. Spierzchnięte wargi co rusz smakowały cienkiego papierosa, traktując tę sytuację jako rutynową. Kiedy tylko dziewczyna usłyszała szelest lekkiej pościeli oraz skrzypienie starej podłogi, mocniej pochwyciła metalową balustradę, na której siedziała, i pochyliła się na tyle daleko, aby widzieć opaloną sylwetkę mężczyzny.

— A ty gdzie się wybierasz? — wtarłszy peta, mruknęła nieznacznie zdziwiona, zeskakując na rozgrzane kafelki bosymi stopami.

— Muszę wracać do domu — westchnął, sięgając po jasny materiał.

— Miałam nadzieję, że zostaniesz na noc — jęknęła, truchtając w stronę rudzielca i wieszając mu się na barku. — Dawno się nie widzieliśmy — marudziła, oplatając ramionami szyję siatkarza. — Może się czegoś napijemy?

— Jutro od samego rana pracuję, a później muszę trenować — oświadczył, w tonie zawierając jednocześnie nieudawany smutek oraz potężne pokłady radości. — Naprawdę chętnie bym został, ale obowiązki wzywają! — Ucałował czoło ukochanej, po czym próbował się odsunąć, jednak palce [kolor]włosej mocniej wbiły się w jego skórę.

— Zostań chociaż pół godzinki dłużej! — poprosiła, nadymając policzki. — Ostatnio prawie w ogóle nie poświęcasz mi czasu! — stęknęła, przygryzając dolną wargę. — Posiedzimy. Porozmawiamy. Może coś ugotować? Co o tym sądzisz? — Zatrzepotała rzęsami.

— [T.I.]–chan, naprawdę nie mogę, zau-

— Proooszę! — zaszczebiotała, wlepiając spojrzenie w brązowe oczyska kochanka.

Bursztynowa wręcz głębia tęczówek Hinaty potrafiła pochłonąć całą uwagę młodej kobiety. Małe iskierki skrzyły się w szlachetnej barwie, niby opiłki złota. Hipnotyzujący kolor oczu chłopaka przywoływał dziewczynie ulubione karmelowo-czekoladowe ciastka, które często kupowała sobie i jemu w cukierni mieszczącej się w połowie trasy z jej mieszkania do miejsca pracy rudowłosego. Ciepło oraz troska nigdy nie opuszczały błyszczących szkiełek, które zawsze obserwowały [T.N.] z niepojętym optymizmem i radością.

— Ale tylko godzinę! — ostrzegł, następnie głaszcząc plecy studentki, okalane jedynie ciemnym satynowym szlafrokiem. — Więc co jemy? — wypowiedział energicznie, przybierając szeroki uśmiech.

Pogładził wierzchnią stroną dłoni policzek ukochanej, byle tylko zjechać kciukiem na delikatnie rozchylone, wiśniowo-czerwone usta. Zmrużywszy powieki, pokręcił powoli głową i zaśmiał się cicho, widząc jej skołowaną minę, po czym cmoknął prędko wargi [kolor]włosej i przełożył ramiona przez rękawy ulubionej blado-pistacjowej koszuli. Nie kłopocząc się guzikami, wykonał dwa kroki w tył i usiadł na wysokim taborecie.

— A na co masz ochotę? — wydukała w końcu, kiedy pojęła, iż rudzielec nie żartuje.

Shouyou miewał bardzo napięty grafik i ciężko go było przekonać do choćby najmniejszych zmian. Kiedy nie pracował, chodził na treningi; a gdy i tego nie robił – zwykle się uczył bądź regenerował siły, jedząc czy odpoczywając. Dlatego w momentach, w których decydował się zostać tę godzinę czy dwie dłużej, kobieta nie potrafiła się nie cieszyć.

— Może ugotujemy tamtego dobrego kurczaka, co ostatnio? — zaproponował, ułożywszy łokcie na blacie za sobą. — Wiesz, tamten w tym jasnym sosie!

— Nie mam wszystkich składników — mruknęła, podreptawszy do bezdrzwiowych półek znajdujących się w małej, otwartej kuchni. — Co powiesz na grillowanego łososia?

— Przez ostatni tydzień jadłem ciągle ryby — jęknął, odchyliwszy agresywnie głowę.

Obydwoje westchnęli głośno, osuwając się nieznacznie na meblach, o które byli oparci. [T.I.] omiotła wyposażenie pokoju z nadzieją, iż wpadnie na jakiś dobry pomysł, kiedy spomiędzy ust siatkarza padło pytanie:

— A może po prostu sałatka owocowa? — wymamrotał, wyginając się na tyle, aby móc złapać kontakt wzrokowy z dziewczyną, przez co prawie spadł z krzesła. — Zawsze masz tonę owoców w mieszkaniu.

— Ale że tak po prostu sałatka owocowa? — bąknęła, pochwyciwszy banana w lewą dłoń. — Nie masz ochoty na coś bardziej, no nie wiem, wyrafinowanego? — Przerzuciła obiekt z jednej ręki do drugiej.

— W takim razie możemy zrobić grillowane owoce! — Uniósł entuzjastycznie palec.

[T.N.], widząc rozanieloną twarz chłopaka, nie potrafiła nie przystać na jego propozycję. Kochankowie rozdzielili prędko obowiązki między sobą, po czym przystąpili do pracy, aby spędzić jak najwięcej czasu razem, nie przejmując się tym, że kiedy szatkuje się papaję, ostrze jest niebezpiecznie blisko skóry albo faktem, iż nie mogą skradać sobie non stop całusów, ponieważ trzeba uważać na przypalające się plastry ananasa.

W tle grała im przyjemna muzyka puszczona ze starego gramofonu, sprawiająca, iż nie umieli się jej oprzeć, kołysząc rytmicznie na boki. A kiedy w końcu posiłek został wykonany, Hinata ujął ukochaną w pasie, obracając nią ostrożnie i przechylając całe jej ciało do tyłu.

— Może jeszcze zatańczymy? I tak owoce są jak na razie za gorące! — zauważył, cmokając nos kobiety.

— Jesteś pewien, że chcesz ze mną tańczyć? — odparła zadziornie, drażniąc paznokciami odkryty kark rudowłosego. — Ostatnio narzekałeś, gdy nie potrafiłeś nade mną nadążyć. — Wystawiła odrobinę język, marszcząc brwi. — Nie wiem czy uda ci się utrzymać moje tempo...

— Czy to wyzwanie? — zapytał, chwytając jedną ręką biodro studentki, a drugą łącząc ich palce razem.

— Jeśli tak uważasz — zaszczebiotała, wzruszywszy ramionami.

Oprócz przyjemnego ambientu, w mieszkaniu rozbrzmiewały dźwięki dostające się przez otwarty szeroko balkon; śmiechy i krzyki ludzi korzystających z piątkowej nocy; krakanie oraz świergotanie niezliczonej ilości gatunków ptaków; stukanie koralików zasłonki poruszanej przez wiatr. Słodki zapach wypełniał każdy zakątek pokoju, po którym poruszała się [T.I.] wraz z Shouyou. Jasny blask księżyca, przedzierający się między wielobarwnymi sznureczkami, okalał ciała zakochanych, które pozostały blisko siebie aż do samego poranka. 


⋆✧—— ✧ *⋆* ✧ * ⋆* ✧ * ⋆* ✧——✧⋆


Rozdział miał być w poniedziałek między siedemnastą a dwudziestą – pojawił się po północy w środę lolol. 
Welp, nic nowego, jeśli chodzi o moją twórczość. 

W końcu mamy Hinciora w zbiorze lmao. Szesnaście czy siedemnaście rozdziałów za nami, a dopiero teraz pojawia się główny-główny bohater xD 
Cóż, z Hintą jest taki problem, że ciężko mi się pisze jego charakter. Nie mniej, w zapewne dalekiej przyszłości coś z z nim jeszcze wpadnie. Mam przynajmniej taką nadzieję D:

Haikyuu ║ After Sex TalksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz